Liga Mistrzyń. Joanna Wołosz: Dobrze, żeby FIVB i CEV poszły po rozum do głowy

Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: Joanna Wołosz
Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: Joanna Wołosz

Joanna Wołosz wraz z Imoco Volley Conegliano zagra w sobotę w finale Ligi Mistrzyń. Od razu po nim pojedzie do Opola, by we wtorek z reprezentacją wziąć udział w Lidze Narodów. - Każdy chce wyeksploatować nas jak najwięcej - skomentowała siatkarka.

Imoco Volley Conegliano notuje fantastyczny sezon. Joanna Wołosz wraz z koleżankami kilka dni temu wywalczyły mistrzostwo Włoch, pokonując w finale Igor Gorgonzola Novara, a teraz z tym samym rywalem zawalczą jeszcze o triumf w Lidze Mistrzyń.

Po triumfie we włoskiej Serie A, Joanna Wołosz wraz z koleżankami zrobiła zdjęcie, które szerokim echem odbiło się wśród kibiców sportu, nie tylko tych siatkarskich. Zawodniczki z Conegliano stanęły całą drużyną za okazałym pucharem, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że były nagie.

Czytaj też: 
-> Katarzyna Skorupa opuszcza Pomi Casalmaggiore. Polka zagra w zespole Miguela Falaski
-> "Nowa drużyna, nowe cele". Michał Kubiak o intensywnym sezonie reprezentacyjnym

- Nie szukam rozgłosu, bo go nie lubię i cenię swoją prywatność. Po prostu tak jak rok temu zrobiłam sobie takie zdjęcie z pucharem, a i później powtórzyłyśmy to z całą drużyną. Padło hasło i tak jak na boisku jesteśmy zawsze razem, tak i tutaj żadna się nie wyłamała. Jeszcze musiałyśmy czekać ponad godzinę na Monicę De Gennaro, która po finale poszła na kontrolę antydopingową. Z reprezentacją niczego jeszcze nie wygrałam, więc jak do tej pory moim największym sukcesem pozostaje zdobycie scudetto. Mam nadzieję, że w sobotę będzie jeszcze piękniej - podkreśliła Joanna Wołosz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

ZOBACZ WIDEO Bartosz Kurek optymistą. "Będę poświęcał rehabilitacji całe dnie!"

Bez względu na wynik o długim świętowaniu nie ma mowy. Już we wtorek czołowe światowe reprezentacje rozpoczną walce w Lidze Narodów. Polska rozgrywająca po roku przerwy wraca do kadry i nie zabraknie jej w pierwszym turnieju w Opolu.

Zdąży jednak odpocząć, choć nie od razu. - Na szczęście mogłam liczyć na wsparcie ze strony PZPS, który wysyła po mnie samochód do Berlina, żebym szybko mogła dotrzeć do Opola. Cóż, zaciskam zęby i przyjeżdżam do Polski. Zanim awansowałam do finału Ligi Mistrzyń, ustaliliśmy z trenerem Jackiem Nawrockim, że rozegram ten pierwszy turniej po mojej rocznej przerwie i to jeszcze przed własną publicznością. Potem dostaję dwa tygodnie wolnego i dolatuję do dziewczyn na czwarty turniej w Chinach. Cieszę się, że znaleźliśmy porozumienie, bo w tym sezonie grałam cały czas. Dwa dni wolnego miałyśmy po finale Serie A. Takiej przerwy nie było chyba od Bożego Narodzenia - wyjaśniła Wołosz.

- Dobrze, żeby federacje FIVB i CEV poszły po rozum do głowy, bo wychodzi na to, że my, zawodnicy, jesteśmy tylko produktem. Każdy chce wyeksploatować nas jak najwięcej, a nie zastanawia się, co będzie, jak skończymy kariery - zakończyła.

Kalendarz rozgrywek jest przepełniony. Poza rozgrywkami krajowymi są europejskie puchary, a sezon klubowy nie zdąży się jeszcze na dobre zakończyć, a już startuje reprezentacja. Kadra Jacka Nawrockiego nie przepracowała w pełnym składzie nawet pełnych dwóch tygodni.

W tym roku oprócz walki w Lidze Narodów Polki czeka batalia o awans do igrzysk olimpijskich oraz mistrzostwa Europy.

Komentarze (1)
avatar
steffen
18.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Owszem - kalendarz może i jest przeładowany.
Ale co mają powiedzieć w takim razie np. hokeiści NHL, którzy grają 82 mecze w sezonie zasadniczym? Do tego play off i gra w reprezentacji. Są tacy
Czytaj całość