Dawkowanie napięcia - zapowiedź II weekendu LŚ w grupie A

Jak to się mówi - pierwsze koty za płoty. Teraz powinno być już tylko... ciekawiej. Wydarzenia pierwszej kolejki spotkań w grupie A odbiły się w siatkarskim światku szerokim echem. Cztery pojedynki i dwie niespodzianki to dobry prognostyk na przyszłość dla tych, którzy z zapartym tchem czekają na zacięte konfrontacje i walkę o wyjazd do Belgradu do niemalże ostatniego meczu. Tym razem reprezentanci Włoch zmierzą się z Amerykanami, zaś kadra "Pomarańczowych" zagra z Chinami.

W tym artykule dowiesz się o:

Starcie grupowych "gigantów"?

Jako pierwsi w szranki staną zawodnicy, którzy "na papierze" uchodzili przed rozpoczęciem rozgrywek tegorocznej edycji Ligi Światowej za murowanych faworytów do walki o pierwsze miejsce w grupie. Nie można jednak powiedzieć, że nie są już oni kandydatami do usadowienia się na fotelu lidera. Trzeba tylko zwrócić uwagę na to, iż w grupie A możemy się spodziewać wielu zaskakujących wyników, o czym mogliśmy się przekonać już w pierwszej kolejce spotkań, co tylko potwierdza tezę, że "Pomarańczowych" i Chińczyków oraz Amerykanów i Włochów wcale nie dzieli przepaść. Nie zmienia to jednak faktu, iż dwumecz Włochy - USA powinien być "smakowitym daniem" w menu na najbliższy weekend dla niejednego siatkarskiego smakosza.

Starcia ekip powszechnie uważanych za bardzo silne zawsze elektryzują sympatyków volley'a. Trudno się też spodziewać, żeby w tym przypadku było inaczej. Po przeciwnych stronach siatki staną zespoły grające zespołowo i technicznie. Wprawdzie niekiedy o losach meczów z udziałem reprezentacji Stanów Zjednoczonych przesądzają elementy siłowe (np. zagrywka lub atomowe ataki w wykonaniu niezawodnego Claytona Stanley'a), lecz Amerykanom nie można odmówić dobrze wyszkolonej obrony oraz mądrze konstruowanych i kombinacyjnych kontrataków. Z kolei o walorach technicznych drużyny Andrei Anastasiego nikogo chyba przekonywać nie trzeba. Włoska szkoła siatkówki od małego wykształca w młodych adeptach piłki siatkowej podstawowe i zarazem najważniejsze nawyki, które wraz z biegiem czasu procentują świetną techniką, na której w gruncie rzeczy opiera się gra kadry "Azzurich". Wystarczy też spojrzeć tylko na włoską Serie A. Zawodnik bez wyszkolenia technicznego usytuowanego na odpowiednio wysokim poziomie nie ma praktycznie szans na realne zaistnienie w tamtejszej lidze, która przecież wciąż uchodzi za najlepszą i dającą najwięcej perspektyw rozwoju na świecie.

Asem w rękawie reprezentantów Italii może być libero, który w pierwszych dwóch spotkaniach pokazał godną podziwu próbkę swoich możliwości. Loris Manià zaimponował wszystkim swoją postawą w przyjęciu i obronie. W statystykach zajmuje obecnie 4. miejsce wśród najlepiej broniących zawodników, szóste wśród najlepiej przyjmujących, zaś w sumie prowadzi w klasyfikacji na najlepszego siatkarza na swojej pozycji. Dodatkowo niezwykle dobrze spisuje się również Cristian Savani, lider Włochów w pierwszym pojedynku z Chinami, który zajmuje aktualnie 2. lokatę wśród najlepiej atakujących i 7. wśród najlepiej punktujących zawodników. Z kolei po stronie Amerykanów bardzo groźny powinien być przede wszystkim Evan Patak, który także klasyfikuje się na wysokich pozycjach wśród siatkarzy, którzy zdobywają dla swojego teamu wiele cennych oczek.

Niepokojąca może być natomiast nierówna gra obu ekip, która może zaowocować dwoma kompletnie różnymi od siebie konfrontacjami. Wahania w dyspozycji reprezentantów Italii mogliśmy już zaobserwować w czasie ich sparingów z Polakami, co świadczy o tym, że problem ten nie jest dla nich nowy. Zaś dla podopiecznych Alana Knipe mecze z Holendrami były pierwszym sprawdzianem możliwości ich zespołu w odmienionym składzie. Stąd tez może brać się owa niestabilna forma. Powinniśmy być jednak pewni, że obu ekip nie trzeba będzie mobilizować przed zbliżającymi się spotkaniami. Zawodnicy obu reprezentacji zagrają z pewnością ze stuprocentowym zaangażowaniem.

Idzie nowa jakość

Jeszcze jakiś czas temu mogłoby się wydawać, że pojedynki z udziałem kadry Chin nie mogą przynieść postronnym kibicom siatkówki potężnej dawki wrażeń. Po Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie mogliśmy odnieść mylne nieco wrażenie, jakoby osiągnięcie szczęśliwego ćwierćfinału na Olimpiadzie było szczytem ich możliwości. Od tamtej pory trochę się jednak zmieniło i aktualnie kłamstwem byłoby mówienie, że azjatycki zespół jest skazany na porażkę w większości spotkań Ligi Światowej. Może jeszcze kilka ładnych lat lub jeszcze dłużej poczekamy, zanim reprezentację Chin stać będzie na awans do najlepszej czwórki któregoś z najważniejszych turniejów międzynarodowych, lecz już teraz możemy spodziewać się dobrej postawy z jej strony. Co prawda pierwsza konfrontacja pomiędzy Włochami i Chińczykami nie była dla przyjezdnych zbyt udana (Italia zwyciężyła 3:0), lecz w kolejnym meczu role zupełnie się odwróciły i to Azjaci pokonali swoich rywali w trzech partiach. Świadczy to o ich możliwościach, które mogą ponownie dać o sobie znać w dwumeczu z Holendrami.

Reprezentacja "Pomarańczowych" pozostaje od pewnego czasu w cieniu damskiej kadry. Siatkarki Holandii nieraz już udowadniały, że trzeba się z nimi liczyć - nie tylko w Europie, ale także i na świecie. W ostatnim czasie ich największym sukcesem był triumf w World Grand Prix 2007. Jak na razie męska reprezentacja tego kraju może jedynie pomarzyć o zwycięstwie w Lidze Światowej, która stanowi poniekąd odpowiednik WGP kobiet. Mimo to progres poczyniony w ostatnich latach, a także postawa w pierwszym dwumeczu z siatkarzami Stanów Zjednoczonych mogą dać rywalom Holendrów do myślenia. Przypomnijmy, że w I weekendzie rozgrywek World League Holandia i USA podzieliły się zwycięstwami, przy czym wiktoria "Pomarańczowych" na inaugurację "Światówki" zrobiła na siatkarskiej opinii publicznej o wiele większe wrażenie. Przedtem Holendrzy skazywani byli na nieuchronną wręcz porażkę w starciu z mistrzami olimpijskimi z Pekinu. Jednak teraz ich sytuacja nieco się zmieniła, na co po prostu sobie zasłużyli.

Zawodnicy Holandii znajdują się obecnie bardzo wysoko w rankingach. Nie jest tajemnicą fakt, iż lider "Pomarańczowych" to Robert Horstink, którego pozycja w rankingu na najlepiej punktującego siatkarza (2.) odzwierciedla jego umiejętności i możliwości, a także przydatność dla zespołu. Swoistą "przeciwwagą" dla Horstinka powinien być jednak Cui J.J., który w statystykach na najlepiej atakującego zawodnika zajmuje obecnie 3. lokatę, zaś wśród przyjmujących jest 4. Nie ulega też wątpliwości, iż zarówno Holendrów, jak i Chińczyków stać na sprawienie wielu niespodzianek. Lekką przewagę wydają się mieć podopieczni Petera Blangé, którzy posiadają bardziej wyrównany skład, lecz dyspozycja dnia może również przesądzić o wyniku któregoś ze spotkań.

Plan rozgrywek na II tydzień LŚ w grupie A:

19 czerwca

Włochy - USA, godz. 19:30

20 czerwca

Holandia - Chiny, godz. 17:00

21 czerwca

Holandia - Chiny, godz. 15:00

Włochy - USA, godz. 18:00

Komentarze (0)