Grzegorz Wojnarowski: Hejterzy Wilfredo Leona, nie wyłączajcie telewizora (komentarz)

Newspix / Rafal Rusek / PressFocus / Na zdjęciu: Wilfredo Leon
Newspix / Rafal Rusek / PressFocus / Na zdjęciu: Wilfredo Leon

Reprezentacja Polski już oficjalnie ma nową "dziewiątkę", boiskowego zabójcę równie skutecznego, jak Robert Lewandowski i Krzysztof Piątek. To dobry moment, by ostatecznie zakończyć debatę o zasadności gry Wilfredo Leona w biało-czerwonych barwach.

To ważny numer dla napastnika. Noszą go wszyscy najlepsi napastnicy - Lewandowski, Suarez, Benzema, Kane - mówił niedawno Krzysztof Piątek, po tym, jak w AC Milan zamienił dziewiętnastkę na dziewiątkę. W piłce nożnej numer 9 od dziesięcioleci jest utożsamiany z postacią boiskowego zabójcy. Bezlitosnego asasyna, który uderza szybko, nagle i zadaje najcięższe rany.

W siatkówce za dziewiątką nie stoi taka historia, to po prostu numer jak każdy inny, ale akurat do nowego numeru 9 w reprezentacji Polski jej futbolowa tożsamość pasuje idealnie. Wilfredo Leon z numerem 9 gra od lat. I od lat jest "killerem", niezrównanym bombardierem, który dzięki swoim atrybutom - kapitalnej skoczności, dynamice i sile - czyści dla swojej drużyny boiskowe "brudy".

WL9, bo pewnie wzorem Roberta Lewandowskiego z czasem właśnie tak zaczniemy Leona nazywać, to sportowiec z gatunku tych przerażających. "Monster", który nie dość, że wiele potrafi, to jeszcze zdaje się nie mieć układu nerwowego i niezależnie od okoliczności robi swoje, tak jakby wbijał gwoździe albo układał płytki łazienkowe.

ZOBACZ WIDEO Potencjał siatkarskiej kadry jest ogromny? "Mamy na każdej pozycji wielu doskonałych zawodników"

Przykładem niech będzie jego drugi mecz w barwach reprezentacji Polski - w niedzielę w Opolu przeciwko Holandii. W pierwszym secie "Fifi", jak nazywają go koledzy z kadry, grał po prostu słabo. Więcej ataków zepsuł, niż skończył, dostał cztery bloki, w tym trzy z rzędu, dotknął siatki dając Holendrom setbola.

Czytaj także:
- Siatkarze reprezentacji Polski nadali Wilfredo Leonowi nowy pseudonim
- Wilfredo Leon przyjęty w kadrze z entuzjazmem. "Jest częścią naszej drużyny"

Ale wszystkie te niepowodzenia szybko po nim spłynęły. Zakończył partię skutecznym blokiem, a w drugiej zaczął rzucać na stronę rywali "granatami" i po raz pierwszy usłyszał, jak biało-czerwona publiczność głośno skanduje jego nazwisko.

Wtedy pewnie pomyślał, że warto było czekać. Warto było starać się o polski paszport, o zmianę sportowego obywatelstwa. Wypełniać kolejne formularze, dosyłać papiery, dopraszać się o zgodę od kubańskiej federacji. Warto było nie przejmować się opiniami tych, którzy odmawiali mu prawa gry w reprezentacji Polski.

Tych ostatnich nowy gwiazdor polskiej kadry miał już ostatnio dość i głośno powiedział, że jeżeli komuś z nim nie po drodze, niech wyłączy telewizor i nie ogląda meczów Polaków. Trochę przesadził, pewnie jeszcze nie do końca zna naszą mentalność i nie wie, że kazać Polakowi coś zrobić to mieć pewność, że tego nie zrobi.

Ja dla przeciwników gry Leona w biało-czerwonych barwach mam inną radę. Nalejcie sobie rumu z colą i oglądajcie występy Wilfredo sącząc "Cuba libre". Może wtedy będziecie patrzeć na występy nowej dziewiątki kadry Polski z większą życzliwością. I przypomnicie sobie, że ksenofobia nigdy nie była naszą narodową cechą. Że w czasach swojej świetności byliśmy krajem tolerancji i otwartości, zwłaszcza na tych, którzy chcą dla naszego kraju zrobić coś dobrego.

Wilfredo Leon chce bez najmniejszych wątpliwości. Wykonał ogromną pracę, by zostać zawodnikiem naszej drużyny narodowej. Jego sportowa klasa jest niezaprzeczalna, ale i poza boiskiem tej klasy mu nie brakuje. Poznałem Wilfredo cztery lata temu i przez ten czas przekonałem się, że to przede wszystkim człowiek przerażająco... normalny. Życzliwy, uprzejmy, wyrozumiały i z poczuciem humoru. Już widać, że pod względem charakteru szybko wpasował się w polski zespół. Dowcipkuje z kolegami, przed dziennikarzami stroi sobie z nich żarty, z kolei oni nadali mu wyjątkowo mało przerażającą ksywkę "Fifi".

Wilfredo Leon już oficjalnie jest reprezentantem Polski i choćbyście hejtowali do upadłego, nic z tym już nie zrobicie. To dobry czas, żeby skończyć z utyskiwaniem i złośliwościami.

A telewizorów nie wyłączajcie. Nie minie dużo czasu aż zobaczycie, jak "Ronaldo siatkówki" zacznie nam wygrywać mecze. Jeszcze tego lata będzie miał ku temu aż za dużo okazji.

Grzegorz Wojnarowski

Źródło artykułu: