Kwalifikacje do igrzysk. Polska - Tunezja. Wassim Ben Tara: Chciałem grać jak Sebastian Świderski

WP SportoweFakty / Olga Król / Na zdjęciu: Wassim Ben Tara
WP SportoweFakty / Olga Król / Na zdjęciu: Wassim Ben Tara

Wassim Ben Tara przez kontuzję nie zagra w gdańskim turnieju kwalifikacyjnym do IO Tokio 2020, ale chociaż reprezentuje Tunezję, ma również polskie obywatelstwo, a jak sam mówi, grę w siatkówkę wybrał dzięki Sebastianowi Świderskiemu.

W Gdańsku pierwszym rywalem polskich siatkarzy w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Tokio będzie drużyna Tunezji. Rywale, chociaż 28 lipca obronili tytuł mistrza Afryki, do Polski przyjadą osłabieni. Z sezonu reprezentacyjnego w tym roku z powodu kontuzji kolana wykluczony jest występujący w kadrze od kilku lat Wassim Ben Tara, który jak sam powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty, w połowie czuje się Polakiem.

- Moi rodzice spotkali się w Polsce w latach osiemdziesiątych. Mój ojciec jest Tunezyjczykiem i przyjechał studiować na poznańskim AWF-ie i tam się poznali. Po skończeniu studiów wzięli ślub i zamieszkali w Tunezji. Mama jest Polką, jej nazwisko panieńskie to Pelczyk. Ona wciąż jest przywiązana do Polski, każde wakacje spędza w Poznaniu, a mnie uczyła swojego ojczystego języka, chociaż po polsku lepiej mówię niż piszę - zaznacza zawodnik, który oprócz tunezyjskiego ma też polski paszport.

- Z Polską łączą mnie świetnie relacje, przede wszystkim dlatego, że mieszka tam część mojej rodziny, która kocha siatkówkę. Moją kuzynką jest Kasia Bagrowska, która gra w Energetyku Poznań. Była na moim meczu w Bełchatowie, gdy będąc siatkarzem Chaumont grałem ze Skrą w Lidze Mistrzów dwa lata temu. Spędzałem w Polsce wszystkie wakacje gdy byłem młodszy. Ostatni raz w 2011 roku. Później zacząłem grać w młodzieżowych reprezentacjach Tunezji, dlatego już nie udało się znaleźć czasu, aby przyjechać ponownie - wyjaśnia atakujący.

ZOBACZ WIDEO Memoriał Wagnera. Artur Szalpuk: Wierzymy w siebie

Wassim Ben Tara urodził się 3 sierpnia 1996 roku i wychował w Tunisie, stolicy Tunezji. Kraju, w którym w 2010 roku rozpoczęła się Arabska Wiosna. Tak nazwano protesty społeczne i zbrojne konflikty w państwach arabskich. Spowodowały je niezadowolenie obywateli z warunków życiowych.

- To trochę zmieniło nasze życie i poziom bezpieczeństwa, w kraju było wiele problemów - nie mogliśmy chociażby wychodzić na zewnątrz po godzinie osiemnastej. Kilka tygodni musiałem spędzić w domu, opuszczając szkołę i treningi. Okradane były sklepy, toczyły się bójki... Dzięki Bogu, wojsko starało się zapewniać ochronę - relacjonuje okres, który trwał kilka miesięcy.

- Chociaż moi rodzice oraz bracia kochają siatkówkę i wszyscy uprawiali ten sport, to na początku preferowałem piłkę nożną. Do czasu, gdy kiedyś będąc w Polsce zobaczyłem w telewizji mecz Ligi Światowej pomiędzy Polską i Japonią. W polskim zespole grał zawodnik z "13" na koszulce - Sebastian Świderski. Nie udało mi się go spotkać, ale bardzo spodobała mi się jego gra i chciałem grać tak jak on. Gdy wróciłem do Tunezji, poprosiłem tatę, żeby zapisał mnie na trening - tak przedstawia swoje początki z siatkówką brat Skandera Ben Tary, który również występował w reprezentacji kraju.

- Miałem wtedy dziewięć lat i do siedemnastego roku życia występowałem w jednym klubie - Esperance Sportive de Tunis. Wtedy zauważył mnie jeden z francuskich trenerów, który akurat był w Tunezji i zaproponował mi grę we Francji. Zgodziłem się bez wahania. Byłem szczęśliwy i podekscytowany wyjazdem, możliwością poznania nowych rzeczy, ludzi i innego poziomu siatkówki - opisuje 23-latek.

Jego pierwszym klubem we Francji został ASUL Lyon Volley, grający w najwyższej klasie rozgrywkowej, a siatkarzem tego zespołu był wówczas chociażby Władimir Nikołow, jeden z najbardziej znanych bułgarskich atakujących. - W pierwszej drużynie zacząłem grać w sezonie 2015/2016, to był mój drugi rok pobytu we Francji. Wcześniej nie mogłem pojawiać się na boisku, ponieważ mój tunezyjski klub nie zgodził się na transfer, co uniemożliwiło mi zawarcie kontraktu.

- W rozwoju siatkówki w Tunezji problemem są przepisy. Zabraniają one Tunezyjczykom grającym w kraju wyjazdu do zagranicznego klubu przed ukończeniem trzydziestego roku życia. To trochę jak w przypadku Kubańczyków. Aby móc podpisać kontrakt za granicą, będąc przed "trzydziestką", grozi nam dwuletnia karencja. Ta dyscyplina nie jest w Tunezji sportem numer jeden. Bardziej popularna jest piłka nożna i ręczna. Chociaż w żadnym sporcie nie mamy tylu tytułów co w siatkówce - przedstawia.

W 2016 roku trafił do Chaumont VB 52 i spędził tam trzy sezony. W pierwszym z nich zdobywając tytuł mistrza kraju, a w dwóch kolejnych srebrne medale. Minione rozgrywki były dla niego ostatnimi w zespole prowadzonym przez trenera Silvano Prandiego. - Na następny sezon podpisałem kontrakt z GFC Ajaccio, a moim dalszym celem jest gra w Turcji, Włoszech lub Polsce. Pojawiły się stamtąd oferty, ale pełniłbym rolę drugiego atakującego, z tego powodu chciałem zostać we Francji i zdobyć jeszcze trochę doświadczenia - mówi nowy zawodnik aktualnych brązowych medalistów Ligue A.

Początek meczu Biało-Czerwonych z mistrzami Afryki zaplanowano w piątek w Gdańsku na godzinę 17:00.

Tokio 2020. Kwalifikacje do igrzysk. Laurent Tillie: Terminarz spotkań przygotowano w sposób niesportowy

Tokio 2020. Kwalifikacje do igrzysk. Kubiak odpowiada Francuzom. "Mamy prawo"

Komentarze (0)