To miało być pewne zwycięstwo polskiej kadry i raczej było. Niepokój pojawił się tak naprawdę jedynie przy ostatnich piłkach, kiedy ekipa trenera Nawrockiego prowadziła 24:18 i miała problem ze skończeniem ostatniej akcji. Za szóstym razem się udało i zwycięstwem do 23 w trzeciej partii Polki przypieczętowały wygraną ze Słowenkami 3:0.
Czytaj także: Alessandro Chiappini: Byliśmy przygotowani na inny wariant Polek
- "Odetchnęłyśmy" to może za duże słowo. Byłyśmy pewne swego mimo nerwowej końcówki. Myślę, że w głowach było małe rozprężenie. Na początku pojawiły się emocje związane z grą przed własną publiką, ale grałyśmy nieźle. Słowenki też były ustawione w odpowiednich miejscach, więc te akcje były dłuższe niż powinny - stwierdziła Natalia Mędrzyk.
Zdaniem przyjmującej reprezentacji Polski rywalki utrudniały grę przede wszystkim trudną zagrywką, a także obroną. Był taki fragment, w którym za pierwszym razem mało który atak udawało się skończyć.
ZOBACZ WIDEO Tokio 2020. Awans na igrzyska jest, pora na wymarzony medal? "Nikogo się nie boimy. Czujemy się mocni"
- Zawsze najlepszym punktem drużyn trenera Chiappiniego była obrona, ustawienie bloku. Było kilka spektakularnych czap. Ze Słowenkami częściej wprawdzie grałam w młodzieżowej kadrze niż teraz, ale część dziewczyn pamiętam z tamtych czasów. Fajnie, że to się skończyło tak szybko - oceniła Mędrzyk.
Przed rozpoczęciem mistrzostw Europy trener Jacek Nawrocki przyznał w jednym z wywiadów, że meczu ze Słowenią obawia się najbardziej ze wszystkich w grupie. Nie tyle ze względu na poziom przeciwnika, co na otoczkę wokół niego.
- Trener na pewno się obawiał, widać było. Poza tym oczywiście był to pierwszy mecz i sama miałam w sobie dziwne emocje na początku. Ale szybko z tego wybrnęłyśmy i mam nadzieję, że trener też. Czy to był najtrudniejszy zespół w grupie? Wiadomo, że Włoszki są najtrudniejszą przeszkodą. Zresztą każdy może się okazać trudny, bo każdy tutaj walczy i idzie po swoje - uważa przyjmująca Biało-Czerwonych.
Przeczytaj też: Drugi mecz Polek. Po drugiej stronie siatki debiutantki z Portugalii
Pierwsze ciśnienie zeszło z drużyny, a przed nią starcia kolejno z Portugalią, Ukrainą, Belgią i Włochami. Poziom trudności będzie więc rósł.
- Każdy sobie liczy i układa w głowie, jak będzie wyglądał ten turniej. Od początku kadry nastawiałyśmy się na ten moment, więc od maja jesteśmy w bardzo podobnym składzie. Jesteśmy gotowe na walkę. Pierwsze trzy mecze powinny być wygrane. Wiadomo, tak to zostało ułożone, żebyśmy najpierw się zapoznały ze wszystkim i dopiero przystąpiły do walki z tymi drużynami, z którymi mierzyłyśmy się najczęściej i o których wiemy najwięcej - posumowała zawodniczka.
Mecz Portugalia - Polska odbędzie się w sobotę o 20:30 w Atlas Arenie.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)