USA - Chiny 3:0 (25:20, 25:19, 25:21)
USA: Anderson, Rooney, Patak, Lee, Suxho, Hein, Lambourne (libero) oraz Stanley.
Chiny: Biang, Liang, Cui, Jiao, Shen, Jiang, Ren (libero) oraz Chen, Zhong.
Wszystkie partie były po części do siebie podobne. W każdym secie reprezentanci USA szybko uzyskiwali kilkupunktową przewagę, którą w mniejszym lub większym stopniu utrzymywali do samego końca. Co prawda kadrowicze z Chin mieli swoje szanse na wygranie co najmniej jednego seta, szczególnie za sprawą dobrego początku w drugiej partii, lecz w decydujących piłkach nie potrafili zachować zimnej krwi.
W pierwszej odsłonie meczu Amerykanie schodzili na pierwszą przerwę techniczną z czteropunktowym prowadzeniem. Kiedy wydawało się, że będą tylko powiększać swoją przewagę, Chińczycy zdołali ją zniwelować. Jednak po przekroczeniu przez podopiecznych Alana Knipe dziesięciu oczek, gra nie była już wyrównana. Na parkiecie wyraźnie dominowali lepsi tego dnia Amerykanie, zasłużenie wygrywając seta 25:20.
Druga partia zaczęła się dość nieoczekiwanym objęciem prowadzenia przez gości, którzy pewnie atakowali. Za sprawą skutecznych kontrataków uzyskali dwupunktową przewagę (7:9). Później jednak do dobrej gry powrócił Clayton Stanley. Już niejedna drużyna przekonała się o jego sile. Podobnie też było z Chińczykami, którzy nie byli w stanie zatrzymać jego atomowych zbić. Głównie za sprawą jego postawy Amerykanie wyszli na prowadzenie, które nie pozostawiało wątpliwości co do tego, kto jest na boisku lepszy.Gospodarze pewnie zakończyli drugą partię z wynikiem 25:19.
Trzeci set był niczym innym, jak tylko "dobiciem" przeciwników. Podopieczni Alana Knipe dobrze bronili, pewnie przyjmowali i wyprowadzali kombinacyjne ataki. Ich rywale nie mieli w tym fragmencie gry zbyt wiele do powiedzenia, przez co musieli uznać ich wyższość. Spora przewaga gospodarzy utrzymywała się od początku do samego końca partii. Ostatecznie reprezentanci USA wygrali trzecią odsłonę pojedynku 25:21.