Było 14:12 dla Polski w tie-breaku, a niespełna 20-letnia zawodniczka najpierw skończyła piekielnie trudną piłkę ze skrzydła, a następnie pojawiła się w polu serwisowym i... posłała asa. Potem rozpoczęła się gra na przewagi, z której szczęśliwie wyszły Belgijki.
- Prawdę mówiąc umierałam już ze zmęczenia. Spojrzałam na trenera, który dał zielone światło na pełne ryzyko i... zrobiłam asa. Drużyna oszalała. Podczas meczu było mnóstwo emocji. Szalony był też drugi set, w którym przegrywałyśmy pięcioma punktami, a odrobiłyśmy to. Myślę, że to był dobry mecz do oglądania, pełen zaciętych wymian, ale z drugiej strony nas kosztował dużo sił. Jestem jednak niesamowicie dumna z tego, co zrobiłyśmy - mówiła na gorąco po spotkaniu Britt Herbots.
Nie da się ukryć, że Belgijki nie były faworytkami w tym spotkaniu. Skazywano je przed turniejem raczej na trzecie miejsce w grupie. Teraz otworzyła się przed nimi szansa na drugą lokatę.
ZOBACZ WIDEO: Tokio 2020. Dziennikarze WP SportoweFakty wskazali kluczowy element, który zadecydował o awansie. "Niby prosta rzecz"
- Pierwsza rzecz, jaką mówiłyśmy sobie, to: jeśli chcemy pokonać Polki, trzeba wierzyć w siebie i w to, co umiemy. A potem dopiero należy mocno zagrywać i tak dalej. Jeśli popatrzymy indywidualnie, Polki mają dużo silniejszy zespół. My nasze braki staramy się nadrabiać entuzjazmem. Pokazałyśmy w trudnych momentach, że jesteśmy zespołem. Wszystko to złożyło się na ten sukces. Jestem przeszczęśliwa! - mówiła 19-latka.
Polki kilkukrotnie podawały Żółtym Tygrysicom rękę w tym spotkaniu i pomagały się podnosić. W piątej partii prowadziły przecież już 11:7, a jednak nie dowiozły tego do końca.
- Nie sądzę, że przestały grać, a po prostu zmusiłyśmy je do błędu - najpierw w przyjęciu, a przełożyło się to na ich mniejszą moc w ataku. Ale i tak to raczej one bardziej walczyły same ze sobą. My zrobiłyśmy fantastyczną robotę w systemie blok-obrona, choć samym blokiem nie zdobywałyśmy dużo punktów. A kiedy walczysz sama ze sobą, przed własną publicznością, ciśnienie rośnie - tłumaczyła Herbots.
Ale także i reprezentacja Belgii w Atlas Arenie zmagała się z emocjami. Gra przed ośmiotysięczną publicznością działała na nich motywująco.
Czytaj też: Paulina Maj-Erwardt: Takiego scenariusza nie zakładałyśmy
- To był mecz, który zapamiętam do końca życia. Grałyśmy przeciwko Polkom na ich terenie, a wiemy, jaką pozycję zajmuje siatkówka w tym kraju. O tak, 3:2 z tym zespołem to coś wielkiego. Myślę, że wiele z nas tego wieczoru się czegoś nauczyło. Ja na pewno - potwierdziła przyjmująca.
Pozycja w tabeli Belgijek i - co za tym idzie - ich pozycja startowa do 1/8 finału zależy od meczu Polska - Włochy, który zamknie rywalizację w grupie B. Teraz jednak zespół trenera Gerta Vande Broeka patrzy na turniej zupełnie inaczej.
- Teraz rzeczywiście jesteśmy przekonane, że nie ma rzeczy niemożliwych. I przekonałyśmy się, że warto walczyć do końca. Musimy to robić dalej, a przekonamy się, gdzie nas to zaprowadzi. Sky is the limit - zakończyła Herbots.
Belgia ma już za sobą pięć meczów w grupie. Mają bilans 4-1 i jedenaście punktów. Dokładną tabelę grupy B zobaczysz TUTAJ.