LŚ grupa D: Miłe złego początki - relacja ze spotkania Polska - Brazylia

Nie wyszedł polskiej reprezentacji pierwszy w tegorocznej Lidze Światowej występ przed własną publicznością. Po dwóch porażkach z canarinhos w Brazylii, zgromadzeni licznie w nowej łódzkiej hali kibice liczyli na zwycięstwo. Wyrównane dwa sety rozbudzały nadzieję na więcej. Jednak w trzecim Polakom przestało wychodzić cokolwiek. Wysoko przegrali tę partię, a w konsekwencji cały mecz 0:3.

W tym artykule dowiesz się o:

Polska - Brazylia 0:3 (23:25, 22:25, 10:25)

Polska: Piotr Nowakowski, Grzegorz Łomacz, Zbigniew Bartman, Marcel Gromadowski, Michał Bąkiewicz, Marcin Możdżonek, Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Michał Ruciak, Bartosz Kurek, Wojciech Grzyb, Paweł Zatorski (libero), Jakub Jarosz, Paweł Woicki

Brazylia: Bruno, Giba, Murilo, Rodrigao, Rivaldo, Lucas, Sergio (libero) oraz Marlon, Vissotto

Polacy zaczęli od dobrych serwisów i skutecznej gry blokiem, dzięki czemu zapisali na swoim koncie pierwsze dwa w tym spotkaniu punkty (2:0). Wyprowadzanie kolejnych kontr pozwoliło na utrzymywanie przewagi nad Brazylijczykami, a kiedy Marcel Gromadowski obił blok rywali, było już 7:4 dla biało-czerwonych. Nasi reprezentanci pozwolili się jednak dogonić (9:9), ale ponownie w grze rywali coś się zacięło. Michał Bąkiewicz pocelował serwisem Sergio i Polacy ponownie wyszli na prowadzenie (11:9). Kolejne punkty dołożyliśmy ze środka i blokiem, co zmusiło Bernardo Rezende do wzięcia czasu przy stanie 14:10. Na drugą przerwę techniczną Polacy zeszli z dwupunktowym prowadzeniem, ale canarinhos wyrównali do stanu 18:18. Daniel Castellani poprosił o czas, po którym zaczęła się gra punkt za punkt. Reprezentanci Polski zaczęli jednak popełniać coraz więcej błędów i pierwszego seta przegrali 23:25.

Druga partia przebiegała podobnie jak pierwsza. Mimo niezbyt pewnego przyjęcia w polskich szeregach i dobrej obronie po stronie rywali gra początkowo była wyrównana (4:5, 8:8). Obie ekipy popełniały sporo błędów. Dosyć dobrze, choć przewidywalnie w ataku spisywał się Gromadowski - szybko jednak zaczął "pilnować" go Murilo. Jednakże Polacy skutecznie obijali bloki Brazylijczyków i wyszli na kilkupunktowe prowadzenie (16:13, 17:13). Wiele zagrywek przyjmował Krzysztof Ignaczak, choć nie zawsze precyzyjnie. Chwilowo szybka gra pozwalała jednak utrzymać przewagę (18:15). Canarinhos podobnie jak w pierwszej partii wyrównali do stanu po 18. W tym momencie gra Polaków się „posypała” - zabrakło asekuracji, spadł poziom przyjęcia. Biało-czerwoni przegrali kolejnego seta (22:25).

W trzeciej odsłonie trener Daniel Castellani postanowił skorzystać z możliwości zmiany libero. Biało-czerwoni rozpoczęli tę partię z Pawłem Zatorskim. Bloki Brazylijczyków i skuteczny na środku Lucas szybko doprowadzili do stanu 4:0 dla canarinhos. Castellani wziął czas. Po nim Gibie nie wyszedł plas, a Możdżonek zablokował Lucasa - Polacy odrobili dwa punkty. Jednak nie radząc sobie w ataku, kolejnych sześć oczek oddali Brazylijczykom. Sukcesywnie wprowadzane w polskim zespole zmiany też na wiele się nie zdały. Mnożące się błędy biało-czerwonych: autowe zagrania, zepsute serwisy, ataki w antenkę, pozwoliły canarinhos krok po kroku zwiększać przewagę - prowadzili 13:5, 16:6, 19:6 i 21:8. Reprezentantom Polski udało się obronić pierwszą piłkę setową, jednak przegrali trzecią partię 10:25 i mecz 0:3.

Najlepiej punktującym wśród gości okazał się Murilo z 16 punktami na koncie. W polskiej ekipie najlepszy był Marcel Gromadowski z 14 oczkami.

Podczas spotkania kibice SMS-ami wybierali najlepszego, ich zdaniem, zawodnika meczu. Zdecydowali, że tytuł ten należy się Gibie.

Źródło artykułu: