Mistrzostwa Europy siatkarek. Malwina Smarzek-Godek: Czułyśmy się, jak mistrzynie Europy. A tu trzeba walczyć dalej

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Malwina Smarzek
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Malwina Smarzek

- Może i dobrze, że w 1/8 finału zagrałam słabo, to Niemki, które nas doskonale znają, będą myśleć, że nie mam już siły - żartowała Malwina Smarzek-Godek po awansie do ćwierćfinału mistrzostw Europy.

W tym artykule dowiesz się o:

Atakująca żeńskiej reprezentacji Polski była w doskonałym nastroju, bo drużyna wywiązała się z planu na pierwszy mecz w fazie pucharowej i pokonała Hiszpanki 3:0. A to oznacza, że cel minimum, jakim było pozostanie w turnieju do końca jego polskiej części, już został zrealizowany.

Czytaj też: Kto stoi na drodze Polek do medalu? (drabinka i terminarz)

- Ciężki to był mecz, taki dziwny. Wiadomo, że po starciu z Włoszkami, które kosztowało nas sporo sił, to z Hiszpankami nie mogło stać na nie wiadomo jakim poziomie. Cieszę się, że jako zespół dojrzałyśmy do tego, żeby wyjść i taki mecz po prostu wygrać. Nawet gdybym skończyła jedną piłkę w meczu, nie ma to żadnego znaczenia - podkreśliła Malwina Smarzek-Godek.

- Miałyśmy po prostu wygrać, wygrałyśmy i cieszę się, że to nastąpiło bez żadnych potknięć, bo Hiszpanki grały taką radosną siatkówkę - dobrze broniły, były pozytywnie nastawione do każdej akcji. A my byłyśmy w roli faworyta, za nami prawie 10 tysięcy ludzi... cieszę się ogromnie, bo to wcale nie było takie oczywiste, wszak zdarzały nam się potknięcia - dodała liderka polskiej kadry.

ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa Europy siatkarek. Polska - Hiszpania. Awans i sukces reprezentacji okiem WP SportoweFakty

Dla Biało-Czerwonych zaczyna się część turnieju, w której już kończy się miejsce na błędy. Następne rywalki nie będą ich już wybaczać. Przedsmak takiej analizy nasze siatkarki miały jeszcze przed starciem z Hiszpanią.

- Do tej Hiszpanii byłyśmy tak przygotowane, że gdy zawodniczka miała zacząć nabieg na lewej nodze, skończyć go na prawej i unieść przy okazji dwa palce, to wtedy było wiadomo, że atakowała po skosie - żartowała Smarzek-Godek - Analizy było strasznie dużo, bo było na nią więcej czasu. Siedziało trochę w głowie, że wygrać z Włoszkami, a potem przegrać z Hiszpanią, to trochę "przypał" - stwierdziła.

Cieszy z kolei fakt, że Joanna Wołosz tym razem dość równomiernie rozkładała atak pomiędzy skrzydłowe. Dzięki temu każdej z nich grało się dużo łatwiej.

- Nie wątpię w ogóle w to, że umiemy tak grać. To świetnie, że dziewczyny dostały tyle piłek i były skuteczne. Myślę, że Asia Wołosz to czuła. Ja nie mam w ogóle ciśnienia, żeby mieć najwięcej punktów. Dla mnie najważniejsze jest, byśmy wygrywały. I fajnie, że gdy miałyśmy problem, to ktoś inny skończył. To wszystko idzie w parze - powiedziała zawodniczka Zanetti Bergamo.

Teraz przed Polkami starcie z Niemkami. To jeden z łatwiejszych rywali, jakich można było się spodziewać w ćwierćfinale, ale z drugiej strony obie ekipy doskonale się znają.

- Jeszcze na nieszczęście grałyśmy te sparingi przed całym turniejem, więc bardzo dużo o nas wiedzą. Ale to może dobrze, że w 1/8 finału zagrałam słabo, to będą myśleć, że nie mam siły - śmiała się Malwina Smarzek-Godek.

Z jednej strony spada intensywność turnieju, bo mecze rozgrywane są co dwa dni. Z drugiej jednak trudniej przez to złapać rytm meczowy, a ciężar gatunkowy każdego kolejnego starcia jest coraz większy.

Sprawdź również: Krzysztof Sędzicki: 24 zespoły to za dużo (komentarz)

- To jest taka dziwna formuła tego turnieju. Dotąd w grupie było łatwiej, a teraz jeden mecz i dwa dni przerwy i wypada się z trybu turniejowego. Nigdy nie ma spokoju. Z Włoszkami zagrałyśmy to spotkanie i czułyśmy się, jakbyśmy już wygrały mistrzostwo Europy. A tu okazuje się, że musimy jeszcze wyjść i walczyć dalej - zakończyła.

Mecz Polska - Niemcy rozegrany zostanie w łódzkiej Atlas Arenie w środę o 20:30.

Źródło artykułu: