LŚ grupa C: Wygrana w sobotę, wygrana w niedzielę

W drugim spotkaniu w Toyamie Kubańczycy ponownie w trzech setach okazali się lepsi od gospodarzy, podopiecznych Tatsuya Uety. Trzeci weekend dla siatkarzy z Karaibów był niezwykle udany, w starciach z Japonią zdobyli sześć punktów i nie stracili seta. Kubańczycy z 15 punktami utrzymują się na pozycji lidera grupy C.

W tym artykule dowiesz się o:

Japonia - Kuba 0:3 (22:25, 21:25, 18:25)

Japonia: Daisuke Usami, Yoshihiko Matsumoto, Kota Yamamura, Kunihiro Shimizu, Tatsuya Fukuzawa, Yuta Yoneyama, Yusuke Inoue (libero) oraz Yuta Abe, Yusuke Matsuta, Yoshihiko Matsumoto, Takaaki Tomimatsu

Kuba: Wilfredo Leon, Joandry Leal, Osmany Camejo, Rolando Cepeda, Roberlandy Simón, Raydel Hierrezuelo, Keibir Gutierrez (libero) oraz Odelvis Dominico

Początek meczu okazał się niezwykle wyrównany i zacięty, Kubańczycy na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8:7. Na środku siatki królował Osmany Camejo, który zatrzymywał rywali najpierw Yoshihiko Matsumoto, później Yute Yoneyame. Znakomita gra obronna Japończyków sprawiła, że ponownie doprowadzili do remisu po 11. Jedno - dwupunktowe prowadzenie Kubańczyków utrzymywało się do stanu 22:20, kiedy Leal Joandry efektownie powstrzymał atak Kunihiro Shimizu. Autowa zagrywka Daisuke Usami sprawiła, że siatkarze Orlando Samuelsa Blackwooda mieli pierwszą piłkę setową, którą wykorzystał kapitan reprezentacji Kuby, Roberlandy Simon.

W drugim secie Kubańczycy szybko objęli prowadzenie 5:3 i 7:4. Wydawało się, że będących na fali siatkarzy z Karaibów, którym wychodziło dosłownie wszystko, nic nie powstrzyma do powiększania przewagi. Dobra gra w obronie i bloku sprawiła, że Japończycy doprowadzili do remisu po 7. Podopieczni Orlando Samuelsa Blackwooda po raz kolejny uciekli rywalom na trzy punkty (11:8), ale i tym razem gonitwa siatkarzom z Kraju Kwitnącej Wiśni udała się i ponownie był remis 15:15. W dalszej fazie seta ekipa Japonii popełniła mnóstwo błędów własnych, szczególnie w polu serwisowym, dzięki temu Kuba wygrywała 20:17. Przy stanie 24:21 Odelvis Dominico wykorzystał przechodzącą piłkę i zakończył partię drugą.

W trzeciej odsłonie Japończycy ciągle popełniali stare grzechy: niedokładne rozegrania, zepsute zagrywki i ataki w aut. Skutecznie wykorzystali to rywale, którzy objęli prowadzenie 8:4 i 10:5. Dwa bloki na Fukuzawie kompletnie załamały grę japońskiego zespołu. W ekipie Kuby znakomicie spisywał się Wilfredo Leon, po jednym z jego ataków było 23:16. Chwilę później szesnastoletni siatkarz mocnym zbiciem piłki po skosie zakończył także trzeciego seta. Kuba wygrała 25:18, a w całym meczu triumfowała 3:0.

Na pomeczowej konferencji trener reprezentacji Kuby, stwierdził, że kluczem do zwycięstwa była bardzo dobra zagrywka. - Nasza gra była lepsza niż we wczorajszym spotkaniu. Myślę, że Japonia nie jest w tej chwili w najwyższej formie. Popełniali sporo błędów, my z kolei bardzo dobrze graliśmy w bloku.

Natomiast kapitan japońskiego zespołu Daisuke Usami powiedział, że problemem jest nie najlepsza psychika i brak wiary w zwycięstwo. - To był dla nas ciężki mecz, nasz rytm nie był dobry. Musimy bardziej się skoncentrować, być mniej nerwowym. Jesteśmy słabi psychicznie i myślę,że każdy z nas musi zrozumieć odpowiedzialność za zespół. W przyszłym tygodniu, musimy zmienić nasze myślenie i podejść do meczu pozytywnie.

Komentarze (0)