Radosław Panas w minionym sezonie zdołał dojść z Domexem Tytan AZS Częstochowa do ćwierćfinału prestiżowych rozgrywek Ligi Mistrzów, eliminując sensacyjnie obecnego mistrza Włoch. Akademicy dwukrotnie okazali się lepsi od Copry Piacenza, dopiero późniejszy triumfator Champions League, Itas Diatec Trentino, przerwał udaną passę drużyny spod Jasnej Góry. Były trener Częstochowy tym razem będzie miał jednak inne cele w zbliżającym się sezonie PlusLigi. - Szkoda, że klub z Warszawy nie wywalczył sobie miejsca gwarantującego start w europejskich pucharach, ale przyszedłem tu właśnie po to, by takie miejsce zdobyć - stwierdził na łamach Przeglądu Sportowego nowy szkoleniowiec warszawskiego klubu.
Trener twierdzi równocześnie, że jednym z powodów, dla których zdecydował się podpisać kontrakt z AZS Politechniką Warszawa jest skład zespołu. - To drużyna bardzo podobna do "mojej" Częstochowy. Gracze Politechniki nie są jeszcze tak zmanierowani, jak wielu innych w naszym kraju. Podoba mi się to, że mimo wszechobecnej pogoni za pieniędzmi oni zostali w Warszawie, bo chcą ze sobą grać - komentował szkoleniowiec.
Radosław Panas na swoim koncie ma wiele sukcesów, jak choćby wicemistrzostwo oraz Puchar Polski wywalczony z Częstochową w sezonie 2007/2008. - W ostatnich sezonach miałem wielu utalentowanych podopiecznych, ale to ja nauczyłem ich, jak mają walczyć - stwierdził. - Dla mnie najważniejsze jest to, żeby zawodnicy nie przegrywali meczu już w szatni. Mają wyjść z wiarą i wtedy wszystko jest możliwe. Bez tego nastawienia nie byłoby wygranych z Iskrą Odincowo, Coprą Piacenza, czy zdobycia wicemistrzostwa Polski i Pucharu Polski - wyliczał trener.
Nikt nie spodziewał się jednak, że Radosław Panas, tak bardzo szanowany przede wszystkim przez kibiców, zostanie pożegnany w taki sposób. - O tym, że rozstanę się z Częstochową wiedziałem jeszcze przed zakończeniem sezonu, bo docierały do mnie plotki, że działacze rozglądają się za moim następcą. O rezygnacji z moich usług dowiedziałem się oficjalnie w trakcie... rozmowy telefonicznej - zdradził. - Na pewno ktoś w Częstochowie nie potrafił rozstać się z klasą. Można było mnie zaprosić do klubu, oficjalnie podziękować za współpracę i byłoby po sprawie. A tak niesmak pozostał - stwierdził trener. - Wyszło głupio, ale ja już nie wnikam w te sprawy. Wiem jedno - bez mojej pracy ta drużyna nie osiągnęłaby tyle, co w ostatnich sezonach - zakończył Radosław Panas.