Mecz z wysokiego "C" rozpoczęły przyjezdne, które po przytomnej kiwce Jelena Blagojević prowadziły 4:1. Kiedy swoją zagrywką rywalki zmyliła Zuzanna Efimienko-Młotkowska o pierwszy czas musiał poprosić Alessandro Chiappini (2:7). Siatkarki Developresu SkyRes Rzeszów mogły wyraźniej zaznaczyć swoje prowadzenie, ale piłka wprowadzona do gry kapitan reprezentacji Francji znalazła swoje miejsce w samym rogu boiska, co potwierdził również challenge (11:15). Błędy po stronie gospodyń mnożyły się w zastraszającym tempie, próbując ratować niedokładne przyjęcie koleżanek w siatkę wpakowała piłkę Alicja Grabka i zrobiło się 14:22. Przy takim wyniku trener Stephane Antiga zdecydował się oszczędzić nieco siły reprezentantki Czech i na parkiecie pojawiła się Amerykanka, Alexandra Frantti. To właśnie ta przyjmująca rzeszowianek była autorką ostatniego punktu pierwszej odsłony meczu (18:25).
W kolejnym secie legionowianki postawiły na ofiarność i chciały ustrzelić zagrywką Mlejnkovą, która miała problem z precyzyjnym dograniem piłki, która trafiała ją gdzieś na wysokości barków. Wykorzystała to Fidon-Lebleu, perfekcyjnie realizując założenia taktyczne, które nakreślił włoski szkoleniowiec DPD Legionovii Legionowo (9:2). Cała seria straconych punktów i brak skuteczności na prawym skrzydle spowodował szybką reakcję trenera siatkarek z Podkarpacia i na boisko weszła Tamara Gałucha. Po błędzie podwójnego odbicia Anny Kaczmar przewaga zawodniczek spod Warszawy wzrosła do 8 "oczek". Szczególnie mocno "za skórę" rywalkom zaszła Julie Oliveira Souza, niemiłosiernie wykorzystując ręce blokujących do zdobycia punktów (20:12). Maja Tokarska blokując Witkowską wyrównała stan meczu (25:13).
Gospodynie w trzecim secie praktycznie cały czas musiały gonić wynik, ale gdy w siatkę zaserwowała portorykańska przyjmująca Developresu SkyRes Rzeszów, legionowianki zdobyły kontaktowy punkt (11:12). Kiedy jednak miejscowe zawodniczki miały okazję do wyrównania wybierały rozwiązania siłowe. Świetnie grę na siatce "czytała" Mlejnkova, Czeszka pojedynczym blokiem powstrzymała Tokarską i losy seta były już niemal przesądzone (14:19). Ostatecznie siatkarki z Rzeszowa przypieczętowały wyraźne zwycięstwo w tej odsłonie meczu po bloku Frantti (16:25).
ZOBACZ WIDEO: Karol Kłos podsumował sezon reprezentacji Polski. "Tak dobrze jeszcze nie było"
Z dużym animuszem i wolą walki wyszły na trzeciego seta legionowianki. Ich zapał ostudził natomiast atak z drugiej linii Mlejnkovej i udana seria zagrywek Efimienko-Młotkowskiej (4:8). Gospodynie zaczęły spuszczać głowy i stopniowo inicjatywę przejmowały przyjezdne. Po bloku na greckiej przyjmującej o czas poprosił trener Chiappini (7:13). Jeden z nielicznych błędów w ataku Blagojević wystarczył, by po stronie drużyny z Legionowa pojawiła się iskierka nadziei, co natychmiast przełożyło się na agresywniejszą i skuteczniejszą postawę zespołu (16:15). Legionowianki w końcówce tego seta postawiły wszystko na jedną kartę, z czwartego metra bezbłędnie atakowała Souza, natomiast zagrywka Tokarskiej zmyliła Frantti (22:18). Atakująca legionowianek zagwarantowała swojej drużynie punkt w tym starciu (25:21).
Ciężar gry w ataku musiały wziąć liderki zespołów, Olga Strantzali i Michaela Mlejnkova. Czeszka w tym meczu miała już wzloty i upadki, ale przy kontrze na 2:4 nie wstrzymała ręki (2:4). Kluczowy dla losów seta punkt dzięki systemowi challenge zdobył Stephane Antiga, wypatrując dotknięcie siatki po stronie rywalek. Doświadczenie rzeszowianek przesądziło o ich zwycięstwie w tym pojedynku. W walce na przewagi ostatnią kontrę na punkt zamieniła Mlejnkova (14:16).
DPD Legionovia Legionowo - Developres SkyRes Rzeszów 2:3 (18:25, 25:13, 16:25, 25:21, 14:16)
DPD Legionovia: Strantzali, Tokarska, Fidon-Lebleu, Souza, Grabka, Lemańczyk (libero).
Developres: Zaroślińska-Król, Blagojević, Witkowska, Mlejnkova, Valentin-Anderson, Efimienko-Młotkowska, Krzos (libero) oraz Przybyła (libero), Frantti, Polańska, Gałucha, Hawryła.
MVP: Daria Przybyła (Developres SkyRes Rzeszów).
Zobacz również:
Z Zamościa do LSK. Katarzyna Marcyniuk: To nasza lekcja, uzbrójmy się w cierpliwość
LSK. Wisła Warszawa - Grot Budowlani Łódź: beniaminek bez szans w starciu z wicemistrzem Polski