Z Zamościa do LSK. Katarzyna Marcyniuk: To nasza lekcja, uzbrójmy się w cierpliwość

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Katarzyna Marcyniuk
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Katarzyna Marcyniuk

Siatkarki Wisły Warszawa uległy w poniedziałek Grot Budowlanym Łódź. Zawodniczki beniaminka LSK mogą mówić o dużym rozgoryczeniu, bo aż 6 z 9 setów przegrały minimalną różnicą punktów. - To jest nasza lekcja - mówi Katarzyna Marcyniuk.

[b]

Piotr Woźniak, WP SportoweFakty: W pierwszym secie meczu z zespołem Grot Budowlanych Łódź niemal do samego końca nadawałyście ton temu spotkaniu. Niestety kilka błędów w końcówce podcięło wam skrzydła. Z czego wynika ta niemoc zespołu, gdy dochodzi do najważniejszych piłek?[/b]

Katarzyna Marcyniuk, przyjmująca Wisły Warszawa: W Bydgoszczy rzeczywiście również końcówki nam nie leżały. Nie potrafiłyśmy do końca utrzymać koncentracji i później w końcowym rozrachunku każdego z setów byłyśmy dwa punkty z tyłu. W meczu z Grot Budowlanymi Łódź podobny scenariusz powtórzył się w pierwszej partii. Wyszłyśmy na boisko bojowo nastawione, walczyłyśmy o każdą piłkę i było widać charakter tej drużyny. Niestety, od stanu 20:20 znów nie udało nam się utrzymać "chłodnej" głowy. W drugim secie chciałyśmy się odbudować, ale nie mogłyśmy odblokować się w ataku i niestety kolejny mecz zakończył się naszą porażką.

Razem z Eleną Nowgorodczenko najdłużej reprezentuje pani barwy stołecznego klubu. Która z zawodniczek najbardziej zabiega o "team spirit" wewnątrz drużyny?

Z Eleną rzeczywiście przeszłyśmy najwięcej razem z tym zespołem. Mamy jednak tak wspaniałą, rodzinną atmosferę w zespole, że nie musimy tutaj dbać o klimat w szatni. To może być nasza siła, bo liga jest bardzo wyrównana. Trzeba pamiętać, że dla kilku z nas są to dopiero początki gry w ekstraklasie, musimy uzbroić się w cierpliwość.

Przed wami mecze z czołówką ligi. Co zrobić, by zagrozić takim zespołom, jak Developres SkyRes Rzeszów czy Grupa Azoty Chemik Police?

Nie ma co się oszukiwać, wymagające mecze przed nami. Będziemy pracować nad koncentracją i pewnością siebie. Może te dwa punkty, które dotąd nam uciekały, tym razem zapiszemy na swoje konto i zupełnie odmieni to obraz zespołu. To jest nasza lekcja. Przyjdzie czas, by pokazać, że stać nas na wiele więcej.

ZOBACZ WIDEO: Karol Kłos podsumował sezon reprezentacji Polski. "Tak dobrze jeszcze nie było"

Od początku sezonu czynny udział w meczach może wziąć zaledwie osiem zawodniczek. Jak wpływa to na waszą kondycję fizyczną?

Skład jest okrojony, to jest prawda. Mamy nadzieję, że już niedługo wszystkie będziemy w komplecie. Co do zmęczenia, to ja czuję się dobrze, ale tutaj pewnie należałoby zapytać każdą z dziewczyn. Na treningach dajemy z siebie "maksa", nie zwracamy uwagi na rzeczy, na które nie mamy wpływu.

Jaką trenerką jest Agnieszka Rabka? 

Współpracowałam już z wieloma szkoleniowcami i ze współpracy z trener Agnieszką Rabką jestem zadowolona. Zarówno ona, jak i Joasia Mirek, która też cały czas nam towarzyszy, potrafią znaleźć nić porozumienia z zawodniczkami. Obie mają ogromną bazę wiedzy i spędziły wiele sezonów na siatkarskich parkietach i potrafią się tą wiedzą dzielić.

Patrząc na wyjściowy skład Wisły, to tylko dla dwóch z was jest to debiut w ekstraklasie. Nie każdy może się też pochwalić tym, że w minionym sezonie miał tak duży wkład we wprowadzenie Wisły na siatkarskie salony.

Cieszymy się, że wraz z Olą (Szymańską - przyp.red.) dostałyśmy taką szansę i staramy się pokazać z jak najlepszej strony. Nie ukrywajmy, nie jest łatwo, bo dla nas to pierwszy sezon w LSK. Mnie cieszy, że mogłam dołożyć swoją cegiełkę do awansu i zostałam razem z tym zespołem również w ekstraklasie. Jestem z tego dumna, że udało mi się, z dość niedużego miasta jakim jest Zamość, wybić aż do LSK. Gram w Wiśle już czwarty rok i ten awans był jednym z najważniejszych momentów w mojej karierze.

Zobacz również:
LSK. Małgorzata Śmieszek: Nakręcałyśmy się, a Wisła "gasła"
LSK: Magdalena Saad wraca do ekstraklasy. "Marzy mi się, by po sezonie usłyszeć: dziewczyny, dobra robota!"

Źródło artykułu: