21 grudnia 2018 roku eksperci Światowej Agencji Antydopingowej zakończyli swoją wizytę w Moskwie. Ich celem było pobranie próbek z moskiewskiego laboratorium RUSADY (Rosyjska Agencja Antydopingowa). Eksperci otrzymali dostęp do 2 262 próbek z laboratorium RUSADY. W ten sposób zebrano 4 524 fiolki próbek A i B.
Jednak kilka tygodni temu Rosjanie po raz kolejny znaleźli się pod ostrzałem Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Agencja uznała, że dane badań laboratoryjnych z Rosji, są niekompletne i ich wyniki mogły być zmanipulowane.
RUSADA (Rosyjska Agencja Antydopingowa) została wezwana do złożenia wyjaśnień i miała trzy tygodnie na wyjaśnienia (więcej TUTAJ). Szef tej agencji Jurij Ganous odciął się od tych danych i przekonywał już w październiku, że RUSADA nie ma z nimi nic wspólnego.
ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa świata w lekkoatletyce Doha 2019: Piotr Lisek: Teraz jestem mistrzowskim ojcem
Dodał jednocześnie, że kolejne nieprawidłowości mogą wykluczyć Rosję z udziału w dwóch najbliższych igrzyskach olimpijskich - letnich w Tokio i zimowych w Pekinie.
- To bardzo prawdopodobny scenariusz - ocenił Ganous. Teraz na jego słowa odpowiedział rosyjski minister sportu, Pavel Kolobko. On z kolei przekonuje, że nie doszło do żadnych manipulacji.
Przedstawiciel resortu nie ma wątpliwości, że w Rosji już uporano się z tematem dopingu. - Nasi eksperci są pewni, że nie doszło do żadnych nieprawidłowości. Odpowiedzialne są jedynie te osoby, których nie ma już w naszych strukturach - mówi minister.
W najbliższych dniach powinniśmy poznać kolejne decyzja WADA ws. raportu przedstawionego przez rosyjską stronę.
Trudne wyzwanie Witolda Bańki w roli szefa WADA. Czytaj więcej--->>>