Oczywiście nikt nie wątpi w to, że Witold Bańka poradzi sobie jako szef Światowej Agencji Antydopingowej. Polski sport traci jednak fachowca, który sprawił, że spółki skarbu państwa inwestują miliony w naszych zawodników. Bańka uzdrowił sytuację w wielu związkach i pomógł w znalezieniu środków finansowych na rozwój.
Wśród osób żałujących odejścia Bańki z ministerstwa sportu jest Luiza Złotkowska. Podczas spotkania z przedstawicielami najważniejszych międzynarodowych komisji sportowców panczenistka powiedziała, że nie cieszyła się z wyboru Bańki na szefa WADA. - Popatrzono na nią dziwnie, więc szybko dodała, że w związku z tym awansem Polska straciła świetnego ministra. To było bardzo miłe i wzruszające - wytłumaczył Bańka w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Minister sportu nie chciał wskazać, który związek sportowy jest obecnie najlepszy pod względem organizacyjnym. Przyznał, że wiele jest do poprawy. - Nikt nie jest perfekcyjny, ale niektóre związki nie potrafią nawet wypełnić poprawnie dokumentów, na podstawie których można im przyznać dotację. Bez pomocy MSiT nic by nie zrobili - dodał.
Jako szef WADA Bańka będzie walczył z dopingiem. Już na starcie swojej misji będzie miał do podjęcia trudną decyzję dotyczącą rosyjskich sportowców. 300 z nich podejrzewanych jest o stosowanie zakazanych substancji. Ma tez pomysł na finansowanie działalności WADA. Chce pozyskać środki z międzynarodowych korporacji, które wspierają sport.
- Na pewno nie zrobię nic przeciwko własnemu sumieniu. Jeśli brak woli oczyszczenia i dowody na manipulacje będą twarde, to decyzje WADA będą jednoznaczne, wykluczające dopingowiczów - zadeklarował Bańka.
Zobacz także:
Mateusz Skwierawski: Mandat dla Jerzego Brzęczka (komentarz)
Mistrzostwa Europy siatkarzy. Holandia - Polska. Korespondencja z Rotterdamu: Marzenie pana Zagłoby
ZOBACZ WIDEO Niezwykle skromny człowiek. Wojciech Nowicki: Sodówka nie uderzyła mi do głowy [cała rozmowa]