LŚ grupa A: Kompleks niewyleczony - Italia ponownie zwycięska

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Cztery mecze i cztery porażki - taki bilans spotkań pomiędzy ekipami z Włoch i Holandii może boleć reprezentację "Pomarańczowych". O ile pierwszy pojedynek mógł nieść ze sobą nutkę optymizmu, o tyle trzy kolejne porażki po 0:3 nie są najlepszym prognostykiem na przyszłość. Dzięki kolejnej wygranej team Italii umocnił drugą lokatę w grupie A i przedłużył swoje nadzieje na awans z pierwszego miejsca do turnieju finałowego rozgrywek World League w Belgradzie.

W tym artykule dowiesz się o:

Włochy - Holandia 3:0 (25:23, 25:20, 25:23)

Włochy: Michal Lasko, Cristian Savani, Emanuele Birarelli, Andrea Sala, Matej Cernic, Dragan Travica, Loris Maniã (libero).

Holandia: Robert Horstink, Kay van Dijk, Jeroen Trommel, Wytze Kooistra, Niels Klapwijk, Rob Bontje, Jelte Maan (libero) oraz Yannick van Harskamp.

Konfrontacja Włochów z Holendrami miała być odpowiedzią na pytanie o rzeczywistą formę teamu "Pomarańczowych". Jak dotychczas kadrowicze ze słonecznej Italii nie mieli większych problemów z pokonaniem swoich przeciwników. W pierwszym meczu wygrali co prawda dopiero w tie-breaku, lecz kolejne dwie potyczki potoczyły się po ich myśli i zostały zakończone w trzech partiach. Tym razem miało być inaczej, lecz ponownie skończyło się złym wynikiem dla siatkarzy Petera Blangè.

Czwarty pojedynek z "kwartetu" prawie w całości przebiegał pod dyktando gospodarzy. Od pierwszych piłek premierowej partii praktycznie nie do zatrzymania byli Michal Lasko i Cristian Savani. Dodatkowo efektywna obrona dała im prowadzenie na pierwszej przerwie technicznej 8:5. Postawa Wytze'a Kooistry w polu serwisowym dawała jeszcze gościom pewne nadzieje na wyrównanie, lecz na straży we włoskim teamie stał Andrea Sala, który dwoił się i troił w bloku. Jednak błędy własne, jakie popełniali "Pomarańczowi", w końcu musiały się zemścić. Mimo doścignięcia Włochów przy stanie 16:15 dla gospodarzy, gonitwa przyjezdnych w rezultacie się nie powiodła. Partia zakończyła się porażką przyjezdnych.

Dopiero w drugiej odsłonie tego pojedynku goście zdobyli pierwszą przewagę nad podopiecznymi Andrei Anastasiego. Jednak jeszcze przed pierwszą przerwą "Azzuri" wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już praktycznie do samego końca drugiej partii. Spektakularny blok w wykonaniu Michala Lasko dał im zapas dwóch oczek przed drugą przerwą techniczną. Świetne obrony, jakimi popisywali się w dalszej części seta Włosi z Draganem Travicą na czele sprawiły, że reprezentanci Italii objęli prowadzenie w meczu 2:0.

Trzecia partia rozpoczęła się od kolejnej punktowej serii Włochów. Jak natchniony grał Travica, którego wspomagał również inny bohater spotkania - Lasko. Błędy Holendrów nie pozwalały im na nawiązanie walki z bardziej utytułowanymi przeciwnikami. "Pomarańczowi" mieli ogromne problemy ze skonstruowaniem płynnych akcji. Pierwsze uderzenie w ich wykonaniu stało na bardzo niskim poziomie skuteczności. Przy stanie 19:15 dla gospodarzy, Peter Blangè postanowił wziąć czas "ostatniej szansy". Okazało się to trafną decyzją, bowiem po przerwie jego zawodnicy poczuli, że mogą coś jeszcze w tym meczu ugrać. Asa na stronę rywali posłał Niels Klapwijk, co niewątpliwie wlało nadzieję w serca "Pomarańczowych". Ostatecznie jednak spotkanie zakończył Emanuele Birarelli, który zablokował atak przeciwników (25:23).

Peter Blangè pochwalił na pomeczowej konferencji zespół przeciwny, podkreślając przy tym szczególne zasługi poszczególnych siatkarzy. - Widziałem niesamowicie pewny siebie włoski zespół - stwierdził. - Travica był świetny w zagrywce, zaś Savani i Lasko w ataku, a Birarelli i Sala w bloku - wyliczał. - Straciliśmy jedną lub dwie piłki w każdym z setów. Konsekwencje tego są jasne - dodał.

Także szkoleniowiec Włochów, Andrea Anastasi, sprawiał wrażenie niezwykle uszczęśliwionego grą swoich podopiecznych. - Jestem zadowolony z poświęcenia chłopaków w czasie wszystkich treningów w ostatnim tygodniu - podkreślił na konferencji.

Źródło artykułu: