Łodzianki zainaugurowały Champions League zwycięstwem, choć zabierały swoich kibiców do piekła, by następnie przejechać do nieba, a potem jeszcze raz w tę i z powrotem. Ostatecznie mecz z mistrzyniami Niemiec udało się wygrać, ale dopiero po tie-breaku.
Zobacz także: Liga Mistrzyń: Agnieszka Kąkolewska i Magdalena Stysiak pomogły Savino Del Bene Scandicci podbić Stambuł
- Mamy dużo do poprawy. Zdarzają się te serie przez problemy z przyjęciem. Tak było w pierwszym secie. W czwartym przyszła znakomita zagrywka Stuttgartu. Prowadząc 2:1, myślałyśmy chyba, że zwycięstwo jest już pewne. Mentalnie uciekłyśmy od tego meczu. Niepokoi ten przestój. Trener próbował wszystkiego i nie udawało się ruszyć naszej gry - mówiła Klaudia Alagierska.
U środkowej Łódzkich Wiewiór panował "bardzo ostrożny optymizm". Z jednej strony radość z wygranej, z drugiej jednak świadomość miejsca, w którym jest zespół i jak wiele drogi jeszcze przed nim.
ZOBACZ WIDEO: Rosną szanse Roberta Lewandowskiego na Złotą Piłkę? "Messi i Ronaldo zeszli na ziemię"
- Też bym chciała znać odpowiedź skąd to się bierze. Cieszę się, ze to był wyższy poziom niż w lidze. Nawet mógł to być jeden z najlepszych meczów w sezonie, ale wciąż są przestoje i dużo do poprawy. Ale myślę, że i tak byłyśmy bardziej agresywne, była ta atmosfera sprzyjająca walce. Pokazałyśmy trochę naszej siatkówki - uważa zawodniczka ŁKS-u Commercecon Łódź.
Ełkaesianki mierzyły się już w tym sezonie z Allianz MTV Stuttgart podczas turnieju Amica Cup w Szamotułach. Wówczas przegrały 0:3. Można więc pokusić się o stwierdzenie, że jest poprawa. Nadal jednak łodzianki muszą pracować nad zgraniem z rozgrywającą Evą Mori.
- To był Evy jeden z lepszych meczów. Rozgraniczyła te ataki w miarę równo i na środek i na skrzydła. Wszystko idzie w dobrą stronę. W Szamotułach to były początki zgrania obu zespołów, dostaliśmy 0:3 i grałyśmy w niepełnym składzie. Teraz cieszę się że wygrałyśmy - podkreśliła Alagierska.
Sprawdź również: Zwycięstwo Grot Budowlanych Łódź na inaugurację LM
Mistrzynie Polski mają teraz napięty harmonogram. W piątek o 17:30 czeka je wyjazdowe starcie z Bankiem Pocztowym Pałacem Bydgoszcz, a już we wtorek na Ukrainie rozegrają mecz drugiej kolejki Ligi Mistrzyń z Chimikiem Jużnyj. Po cichu ekipa Marka Solarewicza liczy na kolejny dobry wynik, który może otworzyć szansę na wyjście z grupy.
- Mamy tę grupę na szczęście niezbyt trudną, w odróżnieniu od na przykład Grot Budowlanych. Ale musimy się bardziej zgrać, czasem stawiać na jedną kartę i więcej ryzykować. A siły? Siły są, muszą być. Dbamy o regenerację między meczami. Wbrew pozorom ta Liga Mistrzyń pozwala nam się jeszcze lepiej zgrywać i - mam nadzieję - grać bardziej naszą siatkówkę. Liczę, że to przełoży się także na ligę - zakończyła zawodniczka.