PlusLiga. Mateusz Mika: Trzeba zamienić agresję w chęć zdobywania punktów, a nie frustrację

WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Mateusz Mika
WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Mateusz Mika

W środowym spotkaniu Indykpol AZS Olsztyn stoczył bój z Cuprum Lubin i zwyciężył 3:1. Po przerwie spowodowanej problemami zdrowotnymi całe cztery sety rozegrał przyjmujący Mateusz Mika, przyczyniając się do wygranej.

Po porażce w Suwałkach drużyna Indykpolu AZS Olsztyn wróciła na halę Urania i wygrała spotkanie 7. kolejki z Cuprum Lubin za trzy punkty. Do gry ze spokojem weszli jednak rywale, co pozwoliło im na triumf w pierwszej odsłonie.
Od drugiego seta gospodarze uruchomili atak z każdej strefy, przysparzając przeciwnikowi niemałych problemów. Akademicy wielokrotnie punktowali stawiając szczelny blok.

Jacek Nawrocki: kadrę ogłoszę do 4 grudnia. Czytaj więcej--->>>
- Za długo czekaliśmy na to, co zespół z Lubina będzie robił. Nie postawiliśmy się im od początku i nie wywarliśmy na nich presji. Po prostu graliśmy sobie w siatkówkę. To się na szczęście zmieniło w drugim secie, gdzie zaczęliśmy sprawiać, że to przeciwnik musi się zastanawiać jak zdobywać punkty na przyjęciu. Jeśli zespół znajdzie się w takiej sytuacji, to jest mu bardzo ciężko. Były momenty w trzech ostatnich setach, że złamaliśmy przeciwnika, gra ruszała i zdobywaliśmy punkty - po wygranej komentował Mateusz Mika.

ZOBACZ WIDEO: Christo Stoiczkow o Robercie Lewandowskim. "Jest jednym z dwóch najlepszych napastników na świecie"

Mimo pewnego zwycięstwa Zielonej Armii, w spotkaniu nie brakowało emocji. Pierwszy set zakończył się po zaciętej rywalizacji między zespołami wynikiem 29:31. W drugiej odsłonie sędzia nie zauważył leżącego zawodnika Miedziowych na połowie AZS-u, co wywołało poruszenie. Ostatecznie po wideoweryfikacji punkt trafił na konto gospodarzy.

Mika dobrze zapamiętał ten moment. - Byłem bardzo zdenerwowany, ponieważ sędzia nie zauważył, że zawodnik leży na boisku. Zdarza się, ale potem było trochę zamieszania przy challengu. Co by się nie działo, to emocje, które zdarzają się przy okazji takich sytuacji trzeba eliminować i umieć zamienić agresję w chęć zdobywania punktów, a nie frustrować się - dodał przyjmujący.
W meczu przeciwko MKS Ślepsk Malow Suwałki Mateusz Mika pojawił się na dłużej zmieniając Wojciecha Żalińskiego, lecz dopiero w spotkaniu 7. kolejki wyszedł w pierwszej szóscte i został na boisku do końca.

Wilfredo Leon: jestem dumny z polskich kibiców. Czytaj więcej--->>>
Przyjmujący wywalczył dla drużyny 15 punktów - Cieszę się, że mogłem zagrać całe spotkanie i nie zagrałem źle. Na pewno parę rzeczy bym zmienił, bo też nie było do końca tak jak bym chciał, ale starczyło żeby drużyna zdobyła trzy punkty - zakończył Mika.

Komentarze (0)