Siódmy mecz i piąta wygrana - z takim bilansem obecnie legitymują się siatkarze Trefla Gdańsk w PlusLidze. W ostatniej kolejce podopieczni trenera Winiarskiego pokonali okupującą dolne rejony tabeli BKS Visłę Bydgoszcz 3:2 i zapisali na swoim koncie dwa "oczka". Spotkanie, które miało mieć jednostronny przebieg, okazało się być pojedynkiem, gdzie wygraną trzeba było wyszarpać z rąk przeciwnika.
- Spodziewaliśmy się przed rozpoczęciem spotkania, że będzie to zacięta walka i tak też rzeczywiście było. Nie możemy patrzeć na tabelę i dopisywać sobie punktów. Bydgoszcz jest drużyną, która walczy o życie w każdym spotkaniu i pokazali, że potrafią każdemu napsuć sporo krwi. Wywarli na nas presję swoją zagrywką, sporo piłek podbijali. Jeżeli zaczniesz ich lekceważyć to z pewnością będziesz tracił punkty - powiedział po konfrontacji Bartosz Filipiak, atakujący gdańskiego Trefla.
Zobacz także: Powrót króla. Szóstka 7. kolejki PlusLigi
Rzeczywiście, to spotkanie pokazało, że w PlusLidze, mimo wyraźnej przewagi w tabeli, trzeba grać z każdym do końca. W pierwszej partii Trefl dominował, ale później jakby w szeregi zespołu trenera Winiarskiego wkradło się rozluźnienie. Wykorzystali to goście, którzy wygrali odsłony numer dwa i cztery. Walczyli do końca o każdą piłkę, skutecznie serwowali i gdańszczanie mieli kłopoty z zatrzymaniem niżej notowanych rywali, gdzie prym wiedli m.in Jakub Peszko i Tonecek Stern. - Odnośnie czwartego seta to mieliśmy słabszy moment na zagrywce. Cały czas chcieliśmy ryzykować swoim serwisem, w ten sposób punktować. Niestety, w naszą grę wkradły się nerwy i oddawaliśmy rywalom za darmo punkty. Visła mogła wygrać z nami, ale na szczęście w tie-breaku to my potrafiliśmy skończyć te ważniejsze piłki - dodał 25-latek.
ZOBACZ WIDEO: Mateusz Borek dla WP SportoweFakty: Lewandowski udowodnił, że Niemiec nie musi zarabiać najwięcej [cała rozmowa]
Michał Winiarski ogólnie może być zadowolony z tego spotkania. Była to cenna lekcja dla całego zespoły, który w tym meczu spisał się poprawnie. Gdańszczanie zdominowali gości w bloku (18 do 12 na korzyść Trefla). W tym elemencie królował Bartłomiej Mordyl, który aż osiem razy zatrzymał rywali. Swoje dołożył też MVP tego meczu Ruben Schott - rywale aż pięć razy nie potrafili przyjąć jego serwisu. Natomiast Bartosz Filipiak zakończył spotkanie z dorobkiem 18 punktów (14 punktów w ataku i 4 bloki).
Zobacz także: Siatkówka. PlusLiga. Trefl - BKS Visła. Bartłomiej Mordyl królem bloku. Środkowy nie miał sobie równych pod siatką
- To był trudny mecz, ale cieszę się, że właśnie teraz mieliśmy takie trudy. Przed wyjazdem do Będzina było to nam potrzebne. Pokazało to, że nasza liga jest wymagająca i wymaga koncentracji przez cały czas. Jeżeli odpuścimy albo zaczniemy grać nonszalancko to rywal może przejąć kontrolę nad spotkaniem. Dzisiaj Visła była bliska wygranej, bo parę razy byliśmy zbyt rozluźnieni, a gdy pojawiły się kłopoty to za wszelką cenę chcieliśmy je naprawić i popełnialiśmy błędy. To jest dla nas nauczka, by prowadzić grę od początku do końca - mówił Bartosz Filipiak dla którego był to wyjątkowy, setny mecz w PlusLidze.
Teraz gdańszczan czeka bardzo wymagający okres, bowiem w ciągu trzech dni Trefl zagra dwukrotnie. Najpierw w Będzinie z miejscowym MKS-em (02.12.), a dwa dni potem zmierzą się z Aluronem Virtu CMC Zawiercie. Szykuje się więc intensywne granie. MKS Będzin jest w podobnej sytuacji co bydgoska Visła (od początku sezonu nie wygrali żadnego spotkania), a nie ma nic lepszego niż pierwsza wygrana przed własną publicznością. Drużyna z Zawiercia zaś pokazuje, że podobnie jak rok temu trzeba się z nimi liczyć.
- Teraz czeka nas trudna przeprawa, bo jedziemy najpierw do Będzina, a potem gramy w Zawierciu. To będzie bardzo wymagający tydzień dla nas, a rywale postawią nam ciężkie warunki. Mimo, że Będzin też nie wygrał żadnego spotkania to na swojej hali jest zawsze groźny, będę chcieli się na nas przełamać. Jeżeli chcemy wywieźć komplet punktów to nie możemy grać tak jak teraz. Koncentracja od początku do końca, a wszystko dobrze - podsumował Filipiak.