Kwalifikacje olimpijskie Tokio 2020. Talent poparty wzrostem. Magdalena Stysiak zawodniczką na lata w polskiej kadrze

Wciąż jest jeszcze nastolatką, a już stała się czołową postacią reprezentacji Polski. Magdalena Stysiak to jedna z siatkarek, na które trener Jacek Nawrocki nie boi się stawiać. Było tak również podczas kwalifikacji olimpijskich w Apeldoorn.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
Magdalena Stysiak WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Magdalena Stysiak
- Mentalnie zyskałam przez ten rok bardzo dużo. Po odejściu z Chemika i tej aferze byłam trochę wycofana. Nie zmienia to jednak faktu, że ja z natury zawsze byłam i jestem otwartą osobą. Nigdy nie miałam trudności z nawiązywaniem kontaktów i to pomogło mi kiedy wyjechałam do Włoch - mówiła w rozmowie z WP SportoweFakty siatkarka Savino Del Bene Scandicci. Magdalena Stysiak w ciągu kilkunastu miesięcy z obiecującej juniorki stała się szóstkową zawodniczką reprezentacji Polski na co dzień występującą w lidze włoskiej.

Do gry w siatkówkę predysponował ją przede wszystkim wzrost. Przygodę z siatkówką rozpoczęła w Wieluniu, a pochodzi z położonego kilka kilometrów dalej Turowa. Do Szkoły Podstawowej chodziła w Kurowie. Jednak już w wieku 13 lat przeniosła się do SMS-u Szczyrk.

- To był dla mnie ciężki okres, bo wracałam do domu raz na kilka miesięcy. Myślę, że to tak naprawdę ukształtowało mój charakter. To było poświęcenie dla siatkówki, które zaowocowało tym, że w wieku 15 lat trafiłam do Chemika Police. Oczywiście zarówno wiek, jak i możliwości nie pozwalały mi od razu grać na najwyższym poziomie, więc byłam zawodniczką juniorską. Przydarzały mi też kontuzje - złamane biodro, skręcona kostka, ale teraz już wiem, że to jest normalne w sporcie. Mówią, że sport to zdrowie, ale nie zawodowy - opowiadała reprezentantka Polski, gdy odwiedziła swoją podstawówkę.

ZOBACZ WIDEO "Kierunek Dakar". Rajd Dakar a życie rodzinne. Wszystko da się poukładać

Grę w siatkówkę, za namową brata, rozpoczęła w Wieluniu. A jeśli przecież myślimy o siatkówce w tym mieście, od razu nasuwa mistrz świata, Mariusz Wlazły, który urodził się właśnie w nim. Magdalena Stysiak początkowo grała jako środkowa, lecz później została przestawiona na atak. W ten sposób zmiatała konkurencję w rozgrywkach kadetek i juniorek. Była też podstawową reprezentantką Polski w tych kategoriach wiekowych.

Okazję do debiutu na ligowych parkietach otrzymała w sezonie 2016/2017, gdy już w barwach Grupy Azoty Chemika Police wystąpiła w meczu przeciwko KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Pełnoprawną seniorką została dopiero dwa lata później. Najpierw błysnęła w Superpucharze Polski, a później stanowiła trzon drużyny ówczesnego mistrza Polski.

W grudniu, gdy skończyła 18 lat, podpisała kontrakt z Grot Budowlanymi Łódź i w barwach tej drużyny zdobyła wicemistrzostwo Polski. Została jednak przestawiona na lewe skrzydło z myślą o grze na tej pozycji w reprezentacji Polski. Trener Jacek Nawrocki cały czas obserwował ją bacznie i przygotowywał do roli przyjmującej.

Pierwsze granie na światowym poziomie w biało-czerwonych barwach zaliczyła w Lidze Narodów. To była dla niej swoista siatkarska matura. Tę szkolną zdała... tuż przed rozpoczęciem rozgrywek. Nie mogła uwierzyć, że wychodzi na boisko przeciwko największym gwiazdom żeńskiej siatkówki.

- To ogromne, niepowtarzalne doświadczenie. Czasem jest stresik, ale to pozytywny impuls. Wcześniej takie zawodniczki jak Zhu, Kim czy Balkestein mogłam oglądać tylko w telewizji - przyznała.

Bardzo dobre występy podczas sierpniowo-wrześniowych mistrzostw Europy sprawiły, że o Magdalenie Stysiak usłyszała cała Polska. Już wtedy było wiadomo, że 19-latka trafi do Serie A, do Savino del Bene Scandicci. Teraz tam szlifuje swoje umiejętności i nabiera doświadczenia.

- Myślę, że cały czas jestem tą samą Magdą Stysiak. Poza tym, że zebrałam trochę więcej doświadczenia boiskowego, staram się więcej myśleć na parkiecie. Może co najwyżej przybyło mi jeszcze ze 4 centymetry wzrostu więcej - żartowała.

Jako jedna z dwóch siatkarek nie podpisała się pod listem przeciwko trenerowi Jackowi Nawrockiemu, który wpłynął do związku po europejskim czempionacie - Nie zrobiłam tego, bo w kadrze trenera Nawrockiego jestem od pół roku. Dla mnie nie działo się nic złego. Dziewczyny pracowały z nim dłużej, po pięć-sześć lat i jeśli miały jakiś problem, miały prawo się wypowiedzieć. Ja mam 19 lat. Powiedziałam koleżankom: sorry dziewczyny, w tej sytuacji będę neutralna, nie podpiszę tego pisma, gram pół roku i dla mnie jest wszystko w porządku. Jeśli macie ochotę - piszcie, ja poniosę konsekwencje razem z wami, ale mam prawo nie podpisać tego pisma - tłumaczyła w rozmowie z WP SportoweFakty w listopadzie.

Po raz kolejny swoją wartość udowodniła podczas kwalifikacji olimpijskich rozegranych w Apeldoorn w styczniu. Choć, jak sama przyznaje, wciąż jeszcze musi sporo pracować w przyjęciu, potrafi rywalkom "odwdzięczyć się" mocnym i skutecznym atakiem. Tak też było w meczach przeciwko Bułgarii, Holandii czy Turcji.

Choć nadal jest jeszcze młoda, nie boi się wyzwań, a trenerzy nie boją się na nią stawiać. Dzięki temu Magdalena Stysiak ma zadatki na wieloletni filar reprezentacji Polski. Wiąże się z tym ogromna odpowiedzialność, ale jest tego świadoma. Należy też jednak pamiętać, że wciąż uczy się grania na najwyższym poziomie. Jeśli jeszcze chwilę poczekamy, z pewnością da nam jeszcze sporo radości.

Czy Magdalena Stysiak podjęła dobrą decyzję wyjeżdżając do Włoch?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×