Wenezuela - Brazylia 0:3 (15:25, 12:25, 17:25)
Wenezuela: Blanco, Luna, Diaz, Mendez, Ereu, Cedeno, Silva (libero) oraz Rojas, Ramos, Valera
Brazylia: Bruno, Giba, Vissotto, Murilo, Rodrigao, Lucas, Mario (libero) oraz Thiago, Rivaldo, Marlon
Obie drużyny od mocnego uderzenia rozpoczęły pierwszą partię - kapitalne obrony oraz ataki zarówno Wenezuelczyków, jak i podopiecznych Bernardo Rezende, stwarzały interesujące widowisko dla zgromadzonych w hali widzów. Wynik długo oscylował w granicach remisu. Dopiero po silnych serwisach Murilo oraz Marlona, dzięki którym w dużej mierze Brazylijczycy zdobyli siedem punktów, Canarinhos zdołali odskoczyć i ostatecznie wygrać pierwszą odsłonę ów pojedynku 25:15.
Przebieg drugiego seta od początku do końca kontrolowali Brazylijczycy, nie odczuwając w ogóle naporu przeciwnika. Główną bronią siatkarzy Bernardo Rezende był silny serwis, którego przyjęcia nie mogli opanować Wenezuelczycy, ustępując tym samym Canarinhos w ataku. Trener Wenezueli, Gutierrez, próbował wpłynąć na metamorfozę stylu gry swojej drużyny poprzez wprowadzanie zmian. Pojawienie się na parkiecie Rodmana Valery oraz kapitana zespołu, Rojasa, nie zmieniło jednak oblicza spotkania, w którym bezdyskusyjny prym wiedli mistrzowie świata, ciesząc się z gładkiego triumfu w drugiej partii 25:12.
Brazylijczycy nie mieli również problemu z odniesieniem zwycięstwa w trzeciej odsłonie pojedynku, triumfując 25:17. Cały mecz trwał jedynie godzinę i sześć minut. Najlepszym punktującym w szeregach Canarinhos był Rodrigao, który zdobył aż siedem punktów skutecznym blokiem, a w sumie szesnaście oczek podczas całego pojedynku. Wenezuelczykiem, mającym najlepszy bilans punktowy okazał się Freddy Cedeno, zdobywca siedmiu oczek. Jak podkreślali trenerzy po spotkaniu, o zwycięstwie przesądziła ogromna przewaga podopiecznym Bernardo Rezende w bloku (czternaście skutecznych, przy tylko trzech punktowych Wenezueli) oraz zagrywce - Brazylijczycy popisali się czterema asami serwisowymi, siatkarze Gutierreza nie punktowali w tym elemencie siatkarskiego rzemiosła ani razu.
- Dużo atakowaliśmy, ale Canarinhos niesamowicie bronili. To pokazuje po raz kolejny siłę tej drużyny. Jeśli chodzi o nas, będziemy wciąż pracować i próbować walczyć w każdym spotkaniu - powiedział po meczu kapitan Wenezueli, Andy Rojas. Trener Brazylii zapewnił, że podczas drugiego pojedynku, który odbędzie się w niedzielę, wprowadzi do składu trochę zmian, choć już w sobotnim spotkaniu na pozycji libero zamiast genialnego Sergio grał Mario. Canarinhos bowiem mają na swoim koncie już dwadzieścia cztery punkty, dające im awans, jako pierwszemu zespołowi w tegorocznej "Światówce", tuż obok gospodarza, z pierwszego miejsca w grupie do Final Six rozgrywanego w stolicy Serbii. W trzech ostatnich pojedynkach fazy grupowej do zdobycia jest dziewięć punktów - drudzy Finowie w grupie D mają o dziesięć oczek mniej aniżeli Canarinhos.