LSK. Weronika Centka: Musimy radzić sobie z brakami kadrowymi

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Weronika Centka
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Weronika Centka

Siatkarki Energii MKS Kalisz walczą o miejsce w pierwszej ósemce drużyn LSK. Nie pomagają im w tym kontuzje, które wykluczyły z gry już cztery zawodniczki. - Byłoby nam głupio nie znaleźć się w ćwierćfinałach - mówi Weronika Centka.

[b]

Piotr Woźniak, WP SportoweFakty: Początek nowego roku nie był dla was łaskawy. Musicie sobie radzić z dużymi brakami kadrowymi, kontuzje wyeliminowały z gry dwie przyjmujące, atakującą i rozgrywającą. 
[/b]
Weronika Centka, środkowa Energa MKS KaliszNiestety, mamy braki kadrowe i taki jest fakt. Musimy sobie z tym radzić, co nie jest łatwe. Mam nadzieję, że do końca sezonu nic się już złego nam nie przydarzy i zdrowie nam dopisze, bo to byłby już prawdziwy dramat dla drużyny. Liczymy też na to, że Ewelina (Brzezińska - przyp.red.) szybko do nas wróci, przynajmniej na te kilka ostatnich spotkań rundy zasadniczej.

Porażka z pilankami i strata punktów w Legionowie sprawia, że musicie oglądać się za siebie. Dziewiąty zespół w tabeli LSK, Bank Pocztowy Pałac Bydgoszcz, ma już do was tylko jedno "oczko" straty. Czy utrzymanie się w ósemce w tym momencie jest dla was celem numer jeden?

Utrzymanie się w ósemce jest dla nas priorytetem. Bardzo ciężko walczyłyśmy o to, by zagrać w play-off i chyba byłoby nam samym głupio nie znaleźć się w ćwierćfinałach.

Wspólnie z Moniką Ptak jest pani pierwszym wyborem trenera Jacka Pasińskiego, jeżeli chodzi o obsadę środka siatki. W wielu spotkaniach znajduje się pani w czołówce najlepiej punktujących zawodniczek drużyny z Kalisza. Jak wiele to dla pani znaczy?

Jest to dla mnie duże wyróżnienie. Przede wszystkim dlatego, że rozgrywająca ma do mnie tak duże zaufanie, jako do środkowej. Czuję się w Kaliszu bardzo dobrze, moje relacje z dziewczynami dobrze się układają, fajnie nam się rozmawia. Nie chcę zapeszyć, ale bardzo cieszę się z tego, jak zostałam przyjęta przez koleżanki, cały sztab szkoleniowy i że dostaję tyle okazji do gry. Chciałabym w tej pierwszej szóstce grać jak najdłużej, a najlepiej bez przerwy.

ZOBACZ WIDEO: Polska akademia na Zielonej Wyspie. Mariusz Kukiełka otworzył szkółkę w Irlandii

Po zdobyciu brązowego medalu mistrzostw Europy juniorek i zajęciu 5. miejsca podczas mistrzostw świata zakończył się pewien etap pani kariery. Rozpoczęcie przygody w ekstraklasie przebiegło bezboleśnie?

Zmiana gry w juniorkach na występy w drużynie seniorskiej była dość drastyczna. Nie ukrywam, że w wielu aspektach jest to przepaść. Słuchałam opowieści starszych koleżanek o ich pierwszych krokach w LSK i porównując to do mojego przypadku uważam, że całkiem udanie weszłam w ten debiutancki sezon.

Jest pani absolwentką SMS-u Szczyrk. Jak to się stało, że trafiła pani do szkoły, w której szlifuje się największe talenty polskiej siatkówki?

Trenowałam i grałam w swoim macierzystym klubie w Bełchatowie, UKS Korona Bełchatów. Pewnego dnia na jednym z naszych meczów pojawił się dyrektor SMS-u Szczyrk, Grzegorz Wagner i zaprosił mnie na rozmowę. Dogadaliśmy się i te dwa lata spędzone w Szkole Mistrzostwa Sportowego minęły mi bardzo szybko. Dopiero co skończyłam tę szkołę, ale bardzo dobrze wspominam ten czas.

Myślała pani w tamtym czasie o alternatywach, pojawiły się jakieś wątpliwości?

Troszkę się zastanawiałam, bo w tamtym okresie miałam jeszcze propozycję z Wrocławia. Jednak po rozmowach z rodzicami zadecydowałam, że to jednak Szczyrk będzie dla mnie najlepszą opcją na przyszłość.

Mierząc 192 centymetry bardzo szybko potrafi się pani złożyć do ataku czy "doskoczyć" do bloku. To coś nad czym pracujecie z trenerem Pasińskim?

Trener Pasiński również był środkowym, więc nie dziwi fakt, że przykłada dużą wagę do roli zawodniczek grających na tej pozycji. Dynamika w nowoczesnej siatkówce jest ważna, a z racji wzrostu środkowe najczęściej mają z tym problemy. To coś, nad czym nie mogę przestać pracować.

W poniedziałek do Kalisza przyjeżdżają wrocławianki. To mecz, w którym nie możecie sobie pozwolić na porażkę, bo ta może was drogo kosztować.

To prawda, jest to jeden z tych meczów, które musimy wygrać. W naszej sytuacji liczą się przede wszystkim punkty i nie ma tutaj miejsca na potknięcia. Idealnie byłoby ten mecz wygrać 3:0 lub 3:1 i zrobimy wszystko, by tak się stało.

Zobacz również:
Skompletowaliśmy pełny skład. Szóstka 16. kolejki Ligi Siatkówki Kobiet wg WP SportoweFakty
LSK. Dominika Pawlik: Cud nad Wisłą, czyli pudrowanie trupa (komentarz)

Komentarze (0)