Pochodząca z Warszawy środkowa karierę sportową łączyła do niedawna ze studiami. Gdy grała w Legionowie, było o to dużo łatwiej. Jednak już drugi sezon występuje z dala od domu, w Policach, co z pewnością obrony pracy magisterskiej nie ułatwiało. Od ubiegłego lata może skupić się już tylko na siatkówce i robi to z powodzeniem, bo w ekipie siedmiokrotnego mistrza Polski stała się podstawową zawodniczką.
Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: Za wami finisz fazy zasadniczej. Po 22 kolejkach walki Grupa Azoty Chemik Police okazał się najlepszy, choć na przykład strata punktów podczas zaciętego spotkania w Kaliszu mogłaby was tego przywileju pozbawić. Oswoiła się pani z rolą faworytki, na której spoczywa pewna odpowiedzialność?
Iga Wasilewska, środkowa Grupy Azoty Chemika Police: Na pewno już tak. Ale to jest obciążające z drugiej strony. Koniec fazy zasadniczej ma tę cechę, że każdy każdemu chce urwać punkty. My też nie możemy już doczekać się play-offów. W końcówce drugiej rundy nie mogłyśmy sobie pozwolić na żadną stratę. Cieszę się, że wygrałyśmy te ostatnie mecze, że czujemy się pewne siebie w końcówkach, że ręka nam nie drży.
Ciąży na was to, że musicie ciągle wygrywać? Jest LSK, Puchar CEV, Puchar Polski, który za chwilę będziecie bronić...
Nie. Nie ma, że "musimy". My bardzo chcemy. Bardzo dobrze się ze sobą czujemy, chcemy wygrywać. To jest nasza myśl przewodnia.
Trudne jest życie po obronie pracy magisterskiej na studiach prawniczych?
Obroniłam się w wakacje, teraz moje życie jest... spokojniejsze. Moje "życie B" odłożyłam na półkę. Skupiam się na siatkówce tak długo, jak tylko zdrowie pozwoli. A do tego kierunku na pewno wrócę po karierze sportowej.
ZOBACZ WIDEO: Tauron i LSK razem. "Idealnie wpisuje się to w naszą strategię"
Czyli ma pani plany z tym związane?
Nie po to robiłam te pięcioletnie studia, by potem do tego nie wracać. Rzeczywiście było to wymagające, gdy grałam w klubach dalej położonych niż Legionowo. To dało mi w kość pod kątem fizycznym, bo były też przejazdy i duże obciążenie, jeśli chodzi o egzaminy. Na razie robię sobie przerwę od edukacji i skupiam się na siatkówce.
To rzadkość w środowisku. Zna pani więcej siatkarek z tytułem magistra prawa? Kim pani się inspirowała?
W mojej rodzinie jest parę "prawniczych incydentów", więc od dziecka o tym myślałam. Miałam bardzo dobre możliwości dzięki uczelni, Akademii Leona Koźmińskiego. To naprawdę uczelnia sprzyjająca sportowcom. Gdyby nie to podejście, pójście na kompromis, to by mi się nie udało. To wszystko nie zależało wyłącznie ode mnie
Mówi pani, że dobrze czujecie się ze sobą, ale słyszałem, że ułożyć jadłospis drużynie Grupy Azoty Chemika Police to sztuka, bo jedne nie tolerują laktozy, inne nie jedzą mięsa...
To nie do końca prawda. Dbamy o siebie, jak wszystkie siatkarki. Nasz trener przygotowania fizycznego dba, by tkanka tłuszczowa się nie podniosła. Bardzo lubimy jeść, lubimy wszystko! Jest parę dziewczyn, które zrezygnowały z mięsa, ale w tych czasach to już jest normalne. Hotele są na to przygotowane i mają specjalnie dostosowane menu, więc nie ma z tym problemu.
Pani też miała moment, że nie jadła pani mięsa.
Od jakichś czterech lat jem mięso z powrotem po pewnym okresie, w którym faktycznie nie jadłam.
Nie ma też problemów z laktozą? Serniki może pani jeść?
Serniki z laktozą, glutenem, rodzynkami, czekoladą... ze wszystkim! Zjem wszystko! Mam taką uroczą ksywkę związaną z jedzeniem, ale... nie zdradzę jej.
Czy Chemik obroni Puchar Polski?
Bardzo tego chcemy!
Czytaj także:
LSK. Najlepsza szóstka fazy zasadniczej. Dominacja Chemika Police
Włoski szkoleniowiec DPD Legionovii Legionowo o panice związanej z koronawirusem. "Nie powinniśmy wierzyć we wszystko"