Puchar Polski siatkarek. Frantti: Jestem w lekkim szoku, cały czas to do mnie nie dociera

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Alexandra Frantti
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Alexandra Frantti

Siatkarki Developresu SkyRes Rzeszów uległy w finale Pucharu Polski policzankom 2:3. Kapitalne zawody rozegrała Amerykanka Alexandra Frantti, zgarniając dwie nagrody indywidualne. - Nie dociera do mnie, że byłyśmy tak blisko - mówi "Ali".

[b]

Piotr Woźniak, WP SportoweFakty: Ma pani prawo mieć mieszane uczucia, bo z jednej strony rozegrała pani jeden z najlepszych meczów w sezonie, odbierając nagrodę dla najlepszej atakującej i zagrywającej Final Four, z drugiej zaś opuszczacie Nysę bez Pucharu Polski, ulegając Grupie Azoty Chemik Police 2:3...[/b]

Alexandra Frantti, przyjmująca Developresu SkyRes Rzeszów: Jestem w lekkim szoku, bo trudno o bardziej wyrównane spotkanie, niż to, które kończy się w tie-breaku wynikiem 15:13. Myślę, że niestety cały czas to jeszcze do mnie nie dociera, że byłyśmy tak blisko tego trofeum. To był świetny mecz całej drużyny. Cieszę się, że również zaprezentowałam się z niezłej strony. Niestety to nie wystarczyło. Mimo wszystko - jestem z nas dumna.

Po raz drugi w tym roku udowodniłyście, że legionowy hegemon jest do "ugryzienia". Czego zabrakło, by pokonać policzanki?

Każdy z zespołów miał swoje pięć minut w tym spotkaniu. Zabrakło nam tej stabilności, regularności. Być może gdybyśmy zaryzykowały bardziej zagrywką w końcówce, trudniej byłoby policzankom zdominować nas w ofensywie. Tej odwagi chyba trochę nam zabrakło.

ZOBACZ WIDEO: LSK bardziej prestiżowa? "Umowa z Tauronem wpłynie nie tylko na ligę, ale i na reprezentację"

To nie pierwszy raz w tym sezonie, kiedy we wczesnym etapie meczu wchodzi pani na boisko i z miejsca staje się ostoją drużyny z Podkarpacia. Czy da się zachować zimną krew pojawiając się na parkiecie już przy stanie 2:7 w pierwszym secie?

Tak czysto po ludzku, chyba nikt nie czuje się w tej sytuacji komfortowo. Wydaje mi się, że dobrze sobie z tym radzę od strony mentalnej. Mam jednak duszę "walczaka" i staram się za każdym razem to pokazywać. Bardzo chciałabym zawsze być na boisku, ale to do trenera należy decyzja, a drużynę rozlicza się ze zwycięstw.

Puchar Polski za nami, ale wciąż jesteście w grze o mistrzostwo Polski. W ćwierćfinale zmierzycie się z zespołem BKS-u Stal Bielsko-Biała. To drużyna, która stawia przede wszystkim na grę w defensywie i nie dysponuje taką siłą w ataku, jak choćby policzanki.

Na tym etapie sezonu nasz sztab ma już rozpracowaną każdą drużynę w 100 procentach. Mam więc nadzieję, że szybko dostosujemy się do stylu gry bielszczanek, ale wcale nie jest powiedziane, że ćwierćfinał będzie "spacerkiem".

Tygodniowa przerwa przed kolejnym meczem o stawkę dobrze wam zrobi?

Ma ona swoje dobre i złe strony. Szczerze mówiąc wolałabym już wrócić do treningów i pracy, bo to zawsze oddala gdzieś myśli o porażce.

W poprzednim sezonie reprezentowałaś barwy francuskiego ASPTT Miluza, wcześniej wraz z Calcit Kamnik sięgnęłaś po wicemistrzostwo Słowenii. Czy mimo to, gra przy takiej publiczności, jak ta zgromadzona w hali w Nysie, była dla pani przeżyciem?

Oczywiście, rzadko gra się takie spotkania. Nie spodziewałam się, że w porze obiadowej do hali przyjdzie tylu kibiców! To pokazuje, jak bardzo Polacy kochają siatkówkę i jest ogromną wartością tej ligi. Trudno jest też wyrazić to, jak wdzięczni jesteśmy kibicom z Rzeszowa, którzy jeżdżą za nami czasami setki kilometrów.

W starciu finałowym widać było, że często próbujecie szukać nieszablonowych rozwiązań, by zdobyć punkt z niewygodnej piłki. Takie sztuczki, jak przebicie piłki oburącz na opadający blok, dotychczas były domeną siatkarzy. Widać tu rękę trenera Stephane'a Antigi?

Ja ciągle się uczę i przy nim widzę, jak wiele jeszcze mogę się dowiedzieć o siatkówce. To prawda, że tego typu zagrania zostały zaczerpnięte z męskich spotkań i jak widać tutaj również się sprawdzają. Musimy iść z duchem czasu, a to jednak męska siatkówka wyznacza trendy.

Zobacz również:
Koronawirus w Polsce. Ligowe mecze siatkarskie odbędą się bez publiczności
Wróciła do siatkówki po roku przerwy, by zdobywać swoje pierwsze seniorskie trofea. "Targały nami skrajne emocje"

Komentarze (2)
avatar
jonny
11.03.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
żeby tak Witkowska była podobnym walczakiem to Police by nie istniały. 
avatar
Adonis20
11.03.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Niezwykle przydatna zawodniczka.Jak sama o sobie mówi jestem "walczakiem".A takie zawodniczki są na wagę złota.