Polki w sobotnim meczu z Francją zaprezentowały odmienne - in plus - oblicze w porównaniu do piątkowego meczu z Belgią, gdzie „wymęczyły” wygraną 3:2. - Na pewno zagrałyśmy w sobotę odważniej. Potwierdzeniem tego jest duża ilość błędów w zagrywce, zwłaszcza na początku pierwszego seta. Chciałyśmy zaryzykować zagrywką mocniej niż w poprzednim meczu - mówi atakująca reprezentacji Polski Joanna Kaczor. Naszym celem było odrzucić rywalki od siatki, co świetnie udało się nam w drugiej partii, gdzie dzięki mocnej zagrywce mogłyśmy rozwinąć się na siatce - dodaje zawodniczka.
Biało-czerwone pierwszą partię wygrały gładko, do 17. W drugim secie dosłownie zmiażdżyły rywalki, pozwalając im na zdobycie tylko 10 oczek. Później jednak, w secie trzecim o wygraną musiały walczyć na przewagi. - Ciężko się nam grało po tej 10-minutowej przerwie, do której nie jesteśmy przyzwyczajone. Od nowa trzeba się rozgrzewać, od nowa trzeba wchodzić w ten mecz - wyjaśnia Kaczor. - Na szczęście udało nam się wygrać, mimo że w końcówce już troszkę odpuściłyśmy. Prowadziłyśmy bowiem 19:16, ale później straciłyśmy kilka głupich piłek, co nie powinno nam się zdarzyć - podkreśla.
W niedzielę Polki zagrają z Turcją już tylko wyłącznie o honor i o nic właściwie niedające pierwsze miejsce w grupie. Zawodniczka zapowiada jednak, że zarówno ona, jak i jej koleżanki, na pewno nie odpuszczą tego spotkania. - Na pewno będzie to mecz luźniejszy pod względem psychicznym. Zarówno my, jak i Turczynki chcemy jednak walczyć o zwycięstwo i jeśli wygramy, będzie to również dla nas bardzo ważne - kończy siatkarka.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)