[b]
Sebastian Zwiewka, WP SportoweFakty: Koronawirus zawładnął sportem na całym świecie. Jeżeli spojrzymy na polską siatkówkę, to najbardziej dotknął Trefla Gdańsk. Co może pani powiedzieć na ten temat?
Monika Najda, trener mentalny współpracujący z Treflem Gdańsk[/b]
: Środowisko sportowe w tej chwili jest nieprzewidywalne i mało stabilne, wymaga również innego sposobu zarządzania. Z jednej strony stawia nowe wyzwania dla sztabu szkoleniowego, natomiast z drugiej strony wpływa znacząco na emocje zawodników. Czy sytuacja wróci do normy? Spójrzmy na to w sposób krótkoterminowy.
Nadchodzący sezon będzie wyjątkowy, zupełnie inny od wcześniejszych. Musimy więc zacząć się do tego przygotowywać. Liczyliśmy, że plan treningowy - ustalony przez trenerów - zostanie w 100 procentach zrealizowany podczas okresu przygotowawczego. Na to się zapowiadało, aż nagle wszystkich zaskoczyła sytuacja związana z COVID-19 i w pewnym sensie musimy wiele obszarów zmodyfikować, pozmieniać. Zarządzanie kryzysowe wymaga od trenerów oraz całego sztabu ludzi prowadzących klub przygotowania się na nowe wyzwania. To będzie główny cel na nadchodzące rozgrywki PlusLigi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie koszykarza! Potraktował rywala brutalnie
Na pewno rozmawiała pani z gdańskimi siatkarzami. Jak oni sobie z tym wszystkim radzą?
Czekają. Teraz jest czas na to, by zaakceptować daną sytuację i uspokoić emocje. Im bardziej jest się zrelaksowanym pod względem psychologicznym i optymistycznie nastawionym, tym lepiej reaguje się na otaczającą nas rzeczywistość. Dlatego też w głównej mierze koncentrujemy się na sobie, przeredagowujemy cele, patrzymy na nadchodzący sezon z innej perspektywy. Staram się wspierać zawodników, by z tej sytuacji wyciągnęli wnioski i w przyszłości stali się silniejsi. Epidemia dotknęła większość zespołu.
Integralność jest zatem w tej sytuacji dużym wyznacznikiem. Uważam, że siatkarze skorzystają na tym doświadczeniu - będą mieli podobne przeżycia, podobne doświadczenia. Warto to wszystko przeczekać oraz ruszyć z jeszcze większą energią, zaangażowaniem i motywacją. Brak stabilizacji, zmienność, niepewność, która nas czeka, doprowadzają do tego, że musimy zmieniać styl swojej codziennej pracy.
Czy nikt do nikogo nie ma najmniejszych pretensji? Doskonale wiemy jak działa koronawirus - ktoś musiał się od kogoś zarazić i tak w kółko.
Nie można mówić o pretensjach. Nie wiemy skąd to się wzięło, nie jesteśmy przecież w stanie zdiagnozować i stwierdzić, że to dana osoba przyniosła koronawirusa do drużyny. Jak w każdym przypadku sanepid próbuje znaleźć ognisko, dopasować źródło zakażenia do istniejących, jednak to trudne zadanie. Każdy z nas porusza się po sklepach, wychodzi na zewnątrz, jeździ do pracy, później wraca do domu, a także spotyka się z rodziną. Trudno domniemać kto w danej grupie jest pierwszą zakażoną osobą, a z drugiej strony, jeśli będziemy mięli nawet pewność, że to właśnie ta osoba, to co z tą wiedzą zrobimy? Dlatego nie warto wzajemnie się obwiniać, tylko stawiać czoła temu problemowi.
W świecie sportu - nie tylko w siatkówce - pojawia się coraz więcej ognisk. Słyszymy o nowych zakażeniach w różnych zespołach. Jednakże istotnym jest, by zaakceptować to i koncentrację przerzucić na sytuację obecną, poradzić sobie z nią, a nie szukać winnych. Dlatego też zakładam, że nikt do nikogo nie ma żalu. Z drugiej strony siatkówka jest sportem mniej kontaktowym i ryzyko zarażenia powinno być mniejsze, porównując ją do piłki nożnej, koszykówki, czy piłki ręcznej. W siatkówce styczność między sobą podczas meczów jest bardziej ograniczona, ale i tak ryzyko chociażby na treningach jest ogromne, czego doświadczyliśmy.
Czy kibice mogą bać się o to, że PlusLiga nie wystartuje w połowie września?
Moja ocena jest bardzo subiektywna. Myślę, że rozgrywki wystartują, ale równie szybko mogą zostać zawieszone. Nie unikniemy zarażeń. Być może nie wszystkie zespoły od razu rozpoczną zmagania. Trefla Gdańsk jako pierwszych dotknął koronawirus. Niebawem problem może dotyczyć kolejnych drużyn. Oczywiście wiąże się to z dwutygodniową kwarantanną. Nie znamy dnia ani godziny, kiedy liga może zostać przerwana.
W takim razie jak zawodnicy mają grać na 100 procent? Po co się starać, skoro rozgrywki ponownie mogą nie zostać dokończone.
Kiedyś Michael Phelps powiedział takie słowa: Nie da się dostać tego, czego chcesz, dostaniesz to, na co sobie ciężko zapracujesz. W odniesieniu do sytuacji, którą mamy - zawodowym sportowcem nie jest się przez jeden sezon. Mamy cele długoterminowe - przed sportowcami igrzyska olimpijskie oraz inne ważne rozgrywki. Ten rok może być niestabilny, ale sytuacja nie powinna zakłócić tego, do czego w życiu dążymy. Powinniśmy zmienić swój własny sposób trenowania, postrzegania rzeczywistości i przyzwyczajać się do myśli, że najbliższy rok może być inny niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni. W takim wypadku należy pracować nieco inaczej, na pewno bardziej indywidualnie nad innymi elementami, nie poddawać się oraz czekać na wyprostowanie się sytuacji.
W głowach siatkarzy Trefla pojawiła się myśl, że w przeciwieństwie do innych drużyn mają zaburzone przygotowania do sezonu?
Teraz Trefl Gdańsk, a za chwilę ktoś inny. Powinniśmy realnie spojrzeć na zaistniałą sytuację i przygotować się na kolejne miesiące. Pamiętajmy, że przerwa w rozgrywkach/treningach zaczęła się już w marcu, kiedy zespoły nie trenowały, a zawodnicy siedzieli w domach. I być może to nasi siatkarze lepiej przepracowali ten czas bez treningów? Jestem przekonana, że obecna przerwa jeszcze bardziej pobudzi zawodników do działania, a motywacja i chęć osiągania najlepszych wyników pozwoli na szybsze i efektywniejsze wejście w sezon. W Treflu Gdańsk pracują wybitni szkoleniowcy, którzy bardzo dobrze układają wszystkie klocki. Dlatego głęboko wierzę, że wszystko będzie w jak najlepszym porządku.
Rozmawiacie tylko o siatkówce, czy zwracacie też uwagę na inne dyscypliny?
Patrzymy na ten problem szerzej. Obserwujemy sytuację, ponieważ koronawirus nie dotyczy tylko samej siatkówki. Mamy hokeistów, pojedyncze zarażenia zdarzają się również w piłce nożnej, ale są jeszcze inne dyscypliny, które zmagają się z zarażeniami. Dlatego też, nic jeszcze nie jest stracone, to dopiero początek okresu przygotowawczego.
Prezes Dariusz Gadomski mówił, że przed rozpoczęciem treningów testy na obecność koronawirusa nie zostały wykonane, bo nie było takiego wymogu. Czy jednak liga powinna tego nakazać?
To temat do głębszej analizy. Nie mówię tutaj o sobie, tylko o lekarzach, którzy prowadzą drużyny, bądź innych ekspertach. Gdyby był taki wymóg, to testy pojawiłyby się w każdym klubie. Obecnie jesteśmy w tym obszarze mądrzejsi, być może w przyszłości zostanie to wprowadzone. Odpowiedzialność społeczna zawodników jest na wysokim poziomie. Musimy zachowywać się rozsądnie, bo od nas zależy zdrowie kolegów i najbliższych. W obecnych czasach istotna jest izolacja, aby nie kusić losu. Ryzyko jest naprawdę duże.
Zawodnicy odczuwają lęk przed powrotem na boisko i przed kontaktem jak np. zbijanie "piątek"?
Myślę, że powinny być wprowadzone pewne restrykcje, by ograniczyć kontakt pomiędzy zawodnikami innych drużyn. Należy minimalizować możliwość rozprzestrzeniania się koronawirusa. W zeszłym sezonie, tuż na początku roku, już także pojawiały się obostrzenia - siatkarze nie przybijali „piątek” z kibicami. Publiczność została na trybunach i wspierała zawodników z odpowiedniego dystansu. Wydaje mi się, że wówczas ta zasada zdała egzamin. Nie można wykluczyć scenariusza, że wszystkie wprowadzone restrykcje zadziałają i rozgrywki zostaną rozegrane od samego początku do końca, z publicznością na trybunach. Kibice też są głodni siatkówki i emocji, jednak zdrowie jest najważniejsze. Musimy o nie dbać.
Atmosfera w sporcie jest niezwykle istotna. Bez dopingu ciężko zawodnikom skupić się na swoich zadaniach?
Gdy pod koniec poprzedniego sezonu graliśmy bez kibiców, mecze swą atmosferą przypominały bardziej trening niż walkę o punkty. Ciężko było odnieść wrażenie, że jest to bardzo ważne spotkanie. Doping i adrenalina to nieodłączne elementy gry. Zobaczymy, jakie działania wprowadzą w takiej sytuacji kluby, a także jak drużyny poradzą sobie ze stworzeniem od pierwszej minuty starcia atmosfery meczowej. Trudno znaleźć złoty środek w tej sytuacji. Wiem na pewno, że zawodnicy potrzebują kibiców, to właśnie też dla nich chcą pokazać lepszą wersję siebie, wychodzić poza strefę komfortu i zaprezentować charakter.
Nie uważa pani, że ludzie będą się bali przychodzić na hale?
Mecze piłkarskie pokazują, że kibice przychodzą na stadiony. To jednak otwarta przestrzeń i ryzyko zarażenia jest mniejsze.
Dystans społeczny jednak nie jest do końca przestrzegany. Czy sami nie stwarzamy sobie problemu?
Nawet wakacje w Trójmieście pokazują, że raczej nie boimy się epidemii, albo nie traktujemy jej odpowiednio poważnie. Raz jeszcze powtórzę - zdrowie jest najważniejsze.
Zobacz także: PlusLiga. Koronawirus. Trefl Gdańsk z wynikami kolejnych testów. Pojawiło się światełko w tunelu
Zobacz także: Koronawirus. Andrea Anastasi: Nadszedł czas, żebyśmy zmienili swoje nastawienie