Final Six LŚ: Kapitalna Brazylia po raz ósmy! Canarinhos wygrywają LŚ! - relacja ze spotkania Serbia - Brazylia

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Tak jak przystało na finałową batalię, skończyła się po wyrównanym, pięciosetowym pojedynku. Ostatecznie ostatni punkt dwudziestej edycji Ligi Światowej padł łupem Canarinhos, którzy pokonali Serbów i zapisali na swoim koncie ósmy triumf w "Światówce", wyrównując rezultat jaki osiągnęli Włosi.

W tym artykule dowiesz się o:

Serbia - Brazylia 2:3 (25:22, 23:25, 22:25, 25:23, 12:15)

Serbia: Nikola Grbić, Bojan Janić, Dragan Stanković, Milos Nikić, Ivan Miljković, Marko Podrascanin, Nikola Rosić (libero) oraz Novica Bjelica, Nikola Kovacević, Andrija Gerić, Sasa Starović, Vlado Petković.

Brazylia: Bruno, Giba, Vissotto, Murilo, Lucas, Sidao, Sergio (libero) oraz Rivaldo, Marlon, Rodrigao, Eder, Joao Paulo.

Szesnasta edycja Ligi Światowej. Rok 2005. Po czterosetowym pojedynku finałowym w Belgradzie ze zwycięstwa nad Serbią i Czarnogórą cieszą się Brazylijczycy, którzy sięgają po swój piąty triumfu w "Światówce". Tegoroczna World League przyniosła nam powtórkę batalii finałowej z tamtych lat - Canarinhos pragnęli powrócić na podium rozgrywek po rozczarowującej czwartej lokacie podczas ubiegłorocznej edycji, jak na ironię rozgrywanej w Sao Paulo, Serbia chciała natomiast przerwać czarną serię przegranych gospodarzy i sięgnąć po triumf w "Światówce" przed własnymi kibicami w Belgradzie, po dodatkowo przegranej batalii o złoto w 2008 roku z USA. Po wygranych bojach półfinałowych Brazylii z Rosją i Serbów z Kubańczykami, publiczność zacierała ręce na godny boju o medal z najcenniejszego kruszcu pojedynek.

I tak w istocie było - każda akcja finałowego pojedynku okraszona była ofiarnymi obronami oraz precyzyjnymi atakami. Inauguracyjną akcję spotkania wygrali Serbowie po punktowym bloku na Vissotto. Po ataku w aut Giby, serbska ekipa prowadziła już trzema oczkami. Tuż przed pierwszą przerwą techniczną Canarinhos zmniejszyli przewagę do jednego punktu (8:7) i takowa hierarchia utrzymywała się przez długi czas - zadziwiające wymiany, idealna gra defensywna z obu stron nie dawała szans na to, by jakakolwiek z ekip odskoczyła na kilka oczek. Dopiero po punktowym bloku Podrascanina na liderze Canarinhos, Vissotto, serbscy kibice w Belgradzie mogli cieszyć się z dwupunktowej przewagi swoich siatkarzy (20:18). W tym też momencie o przerwę poprosił trener Brazylii, Bernardo Rezende. Czas nie przyniósł jednak oczekiwanych efektów i w pierwszej partii zwyciężyli serbscy zawodnicy, po skutecznym ataku Ivana Miljovica (25:22). O takim wyniku przesądziła przede wszystkim wyższa ilość błędów własnych Brazylijczyków (11 błędów Canarinhos, 7 Serbii) oraz kapitalnie spisujący się w kontratakach Serbowie.

W drugim secie szybko na prowadzenie wyszli podopieczni Bernardo Rezende i na pierwszej przerwie technicznej widniał wynik 8:6 dla Canarinhos. Jak przystało jednak na finałową batalię, stała ona na niebotycznie wysokim poziomie - serbscy siatkarze doprowadzili do wyrównania stanu tej partii (14:14), dotrzymując kroku świetnie dysponowanym Brazylijczykom. Nie zawodził genialny Ivan Miljković, którego ataków nie byli w stanie bronić Brazylijczycy. Dorównywał mu również Vissotto, najskuteczniejszy w szeregach przyjezdnych. Po skutecznym ataku Sidao na delikatne prowadzenie wyszli siatkarze Rezende i o czas poprosił trener Kolaković. Nie był w stanie jednak wpłynąć na wynik drugiej partii - po ataku Vissotto, Brazylijczycy doprowadzili do remisu 1:1, wygrywając ją 25:23.

Podobnie jak to miało miejsce w drugiej odsłonie, Canarinhos wypracowali kilkupunktową przewagę, umiejętnie konstruując szybkie akcje ofensywne, mimo dzielnie broniących się Serbów. Potężny serwis Murilo uniemożliwił zagranie przez "Plavi" skutecznej akcji, a kontrę wykorzystał genialny Vissotto. Wraz z biegiem czasu przewaga Canarinhos wzrastała, a dwukrotnie wzięty przez Kolakovica czas nie wpłynął na metamorfozę stylu gry Serbów, którzy na drugiej przerwie technicznej przegrywali już 8:16. Belgradzki finał obfitował jednak w niesłychane zwroty akcji - Serbowie odrobili aż cztery punkty i niebezpiecznie zbliżyli się do rywala (14:18). Szkoleniowiec "Plavi" zdecydował się jednak ściągnąć z boiska największe gwiazdy - Grbica oraz Miljovica - żeby dać im szansę na krótki odpoczynek przed decydującym momentem spotkania. Przy stanie 21:17 dla Brazylijczyków o czas poprosił Rezende, by nie doprowadzić do dramatycznej końcówki, bowiem serbscy siatkarze ponownie złapali wiatr w żagle. Ostatecznie nie doszło do niespodzianki i Giba precyzyjnym atakiem skończył tę partię.

Serbskim siatkarzom wymarzony pierwszy triumf w "Światówce" oddalił się znacząco - czwartego seta trzypunktowym prowadzeniem otworzyli Canarinhos. Na trybunach w Belgradzie publiczność zamarła - serbscy siatkarze jednak nie poddawali się i szybko zdołali doprowadzić do remisu (8:8). Bieg wydarzeń finałowej batalii zmieniał się jednak jak w kalejdoskopie - po nieskutecznym ataku Giby na prowadzenie wyszli podopieczni Kolakovica (11:9)! Niewiele chwil później role znów się odwróciły - popularny przyjmujący Brazylii popisał się tym razem punktowym serwisem (13:14). Po czasie, o który poprosił trener "Plavi", ponownie kąśliwą zagrywką postraszył przeciwnika Giba. Kibice zgromadzeni na trybunach mogli delektować się niezmiernie długimi akcjami z obu stron, dopóki do głosu nie doszli... sędziowie. Po skutecznym bloku pary Bruno-Sidao na Ivanie, sędzia zadecydował, iż punkt powinien powędrować jednak na konto Serbów. Wzbudziło to falę sprzeciwu ze strony sztabu Brazylii - spotkanie zostało na kilka minut przerwane. Ostatecznie jednak decyzja została zmieniona i z wyniku 22:21 dla Serbii, zrobiło się 22:21 na korzyść Canarinhos. Owa sytuacja nie wpłynęła jednak na wynik tej odsłony, którą atakiem w aut zakończył Vissotto.

Tak jak marzyło się wszystkim kibicom, o zwycięzcy dwudziestej edycji "Światówki" decydował tie-break. Dobrze zainaugurowali go Serbowie, zapisując na swoim koncie trzypunktowe prowadzenie przed zmianą stron. Nie minęło kilka chwil, a wynik uległ znaczącej zmianie - dwa punktowe bloki Canarinhos na Ivanie podcięły skrzydła gospodarzom. Musiał szybko interweniować szkoleniowiec Serbii. Na nic jednak miały się wszystkie jego starania - dwie piłki meczowe obronili serbscy siatkarze, alw nie byli w stanie zatrzymać genialnego Giby, który dał Brazylii ostatni punkt na miarę zwycięstwa w Lidze Światowej 2009!

Wywalczony złoty medal przez podopiecznych Bernardo Rezende jest już ósmym triumfem w galaktycznej kolekcji Canarinhos (pierwsze miejsce podczas Ligi Światowej w latach: 1993, 2001, 2003, 2004, 2005, 2006, 2007, 2009), którzy zdołali wyrównać rekord równie kapitalnych Włochów. Serbowie nie zdołali natomiast przerwać złej passy gospodarzy, którzy nie mogą zwyciężyć w finale przed własną publicznością ("ostatnio" jedynie Holandia w 1996 roku wywalczyła złoto w Rotterdamie, po wygranym pojedynku nad Włochami 3:2).

Źródło artykułu: