Wspaniale zapisana karta w dziejach japońskiego volley'a
Team z Kraju Kwitnącej Wiśni ma w swojej historii wiele pięknych i godnych pozazdroszczenia lat oraz wydarzeń. W XX wieku Japonki zasługiwały na miano czołowych siatkarek świata. Wystarczy spojrzeć na ich zapierające dech w piersiach osiągnięcia. Jak dotychczas Azjatki zdobyły pięć medali na igrzyskach olimpijskich, w tym dwa z nich są złote (1964 i 1976 r.). Są także potrójnymi mistrzyniami globu (1962, 1967, 1974 r.). W ich siatkarskiej biografii warto także zwrócić uwagę na tytuły najlepszych zawodniczek mistrzostw Azji (1975, 1983, 2007 r.), a także prestiżowe zwycięstwo w elitarnym Pucharze Świata w roku 1977. Jednak wszystkie te sukcesy już dawno odeszły w zapomnienie, nie licząc dobrych występów w mniej renomowanych rozgrywkach azjatyckich. Zawodniczki z Japonii już dawno nie zdobyły żadnego medalu na imprezie o światowej randze. Ich ostatnim osiągnięciem były brązowe krążki na Olimpiadzie w 1984 r., a także trzecie miejsce na Pucharze Wielkich Mistrzyń w 2001 r. Od tamtej pory zawodniczki z Azji pokazują lepszą lub nieco gorszą dyspozycję, lecz w praktycznie żadnym turnieju nie można im zarzucić braku ofiarności i woli walki. Niestety wciąż trudno jest im nawiązać do spektakularnych triumfów sprzed lat.
Wciąż tylko przeciętnie i bez fajerwerków
Mimo że Japonek wciąż nie opuszcza wiara w końcowy sukces, co rzuca się w oczy szczególnie w meczach, w których przegrywają 0:2 lub 1:2, a w końcu udaje im się doprowadzić do tie-breaka, wciąż nie mogą przeskoczyć niewidzialnej poprzeczki, która oddziela je od lepszych niż przeciętne wyników. Azjatki od lat plasują się w każdym kolejnym turnieju mniej więcej w środku stawki, choć bywają od tego też chwalebne wyjątki, między innymi piąta lokata na Mistrzostwach Świata rozgrywanych na ich terenie w 2006 r. Jednak poza nielicznymi przypadkami, w których udaje im się zagrać powyżej oczekiwań, wciąż nie potrafią wygrywać z najlepszymi.
Najlepszym tego dowodem są chyba ubiegłoroczne rozgrywki World Grand Prix, w których siatkarki z Kraju Kwitnącej Wiśni uplasowały się na miejscu szóstym. Prowadził je wtedy jeszcze Shoichi Yanagimoto. Już faza grupowa nie była w ich wykonaniu imponująca. Co prawda należy pamiętać, iż runda finałowa odbyła się w Japonii, więc miały one zapewniony udział w turnieju zamykającym rywalizację w zeszłorocznym odpowiedniku męskiej Ligi Światowej, lecz mimo wszystko wielu kibiców spodziewało się po nich o wiele lepszej postawy.
Japonki rozpoczęły World Grand Prix 2008 od turnieju przed własną publicznością. Trafiły na stosunkowo mocną grupę, w której jednak zdecydowanie odstawały zawodniczki z Kazachstanu. Ostatecznie Kazaszki ukończyły rywalizację w Kobe na ostatnim miejscu, nie zaznając przy tym smaku zwycięstwa. Japonkom zabrakło jednak siatkarskiego szczęścia. Pechowo uległy one Amerykankom oraz Turczynkom, dwukrotnie przegrywając dopiero w tie-breaku. Później było jeszcze gorzej. Siatkarki pod batutą Yanagimoto zajęły ostatnią lokatę w turnieju w Hong Kongu. Wprawdzie zestawienie drużyn w niej występujących mogło przyprawić o zawrót głowy najmocniejszy nawet team, lecz nie usprawiedliwia to dwóch klęsk 0:3, a także jednej porażki 1:3. Na poprawę nastrojów pozostała więc rywalizacja w Macau w Chinach. Japonki także tutaj wyraźnie się nie popisały. Był to fatalny turniej w ich wykonaniu. Aż trzy razy musiały uznać wyższość rywalek, które w żadnym pojedynku nie dały im najmniejszych szans. Japonki uległy w stosunku 0:3 Brazylijkom, Chinkom, a nawet Dominikankom.
Mimo wszystko jednak optymiści liczyli na pozytywne zaprezentowanie się siatkarek z Kraju Kwitnącej Wiśni w turnieju finałowym w Yokohamie. Niestety szybko się przeliczyli, gdyż Azjatki tylko raz przechyliły szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Nie dało im to jednak awansu w grupie, przez co zajęły ostatecznie szóstą pozycję w rozgrywkach World Grand Prix w 2008 r. W ich grze niestety trudno było się doszukać pozytywnych aspektów. Japońscy kibice mogli więc tylko i wyłącznie czekać na Olimpiadę w Pekinie. Ta jednak również nie spełniła oczekiwań ani azjatyckich miłośników piłki siatkowej, ani samych zawodniczek.
Czas na nieuniknione zmiany
Miarka się więc przebrała. Władze siatkówki w Japonii orzekły, iż nadeszła już odpowiednia chwila na wprowadzenie niezbędnych zmian. Zawodniczkom wyznaczono bowiem nowy cel - Igrzyska Olimpijskie w Londynie w 2012 r. Wiązało się to nie tylko z przetasowaniami w szeregach narodowej reprezentacji, ale także zmianą jej selekcjonera. Od lutego 2003 r. na stanowisku szkoleniowca drużyny broniącej barw Kraju Kwitnącej Wiśni znajdował się Shoichi Yanagimoto. Wraz z prowadzonym przez siebie teamem zdobył on srebro na igrzyskach azjatyckich w 2006 r. oraz brąz na mistrzostwach Azji w 2005 r. Jednak najważniejsze cele, jakie zostały przed nim postawione, nie zostały zrealizowane, dlatego też stwierdzono, że jedynie nowy trener jest w stanie tchnąć w japońską kadrę nowego ducha.
Posadę selekcjonera reprezentacji Japonii objął więc w grudniu 2008 r. Masayoshi Manabe - Japończyk, który niegdyś reprezentował barwy swojego kraju grając na pozycji rozgrywającego. Jego trenerska przygoda rozpoczęła się w roku 1993, odkąd przez sześć lat jednocześnie grał i prowadził jedną z drużyn. Następnie ponownie poświecił się czynnej karierze sportowej, którą kontynuował aż do 2005 r. Objęcie narodowej drużyny Japonii w siatkówce kobiet będzie więc jego największym wyzwaniem.
Obrona, obrona i jeszcze raz obrona
Żeńską kadrę Kraju Kwitnącej Wiśni charakteryzuje to, co w azjatyckim volley’u najznakomitsze. Podobnie jak i inne zespoły z Azji, Japonki przodują przede wszystkim w defensywie. Umiejętności w obronie pozazdrościć im może niejedna ekipa ze ścisłej światowej czołówki. Nieprawdopodobne piłki, jakie jest w stanie podbić podpora japońskiej defensywy, libero Yuko Sano, wprawiają w osłupienie kibiców z całego świata. W ich kapitalnych akcjach pomocne są również i inne cechy , którymi zawodniczki z Azji mogą się pochwalić - zwinność, dobra "orientacja" w ustawieniu na boisku oraz genialny refleks. Wszystko to czyni je prekursorkami w dziedzinie obrony.
Ich problemem jest jednak wyprowadzanie kontr, które "rodzą się" właśnie dzięki skutecznym paradom w defensywie. Japończycy to z natury ludzie stosunkowo niscy, dlatego nikt nie powinien się dziwić, oglądając na parkiecie siatkarki mierzące niewiele ponad 180 cm. Co więcej, w kadrze na tegoroczne rozgrywki World Grand Prix znajduje się aż sześć zawodniczek, które nie mają choćby 170 cm. wzrostu! Dodatkowo podstawowa rozgrywająca teamu, od lat kierująca jego grą Yoshie Takeshita, jest wraz z libero najniższa w zespole - mierzy zaledwie 159 cm. Nie wpływa to jednak na poziom rozgrywania piłek, choć ma już pewne znaczenie w bloku. Mimo wszystko jednak Japonki mogą mieć ze względu na słabe parametry fizyczne kłopoty z rozgrywaniem akcji, szczególnie przy słabym przyjęciu, kiedy rozgrywająca nie ma już szans na zgubienie bądź też "ruszenie" bloku rywalek.
Na szczęście Japonki dysponują zabójczą bronią, która stanowi ich receptę na przestoje w grze. Kiedy im po prostu nie idzie, a przeciwniczki odskakują na pewien dystans, sprawy w swoje ręce bierze nowa kapitan, która pod nieobecność Shin wzięła na swoje barki dodatkowe obowiązki w teamie - Erika Araki. Ma ona w swym wachlarzu zagrań niesamowity atut, prawdziwy as w rękawie - atak z obiegnięcia. Jest on wyprowadzany przez Japonki z szaleńczą prędkością, bliską szybkości, z jaką rozgrywają Brazylijki oraz Chinki. Już niejeden zespół nadział się na tak skonstruowany przez Azjatki kontratak.
Japonki potrafią też zaległości w ataku nadrobić kąśliwymi zagrywkami. Mają one niewątpliwie spory potencjał w elemencie siatkarskiego rzemiosła, jakim jest serwis. Zawodniczki z Kraju Kwitnącej Wiśni preferują tzw. "brazylijkę", lecz nie stronią także on zagrywek nieco mocniejszych, posyłanych na stronę rywalek z nabiegnięcia i lekkiego wyskoku.
Niestety drużyna Japonii to wciąż zespół Malo stabilny. Potrafi być zadziorny i walczyć do samego końca, a następnego dnia poddać się praktycznie bez walki. Najsilniejszą bronią przeciwko Azjatkom jest blok. Kilka udanych akcji na środku może wybić je z uderzenia i odebrać ochotę do gry. Nad tą sferą zawodniczki z Japonii muszę wyraźnie popracować, choć i tak coraz lepiej wychodzi im obijanie rąk blokujących.
Sezon poolimpijski szansą na lepsze jutro?
Reprezentacja Japonii budowana jest aktualnie z myślą o Olimpiadzie w Londynie w 2012 r. Dlatego też do drużyny wprowadzane są nowe siatkarki, między innymi młodziutkie Yuki Kawai, Mizuhi Ishida, Maiko Kano oraz Kotoe Inoue. Mają one pracować nad swoimi siatkarskimi umiejętnościami pod okiem starszych i bardziej doświadczonych zawodniczek, bowiem w ekipie jest także siedem olimpijek z Pekinu.
Pierwsze sparingi i turnieje towarzyskie w wykonaniu Japonek pokazują, że przed nowym zespołem Manabe jeszcze wiele do nauczenia. Jednak niewątpliwie drzemią w nim spore możliwości, choć jak na razie górę biorą typowe błędy nowych zawodniczek. Trzeba mimo to pamiętać, iż dopiero rywalizacja na dłuższym dystansie czasu pokaże, na co je tak naprawdę stać.
Skład reprezentacji Japonii na WGP 2009
1. Megumi Kurihara
2. Yuki Kawai
3. Yoshie Takeshita
4. Kaori Inoue
5. Kazuyo Mori
6. Yuko Sano
7. Hiroko Okano
8. Yuki Ishikawa
9. Mizuho Ishida
10. Yuki Shoji
11. Erika Araki
12. Saori Kimura
13. Maiko Kano
14. Masami Taniguchi
15. Koyomi Tominaga
16. Kotoe Inoue
17. Mai Yamaguchi
18. Maiko Sakashita
19. Kanari Hamaguchi