PlusLiga. Trefl Gdańsk. Pokonał COVID-19, a teraz dzieli się doświadczeniami. Kwarantanna Marcina Janusza trwała 40 dni

WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Marcin Janusz
WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Marcin Janusz

Marcin Janusz jako jeden z ostatnich siatkarzy Trefla Gdańsk wraca do treningów z zespołem. 26-letni rozgrywający przebywał na kwarantannie przez 40 dni. Najważniejsze jest jednak to, że pokonał chorobę. Teraz dzieli się doświadczeniami.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwszy przypadek zarażenia koronawirusem w Treflu Gdańsk zdiagnozowano 24 lipca. Również tego dnia zawieszono treningi,  a siatkarzy wysłano na testy. Finalnie było aż 16 zachorowań w zespole - 13 wśród zawodników i trzy w sztabie szkoleniowym. Marcin Janusz w rozmowie z trojmiasto.pl wspomina przebieg choroby. - Liczyliśmy się z tym, że przynajmniej większość będzie zakażona, bo wiele czasu spędzaliśmy razem. To nie była tylko siłownia, ale również drużynowa gra w siatkówkę - mówi rozgrywający drużyny znad morza.

Wirus w organizmie zawodnika utrzymywał się przez kilka tygodni, choć nie przechodził go jakoś bardzo boleśnie. - Objawy pojawiły się po kilku dniach od wykonania testu. Miałem gorączkę i bóle mięśni, a przez tydzień byłem bardzo osłabiony i straciłem smak. Może nie przeszedłem tego jakoś bardzo ciężko, ale jak widać wirus utrzymał się długo, bo dwa negatywne wyniki otrzymałem w szóstym tygodniu kwarantanny - zaznacza Janusz.

Nikt nie chce bezczynnie siedzieć w domu. - Chciałem wrócić do treningów, oczywiście w warunkach domowych, gdy przeszły mi objawy i czułem się dobrze. Jednak po 10 minutach rozgrzewki zaczęły nachodzić zawroty głowy i poczułem ból w klatce piersiowej, więc powrót do ćwiczeń zajął mi kolejne dwa tygodnie. To zupełnie coś innego, niż zwykła grypa czy przeziębienie. Na szczęście jest już dobrze, nikt nie zgłasza problemów - dodaje.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skoczył nie w Wiśle, a... do wody! Efektowne salto Karla Geigera

Każdy, kto wygrał z koronawirusem, musi uważnie obserwować swój stan zdrowia. Powikłania mogą być różne. - Mamy specjalny sprzęt, który monitoruje naszą pracę serca, ale przede wszystkim musimy się obserwować wzajemnie. Staramy się bezpiecznie podchodzić do tematu, bo koronawirus jest sporą niewiadomą. Nie mogłem wrócić do normalnej sprawności fizycznej przez długi czas - wyjaśnia reprezentant Polski.

Gdańszczanie muszą szybko nadrobić stracony czas. Inaugurację PlusLigi zaplanowano na 11 września. - Tak naprawdę zaczynamy okres przygotowawczy na nowo. Inaczej wracasz po przerwie, gdy zdecydowana większość miała problemy ze zdrowiem, a inaczej gdy każdy zaczyna ćwiczenia we własnym zakresie czy po grze w siatkówkę na plaży. Sytuacja jest bardzo trudna. W środę mam badania i jeśli wszystko będzie ok, to dołączę do grupy - podsumowuje siatkarz.

Zobacz takżeTrzy turnieje Ligi Narodów w Polsce. FIVB opublikowało kalendarz
Zobacz także: Raport z Mińska. Artur Udrys: Mam nadzieję, że tę walkę w końcu wygramy

Komentarze (0)