[b]
Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Prezes PLS Paweł Zagumny zdradził, że jeżeli wszystkie inne scenariusze okażą się niemożliwe do zrealizowania, "plan krytyczny" zakłada zebranie wszystkich drużyn PlusLigi czy Tauron Ligi w jednym mieście i dogranie siatkarskich lig w jednej hali. Da się to zrobić?[/b]
Dr Jarosław Krzywański, kierownik warszawskiej filii Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej: Rzeczywiście, jest taki plan, choć nie stworzyliśmy jeszcze dla niego procedur medycznych. Jednak moim zdaniem to będzie zdecydowanie prostsze zadanie, niż to, które mieliśmy teraz. Będzie trzeba badać zawodników wchodzących do hali i monitorować ich stan zdrowia. Ewentualnie przygotować izolatorium dla osób zakażonych. Miejmy jednak nadzieję, że taki scenariusz nie wejdzie w życie, że osoby uczestniczące w rozgrywkach przyjmą reżim, który zalecamy, poświęcą się i dzięki temu uda się rozegrać cały sezon w miarę normalnie. Na razie wśród siatkarzy, wśród sportowców w ogóle, jest mało zakażeń. W Centralnym Ośrodku Medycyny Sportowej badamy kontakt sportowców wyczynowych z koronawirusem poprzez sprawdzanie, czy występują u nich przeciwciała. Te przeciwciała znajdujemy u mniej niż jednego procenta badanych. To pokazuje, że sportowcy zawodowi pilnują się i unikają ryzykownych zachowań.
Plan ochrony przed koronawirusem dla Polskiej Ligi Siatkówki, którego jest pan współtwórcą, powstał właśnie po to, żeby czarny scenariusz nie musiał wchodzić w życie?
Analiza przypadków zakażeń wśród sportowców pokazuje, że te osoby, które były w danym środowisku "pacjentem zero", pozwoliły sobie na jakieś ryzykowne zachowanie. Dlatego władze Polskiej Ligi Siatkówki zwrócił się do mnie i do profesora Ernesta Kuchara z prośbą o przygotowanie rekomendacji, które pozwolą siatkarzom i siatkarkom unikać takich zachowań i w miarę bezpiecznie przejść przez nowy sezon. W planie, który trafił do klubów, opisaliśmy sytuacje związane nie tylko z treningami, ale też z życiem codziennym. Chcemy skłonić wszystkie osoby, których dotyczą nasze rekomendacje, do poczucia ogromnej odpowiedzialności za realizację wspólnego celu - rozegrania całego sezonu bez większych zakłóceń.
Tworząc ten plan opieraliście się na doświadczeniach z lig, które wystartowały wcześniej?
Podobne zalecenia przygotowano dla piłkarzy, gdy w maju wracała Ekstraklasa. I wróciła udanie, rozgrywki udało się dokończyć. Sami też mamy pewne doświadczenie w "odmrażaniu" sportu. Opracowywaliśmy procedury dla Centralnych Ośrodków Sportu, gdy w maju wznawiały działalność po dwumiesięcznej przerwie. Tylko, że to był czas lockdownu. Obostrzenia, transmisja wirusa, zachowanie społeczeństwa były zupełnie inne. Przeprowadzenie całego procesu było zdecydowanie łatwiejsze, niż teraz. Ludzie się rozluźnili, wiele restrykcji zostało zniesionych. Do tego nadchodzi jesień, a to okres w którym zawsze odnotowujemy wzrost liczby zakażeń dróg oddechowych. No i mówimy o procedurach dla sportu halowego. W mojej opinii ryzyko transmisji wirusa w halach sportowych w "populacji" siatkarskiej jest zdecydowanie większe niż było w czerwcu wśród piłkarzy.
ZOBACZ WIDEO: ZAKSA zdobyła Superpuchar Polski. Zatorski: Cieszymy się z każdego trofeum, nie chcemy osiadać na laurach
Jakie zachowania zaleciliście?
Na czas trwania rozgrywek sportowcy oraz ci pracownicy klubów, którzy są z nimi w bezpośrednim kontakcie, powinni się ograniczyć tylko do aktywności dedykowanej siatkówce. Mają ograniczyć kontakty międzyludzkie oraz stosować środki ochrony osobistej w każdej innej sytuacji, niż mecz i trening - nosić maseczki, rękawiczki, dezynfekować dłonie kilkanaście razy dziennie. Do tego dochodzi codzienny monitoring stanu zdrowia przez wyznaczone do tego przez klub osoby, codzienne wypełnianie ankiety dotyczącej objawów COVID-19 i precyzyjne opisywanie swoich kontaktów z innymi.
Rekomendujemy też, żeby zawodnicy przyjeżdżali na treningi prywatnymi środkami transportu, ubrani w stroje sportowe, żeby unikali szatni oraz powszechnie dostępnych siłowni, punktów odnowy biologicznej czy fizjoterapii. Sprzęt sportowy, piłki czy urządzenia na klubowej siłowni powinny być dezynfekowane po każdym treningu.
To model zachowania, który można nazwać "sportową kwarantanną". Wszystkie zespoły rozpoczęły ją 14 dni przed startem sezonu. Pierwszego dnia tego okresu wszyscy sportowcy, trenerzy, statystycy czy fizjoterapeuci mieli wykonane testy na koronawirusa.
Graczy PlusLigi czeka w tym sezonie funkcjonowanie w rytmie dom-trening-dom, ewentualnie dom-mecz-dom?
Powiedziałbym nawet, że nie w rytmie, a w reżimie.
Ale to, co przygotowaliście, to wciąż tylko rekomendacje, a nie nakazy.
Zgadza się. Rekomendacje mają to do siebie, że prosi się ekspertów o przygotowanie trybu postępowania, który umożliwi osiągnięcie punktu końcowego danego projektu. Jako eksperci medyczni nie mamy narzędzi, żeby zmusić zawodników do stosowania się do naszych rekomendacji. Mają je kluby. Powiem tak: tam, gdzie jest świadomość celu, do którego zmierzamy i poczucie współodpowiedzialności za sukces rozgrywek, jak do tej pory nie było problemu ze stosowaniem się do naszych zaleceń.
Sukces, o którym pan wspomina, jest uzależniony przede wszystkim od odpowiedzialnego zachowania zawodników?
Według mnie mamy przed sobą czas, w którym sportowcy i ich opiekunowie będą mogli udowodnić, że słowo "zawodowiec" nie oznacza w ich przypadku tylko tyle, że najlepiej na świecie grają w siatkówkę. Będą mieli okazję pokazać, że są profesjonalistami pod każdym względem.
Tylko że już się słyszy, że przestrzeganie waszych rekomendacji zawsze i wszędzie jest praktycznie niemożliwe. Choćby dlatego, że siatkarze czy trenerzy mają też swoje obowiązki rodzinne, muszą nie tylko iść na trening czy jechać na mecz, ale też na przykład iść z dzieckiem do lekarza, albo zaprowadzić je do przedszkola.
Jasne, jakoś trzeba żyć. Zgadzam się, że prawdopodobnie żadna osoba nie będzie mogła zastosować się do naszych zaleceń w stu procentach. Sytuacje ryzykowne będą się zdarzały, ale zawodnicy powinni umieć je właściwie identyfikować i postępować. Powiem jednak brutalnie - rodziny, o których mówimy, prawdopodobnie żyją z siatkówki. I dlatego powinno im zależeć, żeby rozgrywki udało się przeprowadzić. A szanse, że uda się to zrobić, będą tym większe, w im większej liczbie codziennych sytuacji siatkarze i siatkarki postąpią tak, jak im radzimy.
Od niedawna obowiązuje przepis, że jeśli ktoś w zespole będzie zakażony, na kwarantannę trafia tylko on, a nie cała drużyna.
I to jest dobry przepis, ale on nie zwalnia z indywidualnego poczucia odpowiedzialności za swój zespół i za całe rozgrywki. W siatkówce jedno zakażenie może łatwo przerodzić się w ognisko. Z punktu widzenia epidemiologicznego jest ona sportem kontaktowym. Na parkiecie i pod siatką zawodnicy stoją blisko siebie, wielokrotnie dotykają tej samej piłki i siebie nawzajem.
Wyobraża pan sobie, że przez cały sezon w klubach PlusLigi, Tauron Ligi i Krispol 1. ligi nie będzie ani jednego zakażenia koronawirusem?
Jest duża szansa, że dzięki naszemu planowi ochrony będzie ich na tyle mało, że będziemy w stanie je kontrolować. Tam, gdzie pojawią się masowe zakażenia, będzie jasne, że nie przestrzegano procedur. Nie zidentyfikowano na czas chorego, od którego się zaczęło, albo ten ktoś nie zgłosił ryzykownego kontaktu.
Teoria działania jest, ale najważniejsza będzie praktyka. Po pierwszych kilku tygodniach nowego sezonu będziemy już wiedzieli, czy plan ochronny się sprawdza, a zawodnicy zdają egzamin z profesjonalizmu?
Nie, ten egzamin będzie trzeba zdawać niezmiennie przez cały sezon. W tym czasie siatkarze i siatkarki na pewno będą mieli kontakt z jakimiś zakażonymi ludźmi, ustaliliśmy już, że nie da się ich całkowicie odciąć od społeczeństwa. Chodzi o to, żeby wytwarzali w sobie właściwe nawyki. Żeby ich kontakt z chorymi był na tyle krótki i świadomy, żeby oni sami nie zdążyli się zakazić, albo żeby skutecznie się przed tym zakażeniem chronili.
Czytaj także:
Wybrali PlusLigę, Europa musi poczekać. Siatkarskich gwiazd w Polsce nie brakuje
Siatkówka. PlusLiga u progu sezonu. Jak eksperci widzą drużyny? Część 1