Wojciech Potocki: Wrócił pan już do pracy po wakacjach. Udało się odpocząć?
Andrzej Kubacki: Tak podładowałem trochę akumulatory, bo przecież już niedługo czeka nas wszystkich ciężka praca.
Trener Krzysztof Stelmach nie ma jednak ani chwili odpoczynku.
- Cóż, każdy jest kowalem swego losu (śmiech). A tak na poważnie, to praca Krzysztofa z kadrą jest dla niego ogromnym wyróżnieniem i na pewno wiele się przy Danielu Castellanim nauczy. A później doświadczenia wykorzysta w pracy klubowej.
Zostańmy jeszcze przez chwilę w wakacyjnym nastroju. Gdzie pan odpoczywał?
- Trochę wygrzewałem kości na Majorce, a potem podziwiałem piękno naszych bieszczadzkich szlaków. Wreszcie udało mi się spełnić marzenie życia i przemierzałem Bieszczady na motorze. Wsiadałem na pożyczoną Yamahę i czułem się fantastycznie
Teraz chyba nadszedł czas na rozpoczęcie przygotowań do nowego sezonu. Niektóre kluby już 1 sierpnia wezmą się ostro do roboty. Kiedy zacznie ZAKSA?
- Pierwszy trening zaplanowaliśmy na poniedziałek 17 sierpnia, więc jeszcze trochę czasu zostało. A jeśli chodzi o inne zespoły, to specjalnie się tym nie zajmujemy. Wspólnie z Krzysztofem Stelmachem opracowaliśmy nasz plan przygotowań i będziemy się go trzymali.
W pierwszym etapie poprowadzi pan treningi sam.
- Tak. Krzysiek dołączy dopiero po mistrzostwach Europy. To zresztą nie nowość, tyle lat pracuję w tym "fachu", że na pewno wszystko będzie przebiegać zgodnie z planem. Zresztą na początku, zabraknie także kilku zawodników, którzy będą ze swoimi reprezentacjami. To sytuacja, która dotyczyć będzie prawie wszystkich ekip w PlusLidze.
Na pewno zaplanowaliście też sparingi.
- Weźmiemy udział w dwóch turniejach. W Krośnie i Zdzieszowicach, a poza tym rozegramy kilka spotkań z rywalami, do których nie trzeba będzie zbyt daleko jechać. Tu jeszcze uzgadniamy szczegóły.
Przed pucharowymi startami przydałoby się międzynarodowe przetarcie.
- Nie planujemy specjalnych sparingów z zagranicznymi drużynami, ale z tego co wiem w Zdzieszowicach pojawią się dwie niemieckie, ligowe drużyny.
Jaki będzie pana zdaniem sezon 2009/2010?
- Wszystko co się teraz dzieje, to takie "papierowe przymiarki". Co przyniosły zmiany w klubowych kadrach okaże się dopiero na boisku. Wszyscy doskonale pamiętamy co działo się w ubiegłym sezonie. Olsztyński AZS miał walczyć o medale, to samo mówiło się o Treflu Gdańsk, a rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Jedno nie ulega wątpliwości, liga będzie jeszcze bardziej wyrównana niż to było w ubiegłym sezonie. Duże ambicje ma Delekta, inni też się odgrażają, ale ja wierzę w naszą drużynę.
Nie powiedział pan najważniejszego. Będzie to dwudziesty sezon pracy Andrzeja Kubackiego w Kędzierzynie-Koźlu i piętnasty z ligową drużyną seniorów.
- Już to policzyliście? Tak, to prawda. Po studiach na AWF we Wrocławiu objąłem w 1989 roku zespół juniorów Chemika, z którym dwa lata później zdobyłem wicemistrzostwo Polski. Udało mi się jeszcze powtórzyć ten sukces w 1995 roku. Właśnie wtedy współpracę zaproponował mi ówczesny trener Mostostalu-Azoty, Leszek Milewski. Nasza drużyna była nieopierzonym, ligowym beniaminkiem. Potem zmieniały się nazwy, zmieniali się zawodnicy, były sukcesy i porażki. Ja jednak nie wyobrażam sobie pracy gdzie indziej.
Planuje pan z okazji jubileuszu jakieś uroczystości? Tort, świeczki, szampan, może fajerwerki prze halą Azoty?
- Ha, ha, ha. Nie myślałem o tym. Poczekajmy do maja i wtedy połączymy to ze świętowaniem medalu ZAKSY (śmiech).