Po zwycięstwach nad Cerrad Eneą Czarnymi Radom oraz Cuprum Lubin zawodnicy Trefla Gdańsk zmierzyli się na wyjeździe z MKS-em Będzin. Wydawało się, że przyjezdni dopiszą do swojego konta kolejne trzy punkty. Po trzech setach wygrywali 2:1, a w czwartym prowadzili już nawet czterema "oczkami".
Siatkarze prowadzeni przez Jakuba Bednaruka nie zamierzali jednak składać broni. Zdołali wyrównać i rozstrzygnęli wyrównaną końcówkę partii na swoją korzyść. O zwycięstwie decydował tie-break. W nim to gdańszczanie okazali się lepsi i odnieśli trzecie zwycięstwo w sezonie.
- Kilka razy podaliśmy rękę zespołowi z Będzina. Duży szacunek dla nich, że jeszcze byli w stanie się podnieść i tę końcówkę rozegrali wzorowo. Musimy ograniczyć liczbę błędów i odnoszę się tutaj nie tylko do końcówki tego czwartego seta. W pierwszym meczu też dużo takich piłek nam wpadło. Mamy dużo do poprawy w naszej grze, możemy się prezentować znacznie lepiej - zapowiedział rozgrywający Trefla Marcin Janusz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sprinterzy w szoku! Tego na mecie nie spodziewali się
Wymarzony początek
Po trzech meczach gdańszczanie mają na swoim koncie osiem punktów. Są jedną z trzech drużyn, która w tym sezonie nie zaznała jeszcze goryczy porażki. W osiągnięciu dobrych wyników nie przeszkodziły ogromne kłopoty w przygotowaniach do rozgrywek. Większość graczy przeszła zakażenie koronawirusem.
- Patrząc na to, ile mamy punktów po tych trzech meczach, to jesteśmy bardzo zadowoleni i lepszego początku nie mogliśmy sobie wymarzyć. Zdajemy sobie jednak sprawę, że w naszej grze jest dużo do poprawy. Zdecydowana większość zespołu była na kwarantannie, niektórzy nawet przez 30 dni, więc to naturalne, że jeszcze teraz nie wszystko wychodzi. Cieszymy się z tych ośmiu punktów, ale zachowujemy chłodną głowę - skomentował siatkarz.
Największe kłopoty z izolacją miał właśnie Marcin Janusz. Rozgrywający przebywał na kwarantannie aż przez 40 dni.
- Było ciężko, bo to już taka druga kwarantanna. Kiedy skończyliśmy ligę, a wirus przedostał się do naszego kraju, to życie polegało głównie na siedzeniu w domu i ewentualnie wychodzeniu na jakieś krótkie spacery. Teraz było jeszcze trudniej, bo każdy z nas zdawał sobie sprawę, że wszystkie zespoły trenują, a liga coraz bliżej. To, co wypracowaliśmy sobie na początku okresu przygotowawczego, przepadło i cieszy to, jak weszliśmy w te rozgrywki - opowiedział Marcin Janusz.
Na co stać siatkarzy Trefla?
W poprzednim sezonie Trefl Gdańsk był jednym z najbardziej pozytywnych zaskoczeń PlusLigi. Zawodnicy prowadzeni przez Michała Winiarskiego sprawili kilka niespodzianek i w zakończonych przedwcześnie rozgrywkach zajęli 5. miejsce. Czy siatkarzy z Pomorza stać na podobny rezultat i w tym sezonie?
- Mamy potencjał, żeby powtórzyć 5. miejsce, a nawet być może ugrać coś więcej. My jednak tak krótko ze sobą trenujemy, zagraliśmy dopiero trzy mecze i czujemy, że mamy przed sobą jeszcze długą drogę. Nie chciałbym składać żadnych deklaracji, bo nie wiadomo, jak ten sezon się potoczy - stwierdził Janusz.
Prawdziwym sprawdzianem aktualnej formy Trefla będzie ich starcie z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Podopieczni Nikoli Grbicia są liderami tabeli PlusLigi, a w poprzedniej kolejce pokonali Jastrzębski Węgiel.
- Będziemy musieli zagrać z nimi niemal perfekcyjne spotkanie, żeby urwać im punkty. Wszyscy, którzy oglądają spotkania ZAKSY, widzą, że prezentują oni siatkówkę na najwyższym poziomie. Są zgrani, mają naprawdę topowych zawodników i znajdują się w dobrej formie. Podejdziemy do tego starcia spokojnie, jesteśmy w stanie sprawić niespodziankę, ale będzie bardzo ciężko - zakończył Marcin Janusz.
Czytaj więcej:
"Spektakularny sukces" polskiego mistrza Anglii. Pierwszy mecz klubowej siatkówki w angielskiej TV od 1991 roku
PlusLiga. Jakub Kochanowski jak Mur Chiński. Punkty, bloki, asy 4. kolejki PlusLigi