W drugim dniu turnieju Word Grand Prix, który rozgrywany jest w Kielcach, Polki 0:3 uległy drużynie Holandii. Biało-czerwone stworzyły z Oranje wyrównane widowisko, ale nawet kiedy prowadziły kilkoma punktami, nie zdołały utrzymać przewagi i rozstrzygnąć na swoją korzyść choćby jednej partii.
Zdaniem Anny Barańskiej, przyjmującej reprezentacji Polski, gorsza gra biało-czerwonych po części spowodowana jest ciężkimi treningami. - W porównaniu do Holenderek brakowało nam przede wszystkim świeżości. Bywały takie momenty, że brakowało nam sił. Mamy trochę ciężkie nogi, co chyba zresztą widać - wyjaśnia zawodniczka. - Jeżeli wróci świeżość i dynamika, to gra będzie wyglądała zdecydowanie lepiej - dodaje siatkarka.
Oprócz tego, Polkom przytrafiały się liczne błędy w przyjęciu. W tym elemencie zagrały zdecydowanie lepiej niż w meczu z Tajlandią i w spotkaniu z Holenderkami przyjmowały na poziomie 41,9 proc (w porównaniu do przyjęcia na poziomie 45,5 proc. drużyny Oranje), ale wciąż przytrafiały się im przestoje, po których traciły błędy seriami. - Jesteśmy dopiero na początku drogi, mam nadzieję, że to wyeliminujemy. Wtedy obraz naszej gry powinien ulec poprawie - zaznacza Barańska.
Siatkarka nie chce koncentrować się na tym, że z Holandią Polki zagrały lepiej niż z Tajlandią. - Jutro czeka nas kolejny mecz z nowym rywalem - mówi. Zawodniczce ciężko ocenić, czy niedzielny rywal będzie łatwiejszy niż sobotni. . - Wydawało się, ze najsłabsza w tym turnieju będzie być Tajlandia, a z nią przegrałyśmy. Japonki świetnie Bronia. Wiemy, że musimy grac konsekwentnie od początku do końca - zaznacza. - Mam nadzieję, że wreszcie wygramy - kończy.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)