MŚ juniorów: Polacy kompletują porażki

Podopieczni Stanisława Gościniaka z pewnością tegorocznych MŚ w Indiach nie zaliczą do udanych. W swoim trzecim spotkaniu w grupie D ulegli reprezentacji Brazylii 0:3. Jest to trzecia porażka biało-czerwonych na tej imprezie, którzy już po przegranym sobotnim starciu z Rosją przekreślili sobie szansę na walkę o lokaty 1-8.

Polska - Brazylia 0:3 (18:25, 23:25, 18:25)

Polska: Fabian Drzyzga, Jan Król, Łukasz Wiśniewski, Karol Kłos, Mateusz Jasiński, Wojciech Kozłowski, Paweł Zatorski (libero) oraz Mateusz Mika, Maciej Krzywiecki, Łukasz Polański, Dawid Konarski, Wojciech Włodarczyk

Brazylia: Aurélio Figueiredo, Tiago Wesz, Maurício Silva, Murilo Radke, Renan Buiatti, Franco Willian Cargnin Peasse, Thales Hoss (libero) oraz Guilherme Koepp, Najari Carvalho, Jairo Wiest Medeiros, Ygor Francisco Tavares Duarte

Polska drużyna na nadmiar szczęścia narzekać nie może - dwukrotnie musiała przełknąć gorycz porażki po pięciosetowych bataliach z Kanadą oraz Rosją. - Rosyjski blok był bardzo mocny. Zagraliśmy dobre spotkanie, ale popełniliśmy zbyt wiele błędów w decydujących momentach meczu - mówił po drugim dniu mistrzostw kapitan zespołu, Maciej Krzywiecki. - Zaprezentowaliśmy się znaczniej lepiej w pojedynku z rosyjską ekipą aniżeli w piątkowym spotkaniu z Kanadą. Kilka błędów w pierwszej i czwartej partii przyczyniło się do naszej porażki - wtórował mu szkoleniowiec Polski, Stanisław Gościniak. Wszyscy liczyli jednak na to, że nasza ekipa zaprezentuje się w Indiach zdecydowanie lepiej... Tymczasem pozostała nam tylko walka o niższe lokaty.

W ramach ostatniego spotkania w grupie D Polacy mierzyli się z obrońcami tytułu MŚ z roku 2007 - reprezentacją Canarinhos. Brazylijczycy na tych MŚ nie odnotowali jeszcze żadnej porażki i, w odróżnieniu od Polaków, bez najmniejszych problemów poradzili sobie z Rosją oraz Kanadą. Do tej pory w szeregach Canarinhos z najlepszych stron pokazali się Mauricio Silva oraz Renan Buiatti, środkowy mierzący aż 212 cm, który w dwóch pojedynkach brylował przede wszystkim w bloku, zdobywając tym elementem sztuki siatkarskiej dziesięć punktów.

Spotkanie, mające raczej charakter walki o honor, które ostatecznie rozpoczęło się z ponad godzinnym opóźnieniem, zainaugurowane zostało skutecznymi akcjami Karola Kłosa - zdołał zablokować swoich rywali i posłać na ich stronę skuteczny atak (3:0). Przewaga biało-czerwonych utrzymywała się do pierwszej przerwy technicznej, na której prowadzili dwoma punktami. Tuż po wznowieniu gry do głosu doszli Brazylijczycy i już po precyzyjnym ataku Tiago prowadzili różnicą trzech oczek. Owa hierarchia utrzymywała się do drugiej przerwy technicznej (12:16), a dopiero po asie serwisowym rozgrywającego biało-czerwonych, Fabiana Drzyzgi, Polacy zbliżyli się do rywala na jeden punkt. W kolejnych akcjach prym wiedli już Brazylijczycy - Renan Buiatti popisał się skutecznym blokiem oraz atakiem, a na tablicy wyników widniał już wynik 21:15 dla Canarinhos. Wprowadzone przez Stanisława Gościniaka zmiany personalne nie przyniosły żadnych efektów - całą partię potężnym zbiciem zakończył Tiago Wesz.

Drugą partię od samego początku rozpoczął Wojciech Włodarczyk, który wszedł za Fabiana Drzyzgę. Polacy wciąż odstawali od rywala przede wszystkim w bloku (w pierwszym secie zapisali na swoim koncie tylko jeden skuteczny przy pięciu rywali), jednak Canarinhos popełniali więcej błędów i na pierwszej przerwie technicznej z dwupunktowego prowadzenia mogli cieszyć się podopieczni Stanisława Gościniaka. Tuż po niej role diametralnie się odwróciły i po zdecydowanym ataku Franco, to Brazylijczycy wyszli na prowadzenie. Polacy jednak nie składali broni i toczyła się niezwykle wyrównana walka (16:16). Po chwili jednak wiatr w żagle złapali Canarinhos i atak środkowego Renana dał im już trzypunktową przewagę, której, mimo oporu Polaków w końcówce partii, nie oddali już do końca, wychodząc na prowadzenie w pojedynku 2-0. W statystykach na tym etapie spotkania już zarysowała się drastyczna przewaga rywali w ataku oraz bloku, co nie było dobrym omenem przed kolejnym setem.

Trzecią partię dobrze otworzyli Brazylijczycy, którzy dążyli do szybkiego zwycięstwa nad Polakami w trzech setach. Stanisław Gościniak wciąż na pozycji rozgrywającego zostawił Wojciecha Włodarczyka, na parkiecie pojawił się również Mateusz Mika. Na pierwszej przerwie technicznej trzypunktowe prowadzenie odnotowali dobrze dysponowani Brazylijczycy. Szkoleniowiec Polaków zdecydował się również skorzystać z usług Dawida Konarskiego, Łukasza Polańskiego oraz Macieja Krzywieckiego, którzy to mieli wpłynąć na zdecydowaną zmianę biegu pojedynku. Rywale byli jednak bezlitośni, choć awans do walki o lokaty 1-8 wywalczyli już po zwycięstwach nad Kanadą i Rosją. Na drugiej przerwie technicznej biało-czerwoni przegrywali już 7:16 i do końca trzeciej partii trwała bezdyskusyjna dominacja Brazylijczyków, którzy ostatecznie łatwo pokonali Polaków 25:18 i w całym meczu 3:0.

Źródło artykułu: