Koronawirus. Paweł Zagumny: Nadal traktujemy skoszarowanie zawodników PlusLigi w jednym miejscu jako ostateczność

Newspix / Rafał Rusek / Na zdjęciu: Paweł Zagumny
Newspix / Rafał Rusek / Na zdjęciu: Paweł Zagumny

- Skoszarowanie zawodników w jednym miejscu i dokończenie sezonu w ten sposób to plan "C", czyli ostateczność. Nadal tak go traktujemy - mówi o nękanej koronawirusem Pluslidze Paweł Zagumny, prezes Polskiej Ligi Siatkówki.

W tym artykule dowiesz się o:

Koronawirus od początku sezonu 2020/2021 torpeduje rozgrywki PlusLigi. Choć na początku września zespół ekspertów opracował dla Polskiej Ligi Siatkówki plan ochrony przed COVID-19, siatkarskiej ekstraklasy nie udało się przed nim ochronić.

Liczba zachorowań wśród siatkarzy i trenerów była i jest zaskakująco duża. Co kilka dni podawane są informacje o nowych przypadkach i przełożonych z tego powodu meczach. W tym momencie nie ma już klubu PlusLigi, w którym nie odnotowano by zakażenia koronawirusem.

Czy skala problemu zaskoczyła władze ligi? Jakie są plany na dalszą część sezonu i perspektywy na kolejne miesiące? O tym rozmawiamy z prezesem PLS Pawłem Zagumnym.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nowa rola Anity Włodarczyk


Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Po odnotowaniu zachorowań na COVID-19 w PGE Skrze Bełchatów nie ma już klubów w Pluslidze, w których nie pojawiłby się koronawirus. Czy przed startem sezonu zakładaliście, że pandemia aż do tego stopnia będzie dotykać kluby i utrudniać przeprowadzenie rozgrywek?

Paweł Zagumny, prezes Polskiej Ligi Siatkówki: Mogliśmy spodziewać się, że sytuacja będzie poważna, a zachorowań sporo, bo przecież specjaliści ostrzegali przed sezonem jesiennym, że wirus uderzy jeszcze mocniej. Latem w trakcie przygotowań mieliśmy, oczywiście poza ogniskiem koronawirusa w Treflu Gdańsk, względny spokój. Dziś jednak widzimy, że sytuacja w całym kraju się zmieniła, transmisja wirusa jest znacznie szybsza, a liczba zakażeń szaleje. Zakażają się nauczyciele, uczniowie, pracownicy fabryk, naukowcy, kierowcy, wszyscy. Zarażają się więc również siatkarze i stąd sam fakt zakażeń nie może nas dziwić.

Na wzór piłki nożnej opracowaliście wytyczne dla klubów na czas pandemii, zalecaliście siatkarzom "sportową izolację", ograniczenie swojej aktywności tylko do meczów i treningów. Czy tak duża liczba zachorowań wśród siatkarzy PlusLigi oznacza, że kluby się do tych wytycznych nie stosują?

Tego nigdy nie będziemy mogli być pewni. Licząc się z tym, co może się stać w trakcie rozgrywek, poprosiliśmy o pomoc lekarzy, którzy zajmowali się wiosną na poważnie problemem koronawirusa w sporcie. Przypomnę, że doktor Jarosław Krzywański był głównym konsultantem medycznym przed ponownym otwarciem Centralnych Ośrodków Sportu. Uważam, że to był z naszej strony bardzo dobry ruch, a nasi konsultanci, czyli osoby z olbrzymim autorytetem, z pewnością lepiej umieli trafiać do zawodników niż my.

Od początku przekonywali, że tylko sportowa izolacja może uchronić nas przed zakażeniami. Choć tych zakażeń mieliśmy sporo, to jednak sądzę, że wiele zawodniczek i zawodników wzięło sobie do serca te zasady. Do tego wprowadziliśmy formularze medyczne i regularnie dostajemy informacje o stanie zdrowia zawodników. Dzięki temu mamy większą wiedzę odnośnie sytuacji w klubach, ale jednocześnie kluby mają większą świadomość odpowiedzialności.

Dlaczego nie wprowadziliście w Pluslidze przepisu, który obowiązuje na przykład we włoskiej Serie A - kiedy zawodnik jest zarażony, na kwarantannę trafia tylko on, a nie cała drużyna?


My nie mamy wpływu na takie decyzje, możemy tylko prosić o to sanepid, bo to on podejmuje decyzje związane z kierowaniem na kwarantannę. Warto też podkreślić, że o wysłaniu danej osoby na kwarantannę decyduje powiatowa stacja sanepidu, a jej decyzja jest niepodważalna i trzeba się z nią pogodzić. Przed rozpoczęciem rozgrywek doszło do spotkania z Głównym Inspektorem Sanitarnym, zresztą informowaliśmy o tym. Rozmawialiśmy o możliwości stosowania tzw. sportowej kwarantanny, czyli właśnie takiego traktowania, o którym pan mówi. Decyzja była jednak taka, jaka jest. Być może zdecydował fakt, że siatkówka to sport halowy. Zagrożenie zakażeniem jest na pewno większe w hali niż w przestrzeni otwartej.

Czy rozważacie wprowadzenie w najbliższym czasie "planu awaryjnego" - skoszarowania zawodników w jednym miejscu raz na dwa tygodnie i rozgrywania tam kilku kolejek ligowych w krótkim czasie?


Od początku sezonu mamy opracowany wstępny plan takiego rozegrania sezonu ligowego. Informowaliśmy o tym, nazywając to planem "C", czyli ostatecznością. I nadal ten plan jest u nas obecny, ale też nadal jest traktowany jako ostateczność. Ostateczność, której nie możemy wykluczyć, ale której wolelibyśmy uniknąć.

Macie nadzieję, że teraz kluby PlusLigi przechodzą najcięższy okres, a kiedy większość zawodników przejdzie koronawirusa - co wydaje się kwestią jednego, dwóch miesięcy - rozgrywki będą przebiegać sprawnie?

Tak, już mieliśmy przykład, że drużyny, w których są tzw. ozdrowieńcy, są zupełnie inaczej traktowane przy okazji zakażeń i ewentualnej kwarantanny. Przypominam, że po ostatnim zakażeniu w Treflu Gdańsk, drużyna normalnie przystąpiła do meczu z PGE Skrą Bełchatów, choć bez trenera i jednego z zawodników. Liczymy, że podobnie w najbliższych tygodniach w przypadku ewentualnych zakażeń, których nie można przecież wykluczyć, będą traktowane inne drużyny, w których też są ozdrowieńcy. To pozwoli nam na nadrobienie zaległości i dokończenie sezonu. A to dla nas wszystkich - dla klubów, zawodników czy władz Polskiej Ligi Siatkówki - jest sprawą kluczową. Dziś przede wszystkim cieszymy się z tego, że mimo trudnej sytuacji w kraju rozgrywki się toczą i tymi meczami możemy dać chwile radości kibicom siatkówki.

Czytaj także:
Nie zapomnijmy o nich! Agata Mróz, Arkadiusz Gołaś, Andrzej Niemczyk... 1 listopada wspominamy siatkarskie legendy
Ryszard Bosek: Życie lubi toczyć się inaczej, niż zakładamy

Komentarze (1)
roony
2.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Gosc podobny do niewinnie skazanego Tomasza Komendy....