Trudny powrót Macieja Muzaja po koronawirusie. "Skoczyłem dwa razy i zrobiło mi się ciemno przed oczami"

- Ból mięśni, stawów i kości na kilka dni przykuł mnie do łóżka. Mój powrót do gry wyglądał tak, że wszedłem na jedną akcję, skoczyłem dwa razy i zrobiło mi się ciemno przed oczami - opowiada Maciej Muzaj, który niedawno przeszedł koronawirusa.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Maciej Muzaj WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Maciej Muzaj
26-letni atakujący reprezentacji Polski i rosyjskiego Urala Ufa zachorował na COVID-19 na początku października. W podobnym czasie wirusa przechodziło dziewięciu zawodników Uralu, w tym pięciu z podstawowej szóstki.

- Chorowaliśmy wszyscy jednocześnie. Klub nie chciał jednak przekładać meczów i efekt był taki, że kilka spotkań z bardzo mocnymi rywalami graliśmy w mocno osłabionym składzie i zdecydowanie przegraliśmy. Przyznaję, że byłem z tego powodu niezadowolony, bo inne zespoły, w których pojawia się koronawirus, przekładają swoje mecze. Ale nic już z tym nie zrobimy. Po siedmiu kolejkach mamy bilans 3-4, trzeba go poprawić - zaznacza w rozmowie z WP SportoweFakty Muzaj.

Polski siatkarz mówi, że treningi jego drużyny dopiero od tygodnia wyglądają "tak jak powinny". Wcześniej na zajęciach Uralu albo kogoś brakowało z powodu choroby, albo kilku zawodników osłabionych wirusem nie było w stanie pracować na pełnych obrotach.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niewiarygodna wymiana! Wybiegł poza kort, wrócił i... Zobacz koniecznie

O tym, że COVID-19 jest w stanie ściąć z nóg nawet młodego i świetnie wytrenowanego człowieka, Muzaj przekonał się lepiej, niż by tego chciał.

- Gorączki nie miałem, za to czułem bardzo mocne osłabienie. Ból wszystkich mięśni, stawów i kości na kilka dni przykuł mnie do łóżka. Nie byłem w stanie się ruszać, a to trochę mnie przeraziło. Do tego bolały mnie głowa i oczy - opowiada brązowy medalista mistrzostw Europy 2019. - Utrata smaku i węchu była w tej sytuacji najmniejszym problemem - dodaje.

- Przez około dziesięć dni leżałem sam w mieszkaniu. Raz czy dwa ktoś z klubu przywiózł mi lekarstwa, o które prosiłem. Cały czas byłem też w kontakcie z naszym klubowym lekarzem - wspomina okres choroby Muzaj. Samotne chorowanie było jednak dla niego trudnym doświadczeniem. Zresztą, nie tylko dla niego. - Moja dziewczyna i moi rodzice bardzo przeżywali, że ja leżę chory, a oni nie są w stanie mi pomóc.

Sportowcy, którzy przechodzili COVID-19, twierdzą, że po tej chorobie dużo trudniej i dużo dłużej wraca się do treningów niż na przykład po grypie. - W pełni się z tym zgadzam - mówi Muzaj. - Jak zaraz po chorobie wychodziłem z domu wyrzucić śmieci albo na krótki spacer, wracałem wykończony. Na treningach jeszcze przez wiele dni brakowało mi siły i energii.

- Na boisko musiałem wrócić już po jednym treningu siatkarskim i jednej siłowni. I wystarczyło, że dwa razy skoczyłem i już zaczęło mi odcinać prąd. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, z trudem łapałem powietrze - opowiada były gracz Gazpromu Surgut, Trefla Gdańsk i Jastrzębskiego Węgla. Dodaje jednak, że z tygodnia na tydzień jest coraz lepiej. Siły wracają, może trenować coraz intensywniej.

Sytuację epidemiczną w Rosji Muzaj ocenia jako lepszą niż w Polsce. Co prawda w całym kraju odnotowano już ponad 1,6 miliona przypadków COVID-19, ale w ostatnich dniach dzienna liczba zachorowań jest porównywalna z naszym krajem, przy trzy i pół razy większej liczbie obywateli.

- W tej chwili na pewno jest mniej obostrzeń niż w Polsce. Sklepy są otwarte, szkoły też. Na ulicach widzi się, że mamy wyjątkową sytuację, ale nie jest to uciążliwe - uważa Muzaj. - Trzeba po prostu pamiętać o tym, co robimy od miesięcy - nosić maseczkę, często dezynfekować ręce, w sklepach zakładać rękawiczki. W mediach bardzo często o tym przypominają.

Po ponad dwóch miesiącach w Ufie polski siatkarz zdążył się zadomowić w nowym mieście. Chwali sobie piękny widok na rzekę Biełę ze swojego apartamentu na 15. piętrze. Żałuje tylko, że ze względu na zamknięte granice nie może do niego dołączyć jego dziewczyna Antonina. - Niestety, na razie nie ma szans, żeby do mnie dołączyła - ubolewa.

To właśnie dla Antoniny Muzaj w meczu ligowym z Dinamem-LO wystąpił z wymalowaną na ramieniu błyskawicą - symbolem sprzeciwu kobiet wobec decyzji Trybunału Konstytucyjnego o zaostrzeniu polskiego prawa aborcyjnego.

- Uważam, że każdy mężczyzna powinien wspierać swoją kobietę. Przez tą błyskawicę chciałem pokazać, że ja jestem z nimi w walce o słuszną sprawę, jaką jest wolność wyboru - tłumaczy swój gest czołowy polski siatkarz.

Czytaj także:
Koronawirus. Piękny gest siatkarzy Krispolu Września. Odpowiedzieli na apel ministra
Vital Heynen: We Włoszech koronawirus codziennie jest tematem numer jeden

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×