Sytuacja związana z kwalifikacjami Ligi Mistrzów zmienia się jak w kalejdoskopie. Początkowo planowano przeprowadzenie trzech turniejów - po kolei u każdego z uczestników. Później formuła została okrojona do dwóch.
Zmagania w Jastrzębiu-Zdroju zostały jednak odwołane z powodu przypadków zakażenia koronawirusem w polskim klubie oraz w węgierskim Fino Kaposvar. Trzeci zespół - rumuńskie Arcada Galati domagało się wówczas walkowera na swoją korzyść.
CEV ostatecznie uznał, że walka o awans do Ligi Mistrzów rozstrzygnie się w Gałaczu w dniach 10-12 listopada, ale również i ten turniej stanął pod znakiem zapytania.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak piękna Amerykanka dba o swoje ciało
Jak poinformowali przedstawiciele Jastrzębskiego Węgla, Węgrzy wycofali się z rywalizacji z powodu trzech pozytywnych wyników testów. Trzech kolejnych graczy ma niepokojące objawy.
Siatkarze polskiego klubu są w pełni zdrowi, co potwierdziły wykonane ostatnio testy. Zespół zgłasza gotowość do wyjazdu. Jastrzębski Węgiel w poniedziałek ma polecieć do Bukaresztu, a stamtąd udać się do Gałacza.
- To niedopuszczalne, że my wylatujemy w poniedziałek, nie znając wyników testów wszystkich zespołów biorąch udział w turnieju. Tak naprawdę możemy w powietrzu zawrócić pilota i powiedzieć, że wracamy, bo nie ma z kim grać - powiedział Łukasz Wiśniewski, środkowy polskiego klubu, w rozmowie z jastrzebskiwegiel.pl.
Władze europejskiej siatkówki nie podjęły jeszcze decyzji odnośnie turnieju w Gałaczu. Przypomnijmy, że - w teorii - zwycięzca ma uzyskać awans do Ligi Mistrzów, w której zagra łącznie 20 zespołów.
Czytaj także:
- Lekkie bóle ciała i głowy, podwyższona temperatura. Wilfredo Leon przechodzi COVID-19
- Japonia. Skuteczny Bartosz Kurek. Jego drużyna wyprzedziła zespół Michała Kubiaka