We wtorkowym meczu E.Leclerc Moya Radomka pokonała Eneę PTPS Piła 3:0. Zwycięstwo z ostatnią drużyną tabeli TAURON Ligi nie przyszło jednak radomskiemu zespołowi bardzo łatwo. Miał duże problemy na początku spotkania oraz w trzecim secie. Riccardo Marchesi zdecydował się wystawić w pierwszej "szóstce" Paulinę Zaborowską w miejsce Katarzyny Skorupy.
- W tym meczu graliśmy z naszą drugą, młodą rozgrywającą. Nie jest jej łatwo od razu wejść w rolę głównej zawodniczki na boisku i dobrze rozumieć się z koleżankami z ataku. W związku z tym, mieliśmy problem na początku meczu - przyznał trener Radomki. - Musiało minąć trochę czasu i musiały puścić pierwsze nerwy, aby Paulina była nieco bardziej rozluźniona i zgrała się z zespołem - kontynuował.
- To nie był więc łatwy mecz, emocjonująco było przecież także w trzecim secie. Tak jednak to miało wyglądać, ponieważ moją świadomą decyzją było to, aby dać nieco odpocząć dziewczynom przed bardzo ważnym meczem w Bielsku - podkreślił Marchesi. W drugiej partii na parkiet weszły Renata Biała i Julita Kinga Molenda. - Jestem bardzo zadowolony i szczęśliwy z tego, że wytrzymały trudy tego spotkania, przede wszystkim psychiczne, ponieważ pierwszy raz mogły w tak dużym wymiarze przebywać na boisku - zaznaczył.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarskie sztuczki Hansiego Flicka. Dobry jest!
- Chcę dawać zawodniczkom przestrzeń w środku drużyny oraz pewną swobodę na parkiecie. Normalnie dałbym rezerwowym nawet więcej szans - nie ukrywał Włoch. -
Poziom tego spotkania był więc nierówny, ale nie styl jest najważniejszy. W tym meczu nastawiliśmy się na to, że będziemy walczyć o każdą piłkę i żaden punkt nie będzie łatwy. Tak też było - zwrócił uwagę.
- Biorąc pod uwagę sytuację związaną z koronawirusem, zaczęliśmy przygotowania bardzo wcześnie i trenowaliśmy w komplecie. Jeszcze nie tak dawno mieliśmy rozegrane wszystkie zaplanowane mecze - mówił Marchesi. Jednakże i w jego drużynie pojawił się koronawirus. Przed tygodniem E.Leclerc Moya Radomka wróciła do rywalizacji ligowej.
- Jeśli chodzi o naszą dyspozycję, jest normalna, nie jest na pewno najlepsza. Teraz nie czujemy się na tyle silni, aby rywalizować z najlepszymi w tej lidze. Kiedy nasza forma się ustabilizuje, będę dawał więcej szans rezerwowym - zapowiedział szkoleniowiec. - Sezon będzie bowiem długi i droga do decydujących meczów również, więc trzeba będzie systematycznie walczyć w każdym starciu - zwrócił uwagę Marchesi.
- Wtedy bardzo ważny jest szeroki skład, kiedy każda z dwunastu zawodniczek może być gotowa i wejść na parkiet w dowolnym momencie. Dziękuję rezerwowym za dobrą grę przeciwko zespołowi z Piły, zwłaszcza Paulinie Zaborowskiej - zakończył włoski trener.
Czytaj również:
>> Liga Mistrzyń. Polskie kluby poznały terminarze turniejów. Grupa Azoty Chemik i ŁKS Commercecon grają już w listopadzie
>> Koronawirus. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle na razie nie wraca do gry. Kolejne zakażenia w drużynie