Siatkówka. PlusLiga. Klątwa wciąż trwa. Cuprum Lubin nieznacznie lepsze od GKS-u Katowice

Newspix / Łukasz Laskowski / Na zdjęciu: siatkarze Cuprum Lubin
Newspix / Łukasz Laskowski / Na zdjęciu: siatkarze Cuprum Lubin

Cuprum Lubin poprawiło swój dorobek punktowy. Drużyna prowadzona przez Marcelo Fronckowiaka uporała się na wyjeździe z GKS-em Katowice (3:2).

Siatkarze GKS-u Katowice przystępowali do meczu z Cuprum Lubin w roli faworytów. Niektórzy zwrócili jednak uwagę na fakt, że dotychczasowo w starciach obu ekip zawsze to lubinianie mogli cieszyć się z wygranej. Okazja do przełamania serii wydawała się najlepsza z możliwych.

Na początku starcia ekipy pokazały już elementy, jakie mogą im pomóc. GKS częściej zaskakiwał rywali zagrywką, a także skutecznie grał na kontrach. W pewnym momencie Cuprum traciło już kilka punktów, lecz wtedy przyjezdni zdobyli kilka "oczek" blokiem, ponadto również zaczynając dobrze prezentować się w polu serwisowym. Im bliżej było końca seta, tym "Miedziowi" przejmowali inicjatywę na boisku, co odbiło się na wyniku.

Po pierwszej zmianie stron drużyny prowadziły wyrównaną rywalizację, w której nikt nie chciał oddać drugiemu pola do gry. Pierwsi zaatakowali lubinianie, w czym pomogło wzmocnienie zagrywki. Sygnał do ataku źle zadziałał na podopiecznych Grzegorza Słabego. Goście z kolei szli za ciosem, powiększając prowadzenie w meczu.

ZOBACZ WIDEO: Liga Narodów. 8 sekund ciszy Lewandowskiego. "Pewne słowa powinny paść między trenerem a drużyną"

Twarda walka trwała w najlepsze, ale u katowiczan zauważalny był spadek pozytywnych emocji, jakie cechują ten zespół. Mimo tego starali się oni odwrócić zły trend. Lubinianie w pewnym momencie złamali przyjęcie oponenta, co przy dobrej grze w ataku znacząco zbliżyło ich do wygranej. W końcówce GKS wykorzystał jednak błędy przeciwnika, przedłużając spotkanie.

Po ostatniej akcji na parkiecie doszło do sporego zamieszania, gdyż Adrian Buchowski krzyknął w stronę rywali, a konkretnie obitego Ronalda Jimeneza. Ten zareagował bardzo nerwowo, przechodząc pod siatką. a to doprowadziło do dość sporej przepychanki. Sędziowie później przeanalizowali sytuację, wręczając Kolumbijczykowi czerwoną, a Buchowskiemu żółtą kartkę.

Wracając do meczu, to cały czas na parkiecie toczył się mecz walki. Starcie stało na niezłym poziomie, gdyż obie strony głównie przeprowadzały skuteczne akcje, a nie popełniały błędy. W zasadzie przez cały czas ekipy rywalizowały niemalże punkt za punkt, trwając w tym do końcówki. Wtedy katowiczanie złapali wiatr w żagle, doprowadzając do tie-breaka.

GKS chciał jak najdłużej wykorzystać dobry moment, szybko odskakując oponentom. Cuprum raz jeszcze sięgnęło po blok, lecz po chwili goście znów mieli nieco większą stratę do odrobienia, jednak ta sztuka znów im się udała. Tym samym pojedynek do samego końca trzymał w napięciu. Finalnie więcej zimnej krwi zachowali goście.

GKS Katowice - Cuprum Lubin 2:3 (23:25, 21:25, 25:23, 25:21, 13:15)

GKS: Kwasowski (23), Nowakowski (8), Firlej (4), Buchowski (20), Zniszczoł (6), Jarosz (9), Watten (libero) oraz Drzazga, Musiał (7)

Cuprum: Tavares (2), Ferens (14), Smoliński (20), Jimenez (16), Penczew (15), Gunia (11), Makoś (libero) oraz Lorenc, Magnuszewski

MVP: Przemysław Smoliński

Czytaj także:
Koronawirus w Jastrzębskim Węglu. Zaczęło się od złego samopoczucia zawodnika
Strajk kobiet. Zawodniczki nie miały wyboru i musiały pozbyć się piorunów? "Zostałyśmy postawione pod ścianą"

Komentarze (0)