PlusLiga. Mecz "na szczycie" drużyn środka tabeli. Spektakl w Arenie Ursynów dla VERVY Warszawa Orlen Paliwa

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: siatkarze VERVA Warszawa Orlen Paliwa
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: siatkarze VERVA Warszawa Orlen Paliwa

Zaległy mecz 4. kolejki PlusLigi rozegrany w Arenie Ursynów nie rozczarował. Zespół VERVY Warszawa Orlen Paliwa pokonał PGE Skrę Bełchatów 3:1. W czwartym secie z boiska musiał zejść Grzegorz Łomacz, który ucierpiał po jednym z ataków rywali.

Ozdobą pierwszego seta starcia w Warszawie był atak z "drugiego" piętra Mateusza Bieńka na 6:5. Bełchatowianie mieli też nieco więcej szczęścia. Kiedy Karol Kłos z premedytacją zaatakował piłkę tak, by ta trafiła w ławkę dla rezerwowych, napotkał na ręce Piotra Nowakowskiego. Na ratunek gospodarzom pospieszył ich potrójny, szczelny blok. Dość czytelnie grą swojego zespołu kierował Grzegorz Łomacz, dlatego też trener Michał Gogol wprowadził na parkiet Mihajlo Miticia. W ostatniej akcji pierwszej partii Kłos "zgasił światło" Arturowi Szalpukowi i przyjezdni objęli prowadzenie w tym meczu (23:25).

Stołeczni siatkarze nie ustawali jednak w próbach wywierania presji na żółto-czarnych. Pojedynczy blok Andrzeja Wrony ostudził zapał bełchatowian i o czas zmuszony był poprosić ich szkoleniowiec (7:3). Nieco podirytowani goście popełniali kolejne niewymuszone błędy i tracili powoli kontrolę nad losami seta (14:5). Przy takim wyniku na trochę finezji i rozegranie przez plecy mógł pozwolić sobie nawet sam Damian Wojtaszek (21:8). Autową zagrywką Kłos przypieczętował koniec seta, o którym jego koledzy chcieli jak najszybciej zapomnieć (25:11).

Jedną z ważniejszych decyzji w trzeciej partii podjął sędzia Maroszek, decydując się sprawdzić za pomocą kamer challenge'owych, czy piłka po ataku Bieńka trafiła w boisko. Było to autowe zbicie, po którym gospodarze prowadzili 9:5. Bełchatowianie odrobili jednak straty i wynik oscylował w okolicach remisu. Zastrzyk adrenaliny ekipa z Bełchatowa otrzymała po bloku na Kwolku, ale pięknym za nadobne odwdzięczył się rywalom Superlak. Obie strony miały w górze piłki setowe, ale to blok Wrony przesądził o triumfie warszawian (29:27).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bójka podczas meczu piłki ręcznej. Kobiet!

Niebagatelny wpływ na grę bełchatowian po zmianie stron miało zejście Łomacza, który po jednej z akcji potrzebował pomocy medycznej (8:7). Stołeczni za sprawą fantastycznej gry w defensywie Wojtaszka i punktującemu z niemal beznadziejnych piłek Szalpukowi zmierzali po komplet punktów w tym spotkaniu (17:13). Czwartego meczbola na punkt zamienił Kwolek (25:23).

VERVA Warszawa Orlen Paliwa - PGE Skra Bełchatów 3:1 (23:25, 25:11, 29:27, 25:23)

VERVA: Superlak, Kwolek, Nowakowski, Szalpuk, Wojtaszek (libero), Trinidad, Wrona oraz Ziobrowski, Grobelny, Kozłowski 
PGE: Ebadipour, Katic, Filipiak, Bieniek, Łomacz, Piechocki (libero), Kłos oraz Mitić, Sawicki

MVP: Michał Superlak

Zobacz również: 
Kontuzje i kwarantanna nie podłamały liderki legionowianek. Różański: Życie nauczyło mnie doceniać wszystko, co mam
Liga Mistrzyń. Trener uczestniczył w meczu na odległość. "Łatwiej być na boisku"

Komentarze (2)
avatar
Małgorzata Pawlak
26.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sander i rozgrywający, który nie dojechał, to zemsta Amerykanów za półfinał MŚ 2018 
avatar
realista_pzps
26.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Co za bzdury tu ktoś pisze o Łomaczu. Nie zszedł dlatego, że źle prowadził grę albo, że ucierpiał po ataku rywali tylko dlatego, że źle się poczuł i zasłabł na boisku. Wystarczy też posłuchać p Czytaj całość