Rozgrywki w rozpoczynającym się w piątek turnieju grupy E w Makau polscy kibice obserwować będą przez pryzmat występów reprezentacji Polski. Biało-czerwone pod batutą Jerzego Matlaka zajmują obecnie dopiero siódme miejsce w stawce dwunastu ekip. Stało się tak za sprawą dwóch porażek z reprezentacjami Tajlandii oraz Holandii, a także jednego zwycięstwa nad Japonkami w Kielcach. Wyniki te nie są z pewnością szczytem marzeń Polek, które pragnęły z lepszej strony zaprezentować się polskim sympatykom volley'a. Niestety sny o zwycięstwie w turnieju przed własną publicznością należy odłożyć na później. Reprezentantki naszego kraju miały ogromne problemy z przyjęciem i niejednokrotnie musiały borykać się z nie najlepszym procentem skutecznej gry w ataku. Ich boiskowa postawa była też nierówna i zmienna, choć w ich grze dało się na pewno znaleźć kilka pozytywów. Były nimi w szczególności poszczególne siatkarki, między innymi przewodzące w turniejowych rankingach Mariola Zenik oraz Agnieszka Bednarek. Z kolei podporę polskiej kadry w ofensywie niewątpliwie stanowiły Joanna Kaczor, a także Anna Barańska. Jednak aby myśleć o lepszym występie w turnieju grupy E, trzeba poprawić swoją formę w praktycznie każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Wbrew pozorom, na plus biało-czerwonych może działać fakt, iż Polki uciekną z kraju przed wszechogarniającą je presją ze strony mediów i kibiców. Należy jednak pamiętać o ogromnym ciosie, jakim była dla nich informacja o rezygnacji Doroty Świeniewicz z gry w narodowej drużynie. Wywołała ona lawinę dyskusji i zagęściła i tak już napiętą atmosferę wokół reprezentacji, lecz w Makau trzeba będzie o niej zapomnieć i radzić sobie w przyjęciu i ataku bez popularnej "Dori". Być może nie jest to jeszcze ostatnie słowo zawodniczki BKS Bielsko-Biała w kadrze, lecz teraz nie możemy już tego rozpamiętywać, gdyż czekają nas w grupie E bardzo ciężkie pojedynki.
Przede wszystkim arcytrudnym wyzwaniem dla biało-czerwonych będzie potyczka z reprezentacją Brazylii. Historia polsko-brazylijskich starć nie jest dla naszych rodaczek bądź też rodaków szczególnie przyjemna. Rzadko kiedy udaje nam się pokonać niesamowity team Canarinhos. Damska reprezentacja Polski ma chyba jeszcze większe problemy w potyczkach z zawodniczkami z Kraju Kawy niż jej koledzy z podopiecznymi Bernardo Rezende. Gra Canarinhos wyjątkowo nam nie leży, szczególnie gdy siatkarki Jose Guimaraesa znajdują się w świetnej dyspozycji, a nie da się ukryć, iż właśnie w takiej formie są aktualnie. Świadczą o tym trzy efektowne zwycięstwa w spotkaniach z drużynami Niemiec, Stanów Zjednoczonych, a także Portoryko. Mimo że w akcji nie oglądamy już kilku doświadczonych Brazylijek, team Canarinhos nic nie stracił ze swojej genialnej formy, jaką prezentował rok temu. Brazylia zaimponowała bowiem w Rio de Janeiro tym, co zawsze wprawiało w osłupienie sympatyków innych reprezentacji - szybkością, precyzją i radością połączoną z pewnością siebie. Wydawać by się mogło, że w roku poolimpijskim Brazylijki nie będą już tak skuteczne, lecz nic bardziej mylnego - po raz kolejny urastają do roli faworytek rozgrywek World Grand Prix.
W grupie zagra dodatkowo "nocna zmora" reprezentacji Polski - Tajlandia. Jeszcze do niedawna mogłoby się wydawać, że biało-czerwone nie powinny mieć w starciu z Tajkami większych problemów. Tezę tę potwierdzała pierwsza partia meczu w Kielcach, którą to podopieczne Jerzego Matlaka wygrały z ekipą Tajlandii miażdżącą przewagą trzynastu oczek (25:12). Jednak później cały misterny plan pokonania Tajek 3:0 runął niczym domek z kart, gdyż popisały się one swoimi sztandarowymi atutami - zwinnością, sprytem i nieustępliwością. Ponadto nękały nas zagrywką i nie miały większych problemów z obijaniem naszego bloku. Jednak Polki wydają się być bojowo nastawione do ponownej konfrontacji z teamem Tajlandii. W wywiadach podkreślają, że chcą pokazać swoim rywalkom ich miejsce w szeregu. Aby tego dokonać, trzeba utrzymać maksymalną koncentrację od pierwszej do ostatniej piłki i grać bardzo konsekwentnie, gdyż znajdujące się dość sensacyjnie na szóstym miejscu w ogólnej klasyfikacji rozgrywek Tajki są mimo wszystko bardzo niebezpieczną i niewygodną dla naszych reprezentantek ekipą.
Aby grupa E zasługiwało na miano "grupy śmierci" należy do niej dodać również zwyciężczynie grupy C - Chinki. Jest to kolejna z bardzo silnych drużyn, której styl nie do końca nam odpowiada. Polki mają spore trudności z opanowaniem gry przeciwko teamom, które stawiają na szybkość i niezliczone kombinacje. Mimo że w składzie Chin nie znajdziemy już niektórych mistrzyń olimpijskich z Aten, Azjatki wciąż są drużyną dysponującą ogromnym potencjałem. Wystarczy napomknąć, iż po czterech latach od sukcesu na greckiej olimpiadzie, praktycznie nowo zbudowany zespół chiński zdobył w Pekinie trzecie miejsce. Także i w aktualnie trwającym sezonie reprezentacyjnym Chinki pokazały się z bardzo dobrej strony, bez jakichkolwiek problemów wygrywając w grupie C z Dominikankami oraz Koreankami, a także zwyciężając po niemalże morderczym boju z reprezentacją Sbornej. Potwierdziły tym samym swoje aspiracje do zdobycia jak najwyższego miejsca. Już teraz są one na dobrej drodze do uzyskania zadowalającego je wyniku, gdyż plasują się w ogólnej klasyfikacji rozgrywek World Grand Prix na wysokim drugim miejscu. Smaczku dodaje też fakt, iż w tym samym zestawieniu prowadzą Brazylijki i bezpośrednie starcie obu drużyn może pozwolić jednej z nich odskoczyć od swoich rywalek na pewien dystans.
Czas na przełamanie Polek, czyli zapowiedź I dnia
Pierwszego dnia po przeciwnych stronach siatki staną Brazylijki i Tajki, a także Chinki i Polki. Patrząc na tabelę ogólną tegorocznych rozgrywek, mogłoby się wydawać, że niekwestionowanymi faworytkami w obu potyczkach są siatkarki Canarinhos oraz potężne Azjatki, lecz serce podpowiada polskim kibicom, że w grupie E może dojść do pewnych niespodzianek...
W pierwszej konfrontacji sensacją byłby każdy wynik poza trzysetową wiktorią podopiecznych Jose Guimaraesa. Jednak doświadczenie pokazało, jak nieobliczalnym teamem jest reprezentacja Tajlandii. Dla samego widowiska i bezstronnych kibiców dobrze by było, gdybyśmy w tym meczu zobaczyli nieco więcej partii, zaś szczytem marzeń byłby tie-break. Na chwilę obecną może się on wydawać nierealny, lecz Tajki już niejednokrotnie udowadniały, że stać je na rewelacyjne niespodzianki. Z pewnością będą także liczyć na przesadną pewność siebie brazylijskich zawodniczek, a także czyhać na chwilę dekoncentracji z ich strony. Tylko czy Brazylijki pozwolą sobie na odrobinę słabości?
Drugie starcie z pewnością bardziej nas wszystkich interesuje. Jednak wiele osób skazuje biało-czerwone na pożarcie w spotkaniu z reprezentacją Chin. Mimo wszystko tak być nie musi, gdyż Polki przełamały już pierwszą barierę, pokonując inny azjatycki team – ekipę Japonii. Wprawdzie podopieczne Jerzego Matlaka musiałyby się wspiąć na wyżyny swoich umiejętności oraz zaprezentować konsekwentną i cierpliwą siatkówkę, by móc powalczyć z bardzo dobrze dysponowanymi Chinkami, lecz w piłce siatkowej nic nie jest przecież niemożliwe.
Rozkład I dnia turnieju grupy E:
7 sierpnia (piątek)
Brazylia - Tajlandia, godz. 12:00
Chiny - Polska, godz. 15:00
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)