PlusLiga. Co stało się z PGE Skrą Bełchatów? "Nakręcaliśmy się błędami"

- Mentalnie to dla nas ciężki moment, podobnie zresztą jak cały sezon - mówił trener PGE Skry Bełchatów Michał Mieszko Gogol po niespodziewanej wyjazdowej przegranej 0:3 ze Stalą Nysa. To szósta porażka bełchatowian w tym sezonie PlusLigi.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
trener Michał Mieszko Gogol WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: trener Michał Mieszko Gogol
To rezultat, który kwalifikuje się do "niespodzianki grudnia", tym bardziej że w pierwszej rundzie bełchatowianie u siebie poradzili sobie z beniaminkiem bez większych problemów. Tymczasem w niedzielę w Nysie mieli ogromne problemy z tym, by grać swoją siatkówkę.

- Nie graliśmy jej, bo Stal Nysa grała fantastyczne zawody. Przycisnęła nas zagrywką, serwowali fenomentalnie. Nie graliśmy swojej siatkówki, bo rywale nam na to nie pozwolili, ale powinniśmy wywrzeć większą presję na zawodnikach z Nysy - ocenił Grzegorz Łomacz.

Ostatecznie to Stal Nysa wygrała i to bez straty seta. Siatkarze PGE Skry Bełchatów mają prawo żałować przede wszystkim trzeciej partii, w której prowadzili 20:17, ale całą przewagę stracili w jednym ustawieniu. Więcej o meczu przeczytasz TUTAJ.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Justyna Kowalczyk w formie. Na trasie i w dobrych ripostach

- Trzeba oddać szacunek przeciwnikowi, bo zagrał bardzo ambitnie i zasłużenie wygrał spotkanie z nami. My popełniliśmy za dużo błędów - pokazują to liczby i nie tylko. Naszą nerwowość na boisku powodowały same błędy, a także to, że chcieliśmy jak najszybciej dogonić przeciwnika, popełniając kolejne błędy. Nakręcaliśmy się tym cały czas i przegraliśmy. Cały czas szukaliśmy przełamania. W drugim secie wychodziliśmy na prowadzenie. W trzecim secie nawet dogoniliśmy przeciwnika, ale ostatecznie Stal była o te dwie trzy piłki lepsza i zasłużenie wygrała z nami - stwierdził trener Michał Gogol.

To już szósta porażka żółto-czarnych w tym sezonie PlusLigi. Choć drużyna z Hali Energia ma jeszcze pięć zaległych spotkań, dziewiąta pozycja w tabeli ma prawo niepokoić kibiców. Tym bardziej żal takich spotkań, jak to z drużyną z Nysy.

- Nie ma nic do dodania. Powinniśmy wywrzeć większą presję na Stali. Tak to powinno wyglądać, ale nie wyglądało. Mecz z Jastrzębskim Węglem w środę będzie szybką okazją do rehabilitacji. To jest jakiś pozytyw. Zrobimy wszystko, by zgarnąć całą pulę - zapowiedział Łomacz.

Nie można jednak zapominać o kłopotach zdrowotnych PGE Skry. W Nysie zespół musiał radzić sobie bez Bartosza Filipiaka i Milana Katicia. A jeszcze w tym roku, oprócz wspominanego meczu z Jastrzębskim Węglem, bełchatowianom przyjdzie zmierzyć się z Cerradem Eneą Czarnymi Radom.

- Nie mieliśmy za dużego pola manewru, bo zostawiliśmy w Bełchatowie Bartka i Milana z urazami. Mentalnie to dla nas ciężki moment, podobnie zresztą jak cały sezon. Teraz najważniejsze jest zapomnieć o tym meczu jak najszybciej i zająć się kolejnym przeciwnikiem, czyli Jastrzębskim Węglem - zapowiedział Gogol.

Mecz w Jastrzębiu-Zdroju ekipa z Bełchatowa rozegra w środę 23 grudnia o 17:30.

Sprawdź także: Oni jeszcze nie myślą o świętach. Szóstka 18. kolejki PlusLigi wg redaktorów portalu WP SportoweFakty

Czy PGE Skra Bełchatów znajdzie się w czołowej czwórce PlusLigi na koniec fazy zasadniczej?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×