PlusLiga. Cerrad Enea Czarni liczą na niespodziankę w Bełchatowie. "Nie na darmo trenowaliśmy w święta"

WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: radość siatkarzy Cerradu Enei Czarnych Radom
WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: radość siatkarzy Cerradu Enei Czarnych Radom

Ze względu na wtorkowy, wyjazdowy mecz z PGE Skrą Bełchatów siatkarze Cerradu Enei Czarnych Radom trenowali w święta Bożego Narodzenia. - Nie po to spędziliśmy ten czas w hali, żeby jechać tam "jak na ścięcie" - podkreśla Robert Prygiel.

W swoim ostatnim w tym roku meczu w ramach rozgrywek PlusLigi, Cerrad Enea Czarni Radom zmierzą się na wyjeździe z PGE Skrą Bełchatów. Będzie to zaległe spotkanie 11. kolejki i pierwsza konfrontacja tych drużyn w bieżącym sezonie. Oba zespoły nie radzą sobie póki co najlepiej - Wojskowi zajmują dziesiąte miejsce w tabeli z dorobkiem 19 punktów zdobytych w 17 pojedynkach, zaś podopieczni Michała Gogola są lokatę wyżej i mają jedno "oczko" więcej na koncie, lecz aż cztery starcia rozegrane mniej od swoich najbliższych rywali.

Chcą zostawić serce na parkiecie

Nie ma co ukrywać, że faworytem meczu w Hali "Energia" w Bełchatowie będą gospodarze. Rezerwę wobec takiego stwierdzenia zachowuje jednak Michał Ostrowski. - Prawda jest taka, to może wyświechtane powiedzenie, ale w tym sezonie decyduje dyspozycja w danym okresie, i wszystko może się zdarzyć - mówi kapitan Cerradu Enei Czarnych.

- Mam nadzieję, że zostawimy tam serce na parkiecie, bo tego nie można nam odmówić po meczu z zespołem z Zawiercia, możemy mieć braki w poszczególnych elementach, ale tego serca nam nie brakuje - podkreśla środkowy, nawiązując do ostatniego, przegranego po tie-breaku pojedynku swojej drużyny z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. - Wierzę w to, że jeżeli z takim samym nastawieniem wyjdziemy na spotkanie w Bełchatowie, to jesteśmy w stanie powalczyć - zaznacza Ostrowski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa w wersji retro. Fani są zachwyceni

Nie na darmo trenowali w święta

Szans i pozytywów przed starciem z PGE Skrą stara się doszukiwać Robert Prygiel. - Cuprum wygrało w Bełchatowie 3:0 - przypomina trener Wojskowych. - To jest sport, jedziemy tam, nie jesteśmy faworytem, rywale z Taylorem Sanderem wyglądają trochę lepiej, są bardziej stabilni w przyjęciu i mają więcej opcji w ataku - stwierdza.

- Bardzo dobra drużyna, z wieloma utytułowanymi zawodnikami, ale w sporcie wszystko może się zdarzyć. Nie po to święta spędziliśmy w hali, trenując, żeby pojechać tam "jak na ścięcie" - zwraca uwagę szkoleniowiec Czarnych. Jedynie wigilia była dla jego podopiecznych dniem wolnym. W pierwszy i drugi dzień świąt Bożego Narodzenia nie mieli taryfy ulgowej.

Liczą na sprawienie niespodzianki

- Pojedziemy tam walczyć, dopóki sędzia nie gwizdnie zakończenia meczu, to wynik jest sprawą otwartą. W zeszłym sezonie sprawiliśmy tam małą niespodziankę, zdobywając punkt. Co roku są w lidze jakieś niespodzianki, my jeszcze takiej nie sprawiliśmy, więc może tuż przed nowym rokiem uda nam się to - kończy Prygiel.

Warto odnotować, że mecz rozpoczynający się o godz. 20:30 będzie bratobójczym pojedynkiem dla Brendena Lee Sandera i Taylora Sandera. Pierwszy z wymienionych drugi sezon występuje w barwach Czarnych, zaś starszy z rodzeństwa rozegrał dopiero trzy spotkania dla PGE Skry. Jego pozyskanie było jednym z hitów transferowych w PlusLidze.

Czytaj także:
>> PlusLiga. Mecz z Cerradem Eneą Czarnymi Radom trampoliną dla PGE Skry Bełchatów? "Możemy tylko cisnąć do przodu"
>> Siatkówka. BBTS wciąż niepokonany. Przed świętami rozegrano zaległe mecze 9. kolejki

Komentarze (0)