Dwa zwycięstwa którejkolwiek z drużyn daje jej awans do finału, gdyby zaś zespoły ponownie podzieliły się zwycięstwami, piąty decydujący mecz rozegrany zostanie w najbliższą środę w Bielsku.
W tym niezdrowym, nie sprzyjającym doskonaleniu umiejętności siatkarek, szaleńczym tempie gry może istotne znaczenie mieć zwyczajna wytrzymałość fizyczna. Kto lepiej zniesie trudy ligowej rywalizacji może wygrać wiele. Tak trudnego i wyczerpującego sezonu siatkarki chyba jeszcze w historii swoich rozgrywek nie miały.
Rywalizacja w ostatnich trzech sezonach ligowych między zespołami Farmutilu (dawniej Nafty) i BKS-u była zazwyczaj wyrównana. Minimalnie lepszy bilans mają pilanki, które w rozegranych w tym czasie 8 meczach, wygrały ich 5 a przegrały 3, wygrywając w tych spotkaniach 17 setów a tracąc 15.
W tegorocznym sezonie Farmutil przegrał na własnym parkiecie z BKS-em 0:3, by w Bielsku wygrać, jako jedyny zespół w tym sezonie, 3:2. W pierwszych dwóch meczach fazy play off też doszło do podziału zwycięstw. W ubiegłą środę 3:0 wygrały bielszczanki by nazajutrz ulec ekipie z grodu Staszica 1:3. Już z tej bardzo pobieżnej statystyki wynika, ze rywalizacja między tymi drużynami jest wyrównana i trudno jednoznacznie wskazywać kto w niej może być zwycięzcą. Tym bardziej, że obie drużyny potrafią wygrywać także na boiskach rywali.
Czy środowa porażka w pierwszym mecz play off wynikała z grzechu pychy po zdobyciu Pucharu Polski przez pilanki, jak mówił Jerzy Matlak, trudno powiedzieć. Może coś w tym jest, bo gdy pilanki ukarane zostały za ten grzech porażką, w następny dzień zagrały już znacznie lepiej i wygrały jakże ważne dla nich spotkanie. Tak naprawdę jednak, w Pile zapowiada się trudna rywalizacja. Oba zespoły są blisko finału, ale by w nim się znaleźć trzeba jeszcze dwukrotnie pokonać rywala.
Farmutil jest ostatnio na fali. Zdobycie Pucharu Polski, czwartkowa wygrana w Bielsku niewątpliwie psychicznie wzmocniło podopieczne Jerzego Matlaka. Grają dość szybką, kombinacyjną siatkówkę, której motorem sprawczym jest Katarzyna Skorupa. Coraz lepiej funkcjonuje środek siatki (Agnieszka Bednarek, Julia Szełuchina) i gra w obronie (Michela Teixeira, Marta Kuehn-Jarek), nie do przecenienia jest rola liderki i kapitan zespołu Agnieszki Kosmatki, wreszcie coraz dojrzalej gra Klaudia Kaczorowska i Anita Chojnacka. Pilanki tworzą, mimo braku wielkich gwiazd, zespół który stać na grę w finale mistrzostw Polski.
Bielszczanki, jak się wydaje, grają chyba odrobinę gorzej niż na początku sezonu. Świadczyć o tym mogą porażki w drugiej części rozgrywek z Winiarami, Famutilem i ... MKS-em z Dąbrowy Górniczej, a także dość wyraźna porażka z Winiarami w Pucharze Polski. Potencjał jednak w zespole Wiktora Kreboka jest ogromny. Świetna rozgrywająca Milena Sadurek, efektowny come back po urlopie macierzyńskim Katarzyny Gajgał, dobra dyspozycja Natalii Bamber, Joanny Szczurek czy Karoliny Ciaszkiewicz to tylko niektóre atuty zespołu z Podbeskidzia.
Zapowiadają się dwa trudne i wyrównane mecze w których nie można z pełnym przekonaniem wskazać zwycięzcy. Własny parkiet i doping kibiców każe sądzić iż odrobinę więcej atutów powinny mieć gospodynie, z drugiej jednak strony historia i to nie tak odległa pokazuje, iż obydwa zespoły potrafią wygrywać na parkietach rywalek. Pozostaje zatem poczekać na to co wydarzy się na parkiecie w Pile. A warto przyjść bowiem zagają dwa czołowe zespoły LSK, których zmagania przeważnie tworzą niepowtarzalną atmosferę i rywalizację na wysokim poziomie.
Mecze rozgrywane są w hali MOSiR-u przy ul. Żeromskiego. W sobotę początek o godzinie 18.00, zaś w niedzielę o 15.00. Ceny biletów nie zmieniły się, podobnie jak w rundzie zasadniczej, bilet normalny kosztuje 12 zł, a ulgowy 7 zł.