Jest trzeci set spotkania. Łodzianki prowadzą 2:0, a w tej partii jest 23:23. Ełkaesianki przegrywały już różnicą trzech punktów, ale odrobiły tę stratę. Piłka w górze, atakuje ją Aleksandra Wójcik, ale bronią zawodniczki z Płowdiwu. Problem jednak w tym, że nikt nie podbiega do drugiej piłki. W ostatniej chwili robi to ślizgiem Petja Barakowa, ale zatrzymuje się pod siatką i przynajmniej jedną stopę ma już po drugiej stronie boiska.
Zgodnie z regulaminem jeśli zawodnik przekroczy całą stopą linię środkową i nie ma z tą linią kontaktu, jest to błąd, a punkt przyznaje się drużynie przeciwnej. Tymczasem sędziowie środowego spotkania, Rosjanin Aleksiej Paszkiewicz i Grek Alexandros Mylonakis takiego błędu się nie dopatrzyli.
Ponieważ oko ludzkie jest zawodne, od kilku lat w siatkówce stosowany jest system challenge, by na wideo móc sprawdzić ewentualne błędy. Jednak przepisy Europejskiej Konfederacji Siatkówki (CEV) w przypadku chęci sprawdzenia sytuacji przez któryś z zespołów, nakazują przerwanie akcji w jej trakcie, bo wideoweryfikować można jedynie ostatni fragment.
Takie rzeczy drugi sędzia powinien zauważyć od razu i wideoweryfikacja nie powinna być w ogóle potrzebna.
— Krzysztof Sędzicki (@ksedzicki) February 4, 2021
Typowy przykład przejścia linii środkowej dla początkujących sędziów.
A taki mosiek potem jeszcze przyjdzie i ci powie, że tego nie sprawdzi na wideo, bo tablet... pic.twitter.com/A1d5c8at5m
Tak też próbował zrobić asystent trenera ŁKS-u Commercecon Łódź Michala Maska Bartłomiej Bartodziejski, ale... nie zadziałał tablet, który do tego służy. Na boisku i wokół niego rozpętała się afera, bo akcja toczyła się dalej, a gra nie została przerwana.
ZOBACZ WIDEO: Prawdziwe legendy skoków narciarskich. Niezwykłe spotkanie po latach
- Nie zadziałał tablet, a my chcieliśmy przerwać grę zgodnie z regulaminem. Później sędziowie już w ogóle na nas nie patrzyli, dopóki akcja się nie skończyła. Dziwne zachowanie z ich strony. To był duży i jasny błąd. Naprawdę, polscy sędziowie są dużo lepsi niż ci w Europie. To jest smutne, że takie rzeczy dzieją się w Lidze Mistrzyń - podkreślił Michal Mašek.
Tę partię Maritza Płowdiw wygrała 25:23, ale w kolejnej już ŁKS Commercecon zwyciężył 25:17. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że biało-czerwono-białe wciąż liczą się w walce o awans do fazy pucharowej z drugiego miejsca w grupie i znaczenie może mieć nawet każdy wygrany set, sytuacja z końcówki trzeciej partii może zaważyć na tym, czy Łódzkie Wiewióry wyjdą z grupy w Champions League.
W ostatnim dniu turnieju grupy C w Łodzi ełkaseianki zmierzą się z francuskim ASPTT Miluza. Początek o 20:30.
Czytaj też:
Wojna to prehistoria. Zdjęcie Smarzek-Godek i Nawrockiego wyraża więcej niż tysiąc słów
Liga Mistrzyń. Grupa Azoty Chemik Police zrealizowała cel. Wielka wygrana nad Rosjankami!