26-letni atakujący reprezentacji Polski w siatkówce latem jechał do Rosji z nadzieją, że drugi sezon w Superlidze będzie dla niego co najmniej równie udany jak pierwszy. Grając w Gazpromie Surgut był wtedy najlepiej punktującym zawodnikiem rozgrywek.
Grał dobrze, ale prezes go nie chciał
Dla mocniejszego od Gazprom Uralu Ufa też zdobywał dużo punktów, ale zespół osiągał przeciętne wyniki. Prezes klubu Walerij Bagmietow obwiniał za to właśnie Muzaja. - Cały czas słyszałem, że nie spełniam jego sportowych oczekiwań. Po raz pierwszy powiedział to, kiedy miałem najlepszą średnią punktów na set w całej lidze i byłem w czołówce najlepiej punktujących, trzeci czy drugi. Na początku myślałem, że to jakaś dziwna forma motywacji - opowiada nam polski siatkarz.
Bagmietow nie starał się jednak zmotywować Muzaja. Uznał, że od początku nie pasował do zespołu i że Ural lepiej będzie funkcjonował bez niego. Na początku lutego rozwiązał z Polakiem kontrakt za porozumieniem stron. - Szkoda mi drużyny, bo chciałem być z nią do końca sezonu i pomóc. Ale to nie moja wina, że nie mogłem - podkreśla reprezentant Polski.
ZOBACZ WIDEO: Liga Mistrzyń. Malwina Smarzek: Nauczyłam się, że nie mogę się samobiczować
Pomocna dłoń Heynena
Brązowy medalista mistrzostw Europy 2019 bardzo szybko znalazł nowego pracodawcę. Trafił do zdecydowanie lepszej drużyny - z rosyjskiego średniaka do czołowej ekipy Serie A, Sir Safety Perugia. W nowym klubie spotkał się z selekcjonerem Biało-Czerwonych Vitalem Heynenem i kolegą z drużyny narodowej Wilfredo Leonem.
- To ja pierwszy odezwałem się do Vitala. Wiem, że jeśli mam jakiś problem, mogę się z nim zwrócić do trenera. Powiedziałem mu o mojej sytuacji w Uralu, poprosiłem o poradę. Vital odpowiedział, że być może będzie mógł mi pomóc i że się odezwie. Niedługo później dogadaliśmy mój transfer do Perugii - opowiada Muzaj.
Do Włoch przyleciał dwa tygodnie temu, w pierwszym dniu obowiązywania w mieście czerwonej strefy. Na miejsce dotarł jednak bez żadnych problemów. Na powitanie Heynen wyjaśnił mu, czego od niego oczekuje, jaka będzie jego rola w zespole i jak funkcjonuje klub.
Metody pracy ekscentrycznego Belga nie były dla niego zaskoczeniem, w końcu znał je dobrze ze zgrupowań kadry Polski. - Gdybym widział jego sposób pracy po raz pierwszy, na pewno byłbym w szoku. Zachowanie, metody treningowe, sposób rozmawiania z zawodnikami - zupełnie odmienne niż u innych trenerów. Ale teraz wiem już, na co stać Vitala. Choć to taki człowiek, że zawsze potrafi czymś zadziwić.
Okoliczności dziwne, efekt końcowy - marzenie
Muzaj ma trochę czasu, żeby przystosować się do zmiany otoczenia. - Po raz pierwszy w tym roku Perugia ma nieco dłuższą przerwę między kolejnymi meczami i można trochę potrenować. Kolejne spotkanie gramy 23 lutego w Lidze Mistrzów z Modeną. Może to będzie mój debiut w nowych barwach, bo teoretycznie będę mógł zagrać. Zobaczymy, czy zdążę zgrać się z kolegami, poznać system gry drużyny. Rywalizacja o miejsce na mojej pozycji jest duża - mamy przecież w ekipie Aleksa Atanasijevicia, Sharone'a Vernona-Evansa, a Thijs Ter Horst też może grać na ataku. Sezon jest jednak bardzo wymagający fizycznie, dlatego uważam, że wszyscy będziemy potrzebni. Mam nadzieję, że będę w stanie pomóc.
Nowy zawodnik Perugii nie ukrywa, że występy we włoskiej Serie A były jednym z jego sportowych marzeń. - Udało się je spełnić w dziwnych okolicznościach, ale końcowy efekt jest tym, co mi się marzyło. Życie nie zawsze sprawia nam takie niespodzianki, jakich byśmy sobie życzyli. Ta była bardzo przyjemna - kończy.
Czytaj także:
Transfery. Reprezentant USA na celowniku klubów PlusLigi. Był gwiazdą rozgrywek uniwersyteckich
Jak ma wyglądać Liga Narodów? Jacek Nawrocki: To jak 40-dniowy lockdown