Po kapitalnym zwycięstwie na wyjeździe nad Cucine Lube Civitanova zawodnicy Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle byli o krok od znalezienia się w najlepszej czwórce Ligi Mistrzów. Do awansu potrzebowali jedynie dwóch wygranych setów.
Rewanżowe spotkanie nie układało się jednak po myśli podopiecznych Nikoli Grbicia. Starcie stało na niesamowicie wysokim poziomie, a walka trwała w każdej odsłonie do samego końca. Gospodarzom jednak w końcówkach czegoś brakowało. Przegrali spotkanie 0:3 i o awansie musiał zadecydować złoty set.
W nim kędzierzynianie zaprezentowali się kapitalnie. Efektowne obrony oraz zażarta walka spowodowały, że wynik pozostał na styku niemal do samego końca. Ostatecznie to ZAKSA wyszła z tego boju zwycięska i awansowała do półfinału Ligi Mistrzów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rajskie wakacje seksownej tenisistki
- Spodziewaliśmy się tego, ze Lube zagra dużo lepiej. Oczekiwaliśmy, że będą jeszcze mocniej zagrywać i nałożą na nas ogromną presję. Naszym zadaniem była koncentracja oraz nieustanna walka. Wiedzieliśmy, że oni nie lubią grać z drużynami, które cały czas walczą, dochodzą, nie poddają się. Taka postawa opłaciła nam się w złotym secie. Byliśmy o te dwa punkty lepsi i Włosi wyjeżdżają smutni. Zapracowaliśmy sobie na to lepszą postawą na wyjeździe - ocenił przyjmujący ZAKSY Aleksander Śliwka.
Na uwagę zasługuje znakomita postawa mentalna gospodarzy, którzy nie poddali się po trzech przegranych odsłonach. Wytrzymali nerwową końcówkę w złotym secie, a szalę zwycięstwa przechyliły punktowe zagrywki Jakuba Kochanowskiego oraz Łukasza Kaczmarka.
- Wbrew pozorom te trzy przegrane sety dawały nam nadzieję. W każdej partii wracaliśmy, byliśmy o jedną piłkę od wygranej w secie. Wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie wrócić z każdego wyniku, nawiązać równą walkę. Mieliśmy świadomość, że nie jesteśmy na tyle gorsi, żeby nie spróbować powalczyć o ugranie chociaż jednej partii. Nie rezygnowaliśmy, starczyło nam sił, energii. W zasadzie buzowała w nas taka adrenalina, że tak naprawdę ona nas nosiła. Skakaliśmy wyżej, dalej, atakowaliśmy i zagrywaliśmy mocniej. Było to widać w ostatnich piłkach, gdzie Kuba Kochanowski i Łukasz Kaczmarek rozstrzygnęli losy awansu - wyjaśnił siatkarz.
Trzeba podkreślić, że pierwsze trzy partie również stały na ogromnie wysokim poziomie. Kędzierzynianie także postawili się rywalom, ale w końcówce zawsze czegoś brakowało.
- Troszeczkę brakowało szczęścia przy piłkach setowych w drugiej oraz trzeciej odsłonie. W najważniejszym momencie zagrywki dotarły do celu. Cały mecz prezentowaliśmy się dobrze. Jedna, dwie akcje w drugiej lub trzeciej partii na naszą korzyść spowodowałyby, że to spotkanie wyglądałoby zupełnie inaczej - skomentował Śliwka.
Zawodnicy prowadzeni przez Nikolę Grbicia w półfinale Ligi Mistrzów zmierzą się ze zwycięzcą rywalizacji pomiędzy Zenitem Kazań, a PGE Skrą Bełchatów. Pierwsze spotkanie tych zespołów zakończyło się wygraną ekipy z Rosji 3:1. Podopieczni Michała Gogola potrzebują wygranej 3:0 lub 3:1 i zwycięstwa w złotym secie.
- Kibicujemy chłopakom ze Skry. Dwie drużyny w półfinale to byłaby świetna reklama PlusLigi jako jednej z najlepszych lig w Europie. Będziemy trzymać kciuki za ich zwycięstwo w Kazaniu, żeby wygrali trzy partie oraz złotego seta - zakończył Aleksander Śliwka.
Czytaj więcej:
Szalony wpis byłego wicepremiera! Musisz przeczytać jak skomentował triumf ZAKSY w LM
Liga Mistrzyń: Malwina Smarzek-Godek w półfinale. Jej drużyna nie pozostawiła rywalkom złudzeń