Działacze Pamapolu Siatkarza Wieluń bardzo długo trzymali swoich sympatyków w napięciu. Saga ze sprowadzeniem ostatniej części układanki trenera Damiana Dacewicza wydawała się nie mieć końca. W mediach pojawiały się kolejne kandydatury na pozycję przyjmującego, podczas gdy działacze nabierali wody w usta. Tak mijały kolejne tygodnie, a dopiero w piątek wszystko stało się jasne. Ostatnim zakupem Pamapolu Siatkarza Wieluń w tym okienku transferowym jest sprowadzenie 27-letniego Brazylijczyka Daniela Ferreiry, występującego ostatnio w klubie Al Ahli Sport Club z Bahrajnu.
Od dłuższego czasu wieluńscy działacze prowadzili ożywione rozmowy z kandydatami do zapełnienia ostatniego wakatu w kadrze. Byli to m. in. Słowak Lukas Divis, Piotr Gruszka, Paweł Maciejewicz czy Australijczyk Nathan Roberts. Ten pierwszy wybrał ofertę z Turcji, Gruszka i Maciejewicz również nie skorzystali z oferty beniaminka, głównie z powodów finansowych. Ostatni z wymienionych nie dość, że także miał bardzo duże wymagania finansowe, to jeszcze okazało się, że nie jest w pełni zdrowy. - O naszym wyborze na pewno zadecydowały przede wszystkim kwestie finansowe. Choć nasz budżet nie jest najmniejszy, to jednak mieliśmy pewne ograniczenia. Zawodnicy, z którymi prowadziliśmy rozmowy byli z wyższej półki, ale także ich żądania finansowe takie były. Ponadto zdobyliśmy informację, iż Nathan Roberts, z którym również negocjowaliśmy, miał i być może nadal ma problemy z kolanem, co ostatecznie zniechęciło nas do tego zawodnika. Nasz skład nie jest szeroki, mamy dwunastkę zawodników i nie możemy pozwolić sobie na sprowadzenie siatkarza, który nie jest w pełni zdrowy i nie zagwarantuje, że będzie mógł grać od zaraz. W związku z tym najlepszym rozwiązaniem był Daniel Ferreira. Jego żądania w kwestii zarobków nie były wygórowane, dodatkowo podczas całej swojej dotychczasowej kariery udało mu się uchronić przed kontuzjami, a to jest dla nas bardzo ważne - mówi Mariusz Grabczak członek zarządu Pamapolu.
Daniel Ferreira da Silva jest 27-letnim Brazylijczykiem, mierzącym 195 cm. Do bloku skacze na wysokość 325 cm, a w ataku 337 cm. W ciągu swojej dotychczasowej kariery występował w klubach z Brazylii, Argentyny, Hiszpanii, Portugalii, a ostatnio Bahrajnu. W piątek jego kolejnym przystankiem podczas przygody z siatkówką stała się Polska. Zawodnik pomyślnie przeszedł testy medyczne i wydolnościowe, po czym parafował roczny kontrakt z wieluńskim klubem. Brazylijczyk już teraz zadeklarował, że jeśli Pamapol utrzyma się w PlusLidze, to i on chętnie w klubie zostanie na kolejne lata, szczególnie, że klub zapewnił mu w Wieluniu wspaniałe warunki m. in. mieszkanie.
Tym samym, kadra Pamapolu została definitywnie zamknięta. Dużo wcześniej klub podpisał bowiem kontrakty z: Marcinem Krysiem, Mikołajem Sarneckim, Marcinem Lubiejewskim, Bartoszem Buniakiem, Marcinem Nowakiem, Maciejem Zajderem, Maciejem Kordyszem, Michałem Błońskim, Maciejem Wołoszem, Andrzejem Stelmachem i Bartłomiejem Matejczykiem. Jak powiedział Mariusz Grabczak: - Muszę powiedzieć, że nie mieliśmy większych problemów ze skłonieniem pozyskanych siatkarzy do gry w naszej drużynie. Tak już jest, że każdy zawodnik zanim przejdzie do nowego klubu, próbuje dowiedzieć się o nim jak najwięcej, a że Pamapol postrzegany jest zarówno przez zawodników, jak i przez działaczy, bardzo dobrze i profesjonalnie, to mieliśmy, już na starcie, ułatwione zadanie. Zawodników takich jak Stelmach czy Nowak skłoniła dodatkowo osoba Damiana Dacewicza, z którym znają się przecież od lat z ligowych boisk. Nie bez znaczenia było także to, że za transfery wzięliśmy się bardzo wcześnie i kilka klubów po prostu uprzedziliśmy. Formowanie kadry działacze zaczęli od podpisywania kontraktów z trzonem drużyny z poprzedniego sezonu. Następnie przyszedł czas na nowych zawodników, wcześniej wspomnianych: Stelmacha i Nowaka oraz Wołosza i Kordysza - wyróżniających się zawodników I ligi w poprzednim sezonie. Istotnym faktem dla kibiców powinna być również informacja, że przed tygodniem Pamapol parafował roczne umowy z trenerami Damianem Dacewiczem i Robertem Majtyką, co również bardzo długo się przeciągało.
Zawodnicy Pamapolu, póki co, w okrojonym składzie (brakuje m. in. Nowaka, który bierze udział w rozgrywkach siatkówki plażowej), trenują na obiektach wieluńskiego WOSiR-u, ale już 20 sierpnia wyjeżdżają na obóz do pobliskiego Kępna. Trenerzy zaplanowali także dwanaście sparingów (jeden turniej i pojedyncze mecze kontrolne) z takimi drużynami jak m. in.: Delekta Bydgoszcz, AZS Częstochowa czy ZAKA Kędzierzyn-Koźle.
Także sprawy czysto organizacyjne są dopinane w Wieluniu na ostatni guzik. Hala WOSiR, mieszcząca się przy ul. Częstochowskiej, przechodzi właśnie przebudowę, poprawiane są m. in. ekrany, lampy oraz boisko (zlikwidowano linie służące do innych dyscyplin). Powoli przybywa także miejsc siedzących. Na początku września prace powinny być już zakończone, a siedzisk ma być ostatecznie ok. 1300. Działacze w przyszłości chcą także powiększyć parkingi, ponieważ na tak wielkie przedsięwzięcia sportowe mogą się okazać zbyt małe. Najważniejsze jest, że wszyscy, od działaczy, przez sponsorów, a na władzach miasta kończąc wspólnie pracują na pełnych obrotach, tak, by wszystkie wymagania związane z grą naszej drużyny w PlusLidze zostały spełnione. Jesteśmy z tego powodu bardzo zadowoleni i dumni. Mamy nadzieje, że wszystko nadal będzie szło w tym kierunku i za kilka tygodni będziemy mogli się już delektować rozgrywkami ekstraklasy w Wieluniu - powiedział Mariusz Grabczak.
Działacze w dalszym ciągu prowadzą rozmowy z drugim, prócz Pamapolu, sponsorem, który miałby się znaleźć w nazwie klubu. Jak udało się nam ustalić, sytuacja powoli się klaruje, a ostateczna gra ma rozstrzygnąć się między firmą spożywczą, a bankiem. Dodatkowe profity ma przynieść także sprzedaż karnetów, które do tej pory bardzo dobrze się rozchodzą. Już teraz bowiem, większość wejściówek na górną trybunę została wyprzedana.
Istotnym faktem jest również logo klubu, które po awansie do PlusLigi zostało zmienione. Od tego sezonu mamy nowy herb i możemy zapewnić, że właśnie taki kształt będzie mieć on już do końca istnienia naszego klubu - kończy Mariusz Grabczak.