Zmagania rozpocznie konfrontacja pomiędzy Aluronem a Jastrzębskim Węglem. Rywalizacja drugiej i siódmej drużyny rundy zasadniczej zapowiadała się bardzo ciekawie, bowiem o ile jastrzębianie w pierwszej części sezonu pokonali w tie-breaku graczy z Zawiercia, to w rewanżu przegrali na własnym boisku 1:3. Jednak gdy przyszło do najważniejszych meczów w sezonie, podopieczni Andrei Gardiniego pewnie pokonali rywali w trzech setach. W sobotę spotkanie może nie skończy się tak szybko, bowiem Warta zagra we własnej hali, ale raczej ekipa ze Śląska rozstrzygnie losy awansu do półfinału już w sobotę.
Napięcie w sobotnich meczach będzie rosło, bo kilka godzin później zostanie rozegrany znacznie ciekawszy ćwierćfinał. VERVA Warszawa Orlen Paliwa podejmie na własnym boisku Trefl Gdańsk i żeby ratować sezon, będzie chciała wygrać. Jednak dotychczasowe wyniki przemawiają na korzyść gdańszczan. Wygrali z warszawianami trzy razy w tym sezonie. Prezentują równy i dobry poziom, czego nie można powiedzieć o grze rywali. U nich ona faluje, stąd dopiero szóste miejsce po fazie zasadniczej.
Michał Winiarski tonuje optymistyczne nastroje przed meczem w Warszawie. - Play-offy gra się do dwóch zwycięstw. Oczywiście, że lepiej jest wygrać na początek, jednak tak naprawdę nie ma to w tej chwili znaczenia. Warszawianie z pewnością będą bardzo zmotywowani, by wygrać w sobotę i wrócić na rozstrzygające starcie do Gdańska - powiedział dla oficjalnej strony klubowej. Jeśli tak by się stało, decydujące spotkanie zostanie rozegrane najprawdopodobniej we wtorek 30 marca.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Floyd Mayweather Jr ćwiczy, a pieniądze lecą z nieba
Na sobotni wieczór szykuje się prawdziwa wisienka na torcie, czyli starcie Asseco Resovii Rzeszów z PGE Skrą Bełchatów. Parę lat temu obie ekipy mierzyły się w finale PlusLigi, teraz zagrają o półfinał. Przegrany będzie musiał uznać sezon za stracony, bo zarówno dla bełchatowian, jak i dla rzeszowian, biorąc pod uwagę budżety i ambicje, piąte miejsce będzie rozczarowaniem.
Na razie bliżej walki o medale są podopieczni Michała Gogola. Wygrali dość pewnie pierwsze spotkanie 3:1. Po tym jak w rundzie zasadniczej spłynęła na nich spora fala krytyki za poziom gry, to faktycznie to co się wtedy działo, odcięli grubą kreską, zgodnie z zapowiedzą trenera. - Cieszymy się ze zwycięstwa, 50 procent drogi za nami, ale przed nami drugie, które będzie dużo trudniejsze. Dlatego nie nazwałbym tego tak, że pojedziemy do Rzeszowa dopełnić formalności - mówi Grzegorz Łomacz, kapitan PGE Skry.
W niedzielę czeka nas mecz, w którym teoretycznie faworyt jest jeden. Grupa Azoty ZAKSA już udowodniła, że jest nie tylko mocna na krajowym podwórku, ale też na europejskich parkietach. Lider PlusLigi w pierwszym meczu pokonał Ślepsk Malow Suwałki 3:1, ale nie bez problemów. Podopieczni Andrzeja Kowala nie mają w tej rywalizacji żadnej presji, bo już sam awans do ósemki jest dla nich dobrym wynikiem. Mogą skorzystać z tego, że kędzierzynianie będą zmęczeni rywalizacją w Lidze Mistrzów. Wydaje się jednak, że ekipa prowadzona przez Nikolę Grbicia nawet jeżeli jeszcze nie do końca zapomniała o wydarzeniach z minionej środy, to jednak w kluczowych momentach będzie w stanie się zmobilizować i wygrać drugie spotkanie z suwalczanami.
Ćwierćfinał PlusLigi - mecze rewanżowe:
Sobota, 27 marca:
Aluron CMC Warta Zawiercie - Jastrzębski Węgiel, godz. 14:45
VERVA Warszawa Orlen Paliwa - Trefl Gdańsk, godz. 17:30
Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów, godz. 20:30
Niedziela, 28 marca:
MKS Ślepsk Malow Suwałki - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, godz. 14:45
Czytaj także:
-> Liga Mistrzów. Trenera ZAKSY rozpiera duma po awansie do finału. "Jestem szczęśliwy, że trenuję tę drużynę"
-> Grupa Azoty ZAKSA znów doprowadziła kibiców do czerwoności. "Myślę, że kibice z jednej strony mogą nas nie lubić..."