Tomaš Kmeť: Trener ma do mnie zaufanie

Na pozycji środkowych w reprezentacji Słowacji panuje dość duży urodzaj. Poza trójką obecną w Gdyni, z kadrą trenują chociażby Michal Červen czy Jozef Piovarči. Pomimo dość długiej absencji spowodowanej kontuzją, szansę od trenera dostał Tomaš Kmeť, doskonale znany polskim kibicom z występów w Mostostalu Kędzierzyn-Koźle.

W tym artykule dowiesz się o:

Niezbyt pomyślnie rozpoczął się ten turniej dla reprezentacji Słowacji. Porażka w dość słabym stylu sprawiła, że nie wiadomo, co myśleć o formie słowackich siatkarzy. - Nie wiem dlaczego zaczęliśmy tak ospale. Francuzi bardzo dobrze bronili od początku, co zabrało nam to trochę wiary w ataku. Potem w tym elemencie męczyliśmy się, nie potrafiliśmy zdobyć punktów bezpośrednio z ataku - tłumaczy Tomaš Kmeť. I właśnie w tym upatruje się przyczyn porażki w dwóch pierwszych setach spotkania. - W trzeciej partii trochę my zaczęliśmy bronić, może trochę Francuzi pospali i udało się wygrać. - zaznacza. Przy czym dodaje, że sytuacje takie, jak ta w czwartym secie, kiedy reprezentacja Francji prowadziła na początku 4:0 są niedopuszczalne.

Aby zacząć realnie myśleć o awansie Słowacy musieliby wygrać sobotnie spotkanie z Polakami. Zresztą, jak sami podkreślają przyjechali tutaj właśnie po to, żeby powalczyć o niego. - W sobotę mamy ostatnią szansę w spotkaniu przeciwko Polakom. Ciężko będzie wygrać, ale będziemy walczyć. Mimo tego, że w składzie Polski brakuje trzech podstawowych zawodników, drużyna jest silna. I są wspaniali kibice - dodaje z uśmiechem słowacki środkowy.

To pierwsze oficjalne występy Kmeta w bieżącym sezonie reprezentacyjnym. Na początku kwietnia zawodnik doznał kontuzji, jeszcze podczas sezonu włoskiej Serie A2, która wykluczyła go z gry z dość długi czas. - Przez dwa miesiące miałem gips, trzy miesiące trwała rekonwalescencja. Tak naprawdę trenuję od trzech tygodni - podkreśla.

Mimo tak krótkiego okresu po kontuzji, to właśnie on został wybrany do kluczowej dwunastki reprezentacji Słowacji. - Myślę, że trener ma do mnie zaufanie, zwłaszcza po ostatnim sezonie, gdzie wygraliśmy wszystko, co się dało - przypuszcza nasz rozmówca. Dodaje jednak, że jego forma jeszcze nie jest taka, jakiej by sobie życzył. - Ale będę walczył - zapowiada. - Jest nas tutaj trzech środkowych i prezentujemy wyrównany poziom - dodaje na zakończenie Kmeť.

Źródło artykułu: